To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Łapówki po latach

Łapówki po latach

Strażnik zatrzymanych miał bić i kopać, by wymuszać zeznania oraz podjęcie współpracy w charakterze tajnego współpracownika. Były przemytnik mówi, że funkcjonariusz wziął od niego trzy razy łapówki, w sumie 500 dolarów. O wszystkim opowiada podpułkownik, który pracował w Łużyckim Oddziale Straży Granicznym wiele lat.

„Trwało to latami, przybierając niekiedy formy wyrafinowanych tortur. Dotyczyło to zwłaszcza Wietnamczyków, którzy stanowili łatwy "cel", bo wiadomo było, że nigdy się nie poskarżą, bo szybko byli deportowani. Ulubioną formą "przesłuchania" (...) było rozbieranie Wietnamczyków do naga (szczególnie w zimie), trzymanie na mrozie i śniegu, a następnie wpychanie do kojca z psami” - opowiada podpułkownik.

Funkcjonariusz Straży Granicznej, o którym mowa, służył w powiecie zgorzeleckim. Do nadużyć miało dojść w latach 2001-03. Polska nie była jeszcze w strefie Schengen ani w Unii Europejskiej, jej granice były strzeżone. Za korupcję w tym czasie skazano wielu strażników i celników.

Według podpułkownika, funkcjonariusz kopał i bił zatrzymanych rękami oraz częściami swojego służbowego wyposażenia. Zmuszał w ten sposób do przyznania się do przestępstw oraz wskazywania innych sprawców i miejsc nielegalnego przekroczenia granicy, jak również podjęcia współpracy w charakterze tajnego współpracownika.

Pięćset dolarów

Jako przykład podpułkownik podaje zatrzymanie we wrześniu 2001 roku trzech mężczyzn. Jeden z nich został przez strażnika pobity latarką po głowie i musiał dochodzić do siebie w zgorzeleckim szpitalu.
Sprawcę ustalono, ale pobity odmówił złożenia formalnej skargi, więc sprawy dalej nie badano.

Cały artykuł w najnowszych "Nowinach Jeleniogórskich" nr 10/09

Komentarze (10)

Mam prosbe do autora artykulu by zwrocil sie do p.podpulkowinia o wyjasnienie, co on zrobil wowczs, by takie praktyki wyeliminowac.Dalaczego teraz dopiero wyciaga takie tematy.Rad bym przeczytac o wyjasnieniach p. podplk w kolejnym artykule.

Zgadzam się w 100% chociaż jestem mundurowy.

pański rozmówca popełnił przestępstwo nie powiadamiając właściwych służb o nadużyciach dokonanych przez funkcjonariuszy. Skoro był w stopniu podpułkownika, to pewnie był przełożonym tych funkcjonariuszy lub miał uprawnienia do ich kontroli. To na nim ciążył szczególny obowiązek zawiadomienia przełożonych i właściwe służby wewnętrzne (choćby BSW ) o ewentualnych wyczynach funkcjonariuszy.Ciekawe dlaczego dopiero teraz zaczął o takich sprawach się wypowiadać ukrywając swoją tożsamość za prawem prasowym. Czyżby wyrzuty sumienia?!
Sam jako oficer służyłem w ŁOSG do przejścia na emeryturę. Nie spotkałem się z opisanymi praktykami. Przecież osoby zatrzymane miały do czynienia z wieloma innymi funkcjonariuszami poza tymi, którzy ich zatrzymywali. Śladów pobicia nie sposób byłoby ukryć, a każdy zatrzymany ma prawo do zbadania go przez lekarza. Zatrzymane osoby przesłuchiwane były do potrzeb prowadzonych dochodzeń i śledztw, a cudzoziemcy przesłuchiwani byli w obecności tłumaczy. Ktoś zauważyłby, gdyby Wietnamczyk był pobity lub w inny sposób maltretowany. Coś tu jest nie tak Panie pułkowniku. A pan redaktor ma pole do popisu wyjasniając rolę w tych sprawach swojego rozmówcy. Myślę, że temat mógłby być ciekawy.

Pan emeryt zdaje się chowany na ciepłych lubańskich posadkach i nie ma zielonego pojęcia o życiu na granicy. Z tego co Pan piszesz widzę żeś pan kodeksowy teoretyk. Z artykułu w gazecie (nie na stronie www) jednoznacznie wynika że "podpułkownik" złożył zawiadomienie do prokuratury więc chyba takim tchórzem nie jest. Domyślam się kto jest informatorem autora i wiem że nie był przełożonym tych osób, inna sprawa że staje w obronie oskarżonego synusia :shock: . Niestety broni się mówiąc prawdę. Służyłem wtedy jako szeregowy pracownik w Zawidowie, te rzeczy działy się w Zawidowie w 2001 i 2002 roku. Wie o tym każdy kto wtedy tam pracował. Jeżeli oprócz Stankiewicza znajdą się odważni to pan redaktor będzie miał temat na powieść wieloodcinkową. Ja się chyba zdecyduję.
I nie mów mi pan o prawach zatrzymanego Wietnamczyka, ci ludzie robili z nimi co chcieli a cudzoziemcy bali się cokolwiek zeznawać.
I jeszcze jedno: śmiechu warte są pretensje emeryta o tym że można było zawiadomić właściwe służby wewnętrzne bo oskarżenie o łapówę dotyczy właśnie obecnego pracownika tych służb w Lubaniu :woohoo: A całe te służby pod dowództwem pana Jarosława do banda spod ciemnej gwiazdy z bogatą przeszłością. :evil:

Ciekawe czy zdjęcie dawnego GPK Zawidów ma związek z tym funkcjonariuszem :whistle: bo może w nagrodę, f-sz który jest bohaterem tej zajawki awansował do struktur BSW ;)

W ŁOSG również pracownicy cywilni są dyskryminowani. Pracują za marne pieniądze i są poniżani podobnie jak wyżej opisani wietnamczycy. Osoby tzw. "garbaci" mają posadki, na których nic nie robią tylko biorą pieniążki i nagrody. Banda. Szkoda mówić. :evil:

Szkoda,że pan pułkownik odgrzewa stare kotlety, którymi zajmowała się juz prokuratura. Rzekomo pobity świadek to przestępca poszukiwany do dzisiaj przez prokuraturę. Myślę, że ciekawy byłyby wątek syna pana pułkownika, który od jakiegoś czasu jest przecież zawieszony - z pewnością nie za niewinność. A pan pułkownik będąc na takim stanowisku z pewnością wiedział o różnych sprawach. Więc dlaczego dopiero teraz wychodzi z tymi wątpliwymi rewelacjami. Szkoda, bo rzuca cień również na swoich kolegów - ówczesnych jego przełożonych. No cóż poczekajmy na prokuraturę, czy w ogóle będzie śledztwo. Bo przeciwko synowi pana pułkownika już jest.

No to widzę że chcecie chłopaki z BSW zmienić temat. Jakieś tam pobicie to mało ważne rzeczy. Łapówki koledzy co je brał obecny oficerek to fakt i tyle. Czepiliście się synka pułkowniczka że taki niby niewiarygodny i jest na niego śledztwo. Jest ale o pierdołę o ujawnienie łebkowi że jest poszukiwany przez Policję co można przeczytać na stronie internetowej Policji. Ha ha. To chyba nie takie groźne jak łapóweczki co?