To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

10 lat po katastrofie concorde'a

10 lat po katastrofie concorde'a

W Paryżu rozpoczął się proces wytoczony amerykańskim liniom lotniczym Continental, a także pięciu prawatnym osobom, które według francuskich śledczych, ponoszą winę za katastrofę samolotu concorde. 10 lat temu maszyna, w której po starcie wybuchły dwa silniki, spadła na hotel pod Paryżem. W katastrofie zginęły dwie uczennice technikum hotelarskiego z Jeleniej Góry, które odbywały tam praktyki uczniowskie. Krewni ofiar pojechali na proces do Paryża.

Dziś na grobie Pauliny Sypko na cmentarzu w Cieplicach, także palił się znicz. W rocznicę śmierci ekipa hotelu "Hotelisssimo" ustawiła przy grobie Pauliny tablicę z napisem " Paulina, niech twoja gwiazda świeci po wsze czasy".

- Odleciałaś jak motyl i taką Cię zapamiętamy – mówił 10 lat temu nad trumną Ewy Lipińskiej, drugiej uczennicy, ofiary katastrofy, dyrektor szkoły Andrzej Dąbek. - Nie z takim posagiem śmierci miałaś opuścić naszą szkołę...

Był gorący wtorek, 25 lipca 2000 roku. Na lotnisku Charles'a de Gaulle'a ponaddźwiękowy concorde, chluba francuskiego lotnictwa, kołował na pas startowy. Lot do Nowego Jorku wyczarterowało niemieckie biuro podróży. Miała to być dodatkowa atrakcja dla klientów firmy, którzy wykupili dwutygodniowy rejs po Karaibach.

Maszyna odrywa się od ziemi o 16.42. Pilot nie mógł widzieć, że nabierający prędkości na pasie kolos najechał jednym z kół na fragment metalu, który oderwał się od startującego na tym pasie wcześniej samolotu linii Continental. Pewnie pilot Continentala nie miał bladego pojęcia, że coś zgubił.

Dziś wiadomo, jaki był dokładnie przebieg katastrofy. Wspomniany metal rozrywa oponę concorde'a. Ta, po wystrzeleniu, uszkadza zbiornik paliwa,a odłamki trafiają do silnika. Już w powietrzu eksplodują oba silniki po lewej stronie.

Pilot chce zawrócić kolosa na lotnisko, bo pod sobą ma zaludniony teren, ale nie daje rady. Concorde spada na ziemię, akurat na jeden z budynków hotelu „Hotelissimo”. Ewa i Paulina zginęły w chwili, gdy pomagały w przygotowaniach do posiłku dla gości hotelowych, w tym dla grupy turystów z Polski. Polskiej grupy nie było w hotelu, zwiedzali w tym czasie Paryż.

Gdy media podały informacje o tragedii w podparyskim Gonesse, mama Ewy mówiła w telewizji, że czuła, że zginęła jej córka. Niedługo przedtem listonosz przyniósł list od Pauliny. Pisała, że u niej wszystko w porządku i wraca do domu 2 sierpnia. W tym samym czasie, co Paulina i Ewa, w Gonesse na praktykach były też dwie inne uczennice jeleniogórskiego „Hotelarza”, Alicja i Wioletta, ale w innym hotelu. W dniu katastrofy nie było ich już jednak w tej miejscowości, bo wcześniej pokłóciły się z właścicielem obiektu i wyjechały do Polski.
 

Na ławie oskarżonych przed francuskim sądem, oprócz przedstawicieli linii lotniczych Continental, zasiedli także: spawacz, który pracował dla Continentala w chwili katastrofy i jego przełożony, szef programu testowania concorde'ów, były główny inżynier samolotu i były szef francuskiego urzędu lotnictwa cywilnego.
FOT. Wikipedia, GNU Free Documentation License
10 lat po katastrofie concorde'a