To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Bez tłumów na teatrach ulicznych

 Bez tłumów na teatrach ulicznych

Trochę kuglarstwa, iluzjonistki, elementy baletu, starannie dobrana muzyka i kilka niezrozumiałych dla zwykłych widzów wątków - tak rozpoczął się jubileuszowy XXX Festiwal Teatrów Ulicznych „Jesteśmy stąd”. Tłumów wokół sceny rozstawionej na Placu Ratuszowym nie było, zwłaszcza jeśli pamiętamy festiwale sprzed lat, które trwały tydzień. Gwiazdą wczorajszego dnia był Teatr Sztuki Ruchu z „Ocelotem”. Czekali na niego nie tyli zwykli widzowie, także wybitni znawcy dobrego teatru. Nie zawiedli się.

Najstarszy festiwal teatrów ulicznych w Polsce wzbudził skrajne opinie.

- Ciekawa impreza promująca miasto. Pamiętam ją jeszcze z czasów dzieciństwa – mówiła Matylda Malec z Gryfina, którą do sceny  przyciągnęły barwne stroje aktorów i kunsztowna według niej gra aktorska.  – Szkoda, że nie ma czegoś podobnego w naszych stronach. To pierwszy spektakl, który oglądam – mówiła w trakcie „Maruczelli” polsko-ukraińskiego Teatru Nikoli.

Przypadkowy udział w jednym z  jego aktów wziął Szymon Niżygorodcew.

– Początkowo nie wiedziałem co mam robić, ale potem kiedy poczułem już klimat, to przyznam, że sprawiało mi to nawet przyjemność – komentował turysta z Krakowa, który wcielił się w rolę rywalizującego koguta. I choć nie wszyscy widzowie dokładnie zrozumieli historię, ważne że spektakl wprawił ich w dobry nastrój. 

- Dlatego prezentujemy różnorodne teatry, ale nawet te trudne też zostawiają w nas jakiś ślad. Ludzie wracają do ich oglądania i zaczynają inaczej je postrzegać – tłumaczył Bogdan Koca, dyrektor Teatru im. C. K. Nowida w Jeleniej Górze.

Frajdę miały też dzieci, wpatrujące się w barwnie ubranych aktorów.

– A ten pan co żonglował, był super – dodaje kilkunastoletnia Matylda Niżygorodcew.

Ale nie wszystkich tak spektakl zachwycił.

- Żałuję, że przyszedłem na „Maruczellę”. Po prostu nie podobało mi się. Było może w nim kilka fajnych sztuczek, ale poza tym nic sensownego się nie działo jak na tak długi spektakl. Nie znalazłem żadnej myśli, jaką autor chciałby w tym występie przekazać. Znam Teatr Sztuki Ruchu, ten na pewno warto zobaczyć – komentował Andrzej Marchowski.  

Na występ złotoryjskich akrobatów czekało wielu.

- Jesteśmy z Lwówka Śląskiego. Przyjechaliśmy tu głównie na „Ocelota” – mówili Anna i Artur.

Ze zniecierpliwieniem na sąsiadów ze Złotoryi czekali też organizatorzy festiwalu. Zanim jednak mistrzowie wyszli na scenę Bogdan Koca, dyrektor oficjalnie wspólnie z prezydentem Jeleniej Góry i przewodniczącym rady miejskiej otworzyli jubileuszowy festiwal. Po nim na deski ulicznego teatru wyszli skupieni na każdym detalu i centymetrze swojego ciała aktorzy Teatru Sztuki Ruchu. Ich pokaz wprawił w osłupienie niemal wszystkich widzów. Oglądający byli pod wrażeniem przede wszystkim trudności wykonywanych przez nich akrobacji. Wrażenia potęgowała starannie dobrana muzyka, stroje i wszechobecna precyzja ruchu. Z bezpłatnego spektaklu nikt nie ważył się rezygnować.

Jeleniogórzanie żałują, że festiwal ograniczył się do zaledwie dwóch dni.

- Po za tym w ubiegłym roku były to głównie teatry z  górnej półki. Dzisiaj… Gdyby festiwal trwał cały miesiąc byłyby fajne, ale jak na dwa dni, to za mało pompy, tego uderzenia – oceniał jeden z widzów.

Pytanie tylko czy teatr stać na Hiszpanię lub Portugalię?

- Pieniądze zawsze się znajdą. To raczej kwestia pytania czy teatry uliczne miałyby się stać na nowo naszym produktem lokalnym, bo trochę go zmarnowaliśmy. Żeby to sprawdzić, może warto zaangażować w to gestorów i restauratorów. Oni też na tym przecież zarabiają – mówi Andrzej Marchowski i z rozrzewnieniem wspominał czasy, kiedy do stolicy Karkonoszy na festiwal zjeżdżali widzowie z okolic Wrocławia. Teraz też by tego chciał.

- Trzydzieści lat temu to był jedyny festiwal uliczny w Polsce. Dzisiaj niemal każde miasto ma podobną imprezę. Żebyśmy przetrwali, to musi ciągle rewidować swoją formułę. Nie wykluczamy współpracy z Niemcami i Czechami – tłumaczył Bogdan Koca.

Jego marzeniem jest zorganizowanie międzykontynentalnego festiwalu. Dzięki temu impreza mogłaby stać się jeszcze bardziej kolorowa, ale przede wszystkim pokazująca inne kultury, narody.

- Może na otwarcie kolejnej dekady w przyszłym roku przyjedzie do nas Azja, Ameryka Południowa – mówił dyrektor.

Fot. Gulbin/AJS

DSC_7218_filtered.jpg
DSC_7219_filtered.jpg
DSC_7223_filtered.jpg
DSC_7231_filtered.jpg
DSC_7246_filtered.jpg
DSC_7254_filtered.jpg
DSC_7276_filtered.jpg
DSC_7281_filtered.jpg
DSC_7289_filtered.jpg
DSC_7295_filtered.jpg
DSC_7297_filtered.jpg
DSC_7300_filtered.jpg
DSC_7303_filtered.jpg
DSC_7306_filtered.jpg
DSC_7312_filtered.jpg
DSC_7322_filtered.jpg
DSC_7329_filtered.jpg
DSC_7332_filtered.jpg
DSC_7338_filtered.jpg
DSC_7345_filtered.jpg
DSC_7360_filtered.jpg
DSC_7366_filtered.jpg
DSC_7367_filtered.jpg
DSC_7383_filtered.jpg
DSC_7385_filtered.jpg
DSC_7393_filtered.jpg
DSC_7409_filtered.jpg
DSC_7420_filtered.jpg
DSC_7444_filtered.jpg
DSC_7454_filtered.jpg
DSC_7465_filtered.jpg
DSC_7480_filtered.jpg
DSC_7507_filtered.jpg
DSC_7521_filtered.jpg
DSC_7555_filtered.jpg
DSC_7557_filtered.jpg
DSC_7571_filtered.jpg
DSC_7573_filtered.jpg
DSC_7578_filtered.jpg
teatr1.jpeg
teatr2.jpeg
teatr3.jpeg
teatr4.jpeg
teatr5.jpeg
teatr6.jpeg
teatr7.jpeg
teatr8.jpeg
teatr9.jpeg
teatr10.jpeg
teatr11.jpeg
teatr12.jpeg
teatr13.jpeg

Komentarze (11)

Dlaczego nic nie piszecie o wczorajszym pościgu policyjnym? Gość prawie "rozwalił" kobietę na pasach w Cieplicach.

Pamiętam jak teatry trwały 2 tygodnie potem tydzień parę lat temu zjechali do 3 dni a teraz jak jest każdy widzi.
Zamiast w promocje i kulturę JG inwestuję się w pożal się bożę Muzeum w którym są szkła i nic po za tym.
Współczuje obecnie młodzieży bo w tym mieście nie ma co robić.

Teatry znów pokrywają się z Woodstockiem lub innymi imprezami... albo róbcie go na początku lipca, gdy jeszcze ludzie nie wyjechali na wakacje, albo pod koniec sierpnia, jak już wszyscy wracają.
"to sprawdzić, może warto zaangażować w to gestorów i restauratorów. Oni też na tym przecież zarabiają " - Co za bzdura, atrakcyjność teatrów liczyć utargiem zjedzonych pierogów?!

Z teatru cieszę się zawsze, nawet jeśli go niewiele i nie taki, jak mógłby być. Nie wątpię, że nie przez niedopatrzenie zabrakło grupy z Pławnej, natomiast reszta trup „stąd i nie-stąd” broni się dzielnie – ale czy na miarę jubileuszu? Widzów na Rynku mało, ledwie na amfiteatr, przyjezdnych prawie w ogóle, a przecież jeszcze kilkanaście lat temu widać było koczującą pod arkadami młodzież z plecakami i karimatami. Czy młodzież się zmieniła, czy festiwal – tego nie wiem. Nie widziałem dotąd spektakli, które się zapamiętają na lata, ważnych przedstawień – sprytnie zorganizowanych, mistrzowsko zagranych czy z ważką treścią. Owszem, młodociany Ocelot ma potencjał, ale to jednak inna klasa niż zeszłoroczni Niemcy z operą buffo, KTO z „Miastem ślepców”, czy Włosi z Ariostem… Z drugiej strony, ikoną jeleniogórskich teatrów ulicznych są szczudlarze i wszystkiego może zabraknąć, ale szczudlarze muszą być. Podoba mi się delikatność ochrony w tej edycji, która nie wprowadza zwykłej w tego rodzaju przedstawieniach opresyjności, ale dopuszcza autentyczny kontakt widza z aktorem. Tylko mam wątpliwości, czy scena jest dobrym miejscem dla teatrów, które z definicji jej unikają – to pozostawiam rozwadze organizatorów. Wierzę w dzisiejszego Prospera, w końcu jak powiedział dyrektor Koca – nie byłoby teatru ulicznego bez Szekspira, a tu szykuje się jakaś jednak inspiracja. Nie wiadomo jak będzie, ale w kwestiach takiej wagi sama dobra wola jest już chwalebna!

Tłumy były w latach 90 kiedy to Teatry trwały cały tydzień w JG i ludzie z Polski przyjeżdżali, aby coś zobaczyć. Teraz jaki budżet takie teatry. A druga sprawa że mało komu się chce wyjść z domu i ludzie kasy nie mają aby do Jelonki podjechać obejrzeć coś i wrócić.

Nie ma tłumów na teatrach w Jeleniej. Hmmm.... ciekawe czemu?? Może dlatego, że ludność miasta z roku na rok kurczy się coraz bardziej?? Ile osób ma jeszcze wyjechać, żeby ktoś to zauważył??
Jak czytam we Wrocławiu teksty o Jeleniej to mam wrażenie, że ludzie tam żyją w jakieś własnej, urojonej rzeczywistości.
Mało kto wie, gdzie jest Jelenia, jeszcze mniej potrafi cokolwiek z nią skojarzyć, jeśli już coś to, że jest na drodze do Czech albo w pobliżu Karpacza.
Ile osób wiedziało o teatrach pozostawiam waszej domyślności.

te dzieciaki inhalujące się sztucznym dymem były dziwne...

Samorządowcy zniszczyli imprezę. Obecnie teatry uliczne w tym mieście są już nie do podniesienia. Dlaczego? Bo organizowaniem takiej imprezy powinni się zająć ludzie z wyobraźnią, a takich już brak. Albo miasto przepędziło wspaniałych artystów z tego miasta, albo ich ignorowało. Jedynie co samorządowcy robili to udawali że się na tym znają. Błąd popełniony już na samym początku. Bardzo, bardzo słaby marketing wraz z plakatem i bezsensownym sloganem. No ale cóż, takie prace nie zleca się profesjonalistom. Kto na imprezie miał zarobić jakieś grosze to zarobił i się cieszy. Ale miasto znowu straciło i to coś co jest najcenniejsze mianowicie twarz.

Dlaczego w tym roku nie byłam na teatrach? Program mierny! Nic kuszącego! Nic innowacyjnego! Zaproszeni uchodzą w środowisku za dość przeciętnych! Brakuje wam pomysłów! Odświeżcie kadrę! Brak wam nowoczesnego spojrzenia. Festiwal na tym traci. Jak na jubileusz to lipa!!!