To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Dramatyczny finał awantury

Dramatyczny finał awantury

W stanie stabilnym, ale ciężkim z trudnym do określenia rokowaniem znajduje się 48-letni mężczyzna, który wczoraj został dźgnięty nożem w klatkę piersiową w czasie awantury w Lubomierzu. 66-letni sprawca został zatrzymany przez policję.

Do zdarzenia doszło wieczorem w mieszkaniu 66-letniego mężczyzny w centrum Lubomierza. W jego lokalu przebywała dwie nieletnie siostry. Jedna z nich zadzwoniła do swojego ojczyma i poprosiła go o pomoc w opuszczeniu mieszkania. Mężczyzna przyjechał do Lubomierza z Lwówka Śląskiego razem z dwoma kolegami. Jednak właściciel mieszkania nie chciał go wpuścić do środka. Mężczyzna postanowił wejść do mieszkania przez uchylone okno. Gdy wywiązała się awantura, 66-latek dźgnął mężczyznę w klatkę piersiową nożem.

- Sprawca jeszcze nie był przesłuchany, bo musi wytrzeźwieć. Ze wstępnego rozpytania wiemy od niego, że gdy zobaczył wchodzącego przez okno do jego mieszkznia mężczynę, który wykrzykiwał pod jego adresem groźby wziął nóż i ugodził intruza. To wszystko stało się na oknie. W prowadzonym postępowaniu na pewno rozważymy, czy właściciel mieszkania działał w ramach obrony koniecznej - mówi Marcin Piekarski, Prokurator Rejonowy w Lwówku Śląskim.

Nie wiadomo na razie, czy nastolatki, które wcześniej były w mieszkaniu 66-latka rzeczywiście były siłą tam zatrzymane. Gdy do Lubomierza przyjechał ich ojczym dziewcząt już nie było w lokalu.
Za spowodowanie ciężkiego uszczerbku na zdrowiu w postaci choroby realnie zagrażającej życiu grozi kara od roku do 10 lat więzienia.
Ofiara ataku dostała masywnego krwotoku, na miejsce wezwano pogotowie. Rannego zabrał do szpitala w Jeleniej Górze śmigłowiec lotniczego pogotowia ratunkowego.

- Okazało się, że ostrze noża nie naruszyło serca, ale uszkodziło osierdzie. Wystąpił masywny krwotok do jamy opłucnowej. Po około dwugodzinnej operacji udało się ustabilizować pacjenta, choć jego stan jest nadal bardzo ciężki – mówi dr Kazimierz Pichlak, ordynator I oddziału chirurgii ogólnej i onkologicznej jeleniogórskiego szpitala.

Sprawca ataku znany jest lwóweckiej policji. W jego mieszkaniu dochodziło już do interwencji. Przeciwko mężczyźnie prowadzone było postępowanie w sprawie sprzedaży papierosów nieletnim i posiadania nielegalnego tytoniu. Ludzie w mieście mówią, że nieletni często odwiedzali mieszkanie 66-latka, który sprzedawał im papierosy na sztuki.

Komentarze (10)

Ciekawe czy sam poszkodowany i jego rodzina wyraziła zgodę na zdjęcie ze szpitala. Normalnie jak w Fakcie!

Nie powinno być takich zdjęć...!!!!ani rodzina, ani ten CZłowiek nie życzyłby sobie takich ujęć....jak każdy z nas chyba

Potffforne i bezlitosne walki ninja z Lubomierza

Dlaczego zamiast pokazać facjatę nożownika, aby inni wiedzieli, kogo mają unikać, pokazuje się poszkodowanego?

O matko jacy wszyscy wrażliwi nagle, przecież nie pokazali twarzy. Widziałem lądowanie śmigłowca, akcja jak z filmu :) nawet ktoś wyszedł na lądowisko po tego pacjenta, nie musiał czekać na pomoc 6h jak to bywa na naszym SOR :)

Chodzi o to, że nie pokazali twarzy tego łajdaka, który dźgnął nożem ojczyma tej dziewczyny. Pokazali nie tego, którego powinni. A swoją drogą po co jeszcze dodatkowo niepokoić poszkodowanego fotografując go w celu pokazania całemu światu? Reporter powinien był sfotografować złoczyńcę - nożownika i jego zdjęcie powinno być zamieszczone w internecie. Czy prawo chroni tylko przestępców przed fotoreporterami?

To nie chodzi o zdjęcie bo mnie to grzeje ale powinni się zając tym kto zdjęcie zrobił, kto wpuścił reportera na SOR - narażając rannego na utratę zdrowia. Zdjęcie było zrobione w niewielkim czasie po zabiegu ba tak ukazał się artykuł.

Może fotograf był przebadany ! :)

Deklaruję się w czynie społecznym przebadać panią fotograf
;)

Oprócz tego zdjęcia w sieci jest jeszcze co najmniej zdjęcie TVP Wrocław i film nagrany przez Strimeo TV. Ujęcia podobne, jednak tu przynajmniej zamazano, tam nie- osoba która zna choćby z widzenia poszkodowanego bez trudu go rozpozna. Jeśli poszkodowany ani rodzina nie wyrazili zgody to dyrekcja szpitala powinna surowo beknąć za ten odpustowy kramik.