To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Lubił rzeźbić w szkle

Lubił rzeźbić w szkle

Wspomnienie o Józefie Gernacie 1924-1986
Mój ojciec Józef Gernat urodził się 03.04.1924 roku w Turdzie (Siedmiogród), pochodził z rodziny hutników szkła, tak jak jego ojciec Leopold oraz brat Franciszek. Tato w wieku 8 lat pracował razem ze swym ojcem w hucie szkła w Turdzie na terytorium Rumunii.

Po wojnie w 1945 roku został przydzielony wraz z rodziną do Jeleniej Góry, ponieważ tu była huta szkła, a w 1946 roku do małej miejscowości Kotliny Kłodzkiej w paśmie Gór Stołowych o nazwie Batorów, gdzie znajdowała się huta szkła oraz szlifiernia. Ożenił się z moją mamą Wiktorią w 1948r. Józef Gernat był bardzo zdolnym człowiekiem i szybko adaptował się do nowych warunków w Batorowie. Polubił tę miejscowość z racji wspaniałych gór oraz krajobrazów.

Brał udział w zapoczątkowaniu życia kulturalnego w Batorowie poprzez założenie kółka teatralnego w sali widowiskowej Filii Huty Szkła ,,Sudety”. Józef Gernat brał udział w organizacji zabaw oraz wielu imprez w Batorowie. Wracając do kółka teatralnego, chciałbym podkreślić, że wszystkie scenografie były wykonywane przez mojego ojca (tła i obrazy przestrzenne) ze względu na szczególne zdolności artystyczne. W tym czasie w miejscu pracy poznał Niemca Adolfa Schpryntza, który był wybitym grawerem w dawnym Friedrichsgrund, obecnie Batorów (dzielnica Szczytnej). Zainteresował się mym ojcem, ponieważ odkrył w nim wybitne zdolności do rysunku oraz malarstwa i szybko się uczył nowego zawodu. Po ukończeniu 3-miesięcznego kursu został grawerem szkła. Później podnosił swoje kwalifikacje, uzyskując uprawnienia czeladnicze i mistrzowskie.

Po wojnie stał się pierwszym na Dolnym Śląsku rzeźbiarzem precyzyjnym w szkle. Zabłysnął też znakomitymi pomysłami i techniką. To spowodowało szybkie opanowanie zawodu grawera w szkle, a nawet wyprzedzenie swego nauczyciela, którego też bardzo cenił i szanował. Od pana Adolfa Schpryntza wiele się dowiedział nie tylko o swym zawodzie, ale też o miejscowości Batorów jeszcze sprzed wojny. Ojciec mój znał dobrze język niemiecki, co bardzo ich zbliżało do siebie. Po latach pan Adolf wyjechał do Niemiec, a ojciec mój zajął jego miejsce w tutejszej grawerni, która znajdowała się jeszcze w starej szlifierni wybudowanej za Niemców.

Na początku lat 60. mój ojciec zaczął szkolić nowych uczniów ówczesnej Szkoły Szklarskiej w Szczytnej w zawodzie grawera, w tym dwie córki Barbarę oraz Urszulę. Wykonywał również bardzo ważne zamówienia rządowe oraz zagraniczne, m.in. misternie wykonane kryształy na pierwszy Kongres Pokoju, ślub obecnej królowej Anglii - Elżbiety. W tym czasie wiele razy wyjeżdżał na delegacje do Krosna, Piechowic, Szklarskiej Poręby oraz Stronia Śląskiego. W roku 1972 na bazie starej Huty Szkła w Batorowie po przebudowie i modernizacji powstała duża szlifiernia szkła, a przy tym nowe pomieszczenia grawerni znacznie przestronniejszej od poprzedniej, tyle że ze starymi zabytkowymi warsztatami z mosiądzu ze starej grawerni. W tym czasie zaszły pewne zmiany i moje siostry ukończyły Szkołę Szklarską w Szczytnej Śląskiej i zaczęły pracować pod kierownictwem taty w zawodzie grawera. Wracając do mojego ojca, chciałbym wspomnieć, że tato mój zajmował się prócz grawerki fotografią, stolarstwem, grą na skrzypcach, malarstwem i uwieczniał miejscowość Batorów, malując piękne krajobrazy batorowskie. Był też bibliotekarzem w Batorowie. Sam zorganizował książki do tutejszej biblioteki. Załatwił też autobusy do Batorowa, chcąc pomóc dzieciom w bezpiecznym dojeździe do Szkoły Podstawowej w Szczytnej oddalonej o 4 kilometry od Batorowa. Zorganizował budowę pierwszego wodociągu w Batorowie nie tylko od strony technicznej, ale także brał udział fizyczny w tym trudnym przedsięwzięciu. Był też terenowym opiekunem społecznym, pomagając wielu ludziom w Batorowie będącym w trudnej sytuacji, uprawiał turystykę pieszą i rowerową, jeździł na nartach.

Mieszkańcy Batorowa byli też wspaniałymi ludźmi, z którymi ojcu dobrze się współpracowało. Wszyscy byli jak wielka rodzina i tak trwało do października 1975 roku, kiedy to ojciec mój wyjechał do Inowrocławia, chcąc polepszyć swe warunki zawodowe i mieszkaniowe, bo taki się wtedy nadarzyły, a w tamtejszej Hucie ,,Irena” brakowało grawerów. W tym czasie wyjechała część mieszkańców dobrych fachowców w dziedzinie szklarstwa. Tylko nieliczni pozostali w Batorowie. Po 29 latach mój tata przeniósł się z Dolnego Śląska na Kujawy. W Hucie ,,Irena” w Inowrocławiu wyszkolił kolejnych grawerów. W okresie stanu wojennego był przewodniczącym ,,Solidarności” w Hucie Szkła ,,Irena” oraz organizatorem strajków. Po 6 latach pracy w hucie 30 listopada 1981 roku po 35 latach przeszedł na emeryturę zgodnie z ówczesnym rozporządzeniem Rady Ministrów. Zmarł 23 stycznia 1986 roku w wieku 62 lat.

Nowiny Jeleniogórskie nr 3/09