To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Mój ulubiony szlak

Mój ulubiony szlak

Zegar wybijał ósmą, gdy zamykałem drzwi domu. Z Michałowic, przez Grzybowiec, do Jagniątkowa, ulicą Myśliwską, u kresu której - przy Szkółce Leśnej Karkonoskiego Parku Narodowego - zaczyna się Koralowa Ścieżka. Niebieski szlak. Spacerowy. Kiedyś, kilkadziesiąt kroków od szlaku, widoczne były bryły skał - jak olbrzymie paciorki. Dziś zasłonięte gęstym lasem młodych świerków. Dawno, oj, bardzo dawno temu, wspinaliśmy się na te skały skacząc, wrzeszcząc wniebogłosy, ścigaliśmy się, kto pierwszy i bawiliśmy się w chowanego...

Idąc w górę, co jakiś czas robiłem zdjęcia. Trzecia Droga. - Wybrałem czarny szlak prowadzący wprost do Czarnego Kotła. Cały w słońcu. Oparłem się plecami o Wędrujący Kamień, oczy przymknąłem i poddałem się słonecznej kąpieli. Po chwili - czuję: słońce mnie przenika, światło dociera do zakamarków wnętrza, zanurzam się i rozpływam w jasności...

Zielonym wyszedłem na Rozdroże pod Śmielcem. Stąd w stronę Śnieżnych Kotłów. Po kilku minutach zszedłem ze szlaku, aby zajrzeć do Chatki pod Śmielcem. Przykry widok - zaniedbana, opuszczona. Zrobiłem kilka zdjęć i wróciłem na szlak zwany Ścieżką nad Reglami. To najprzyjemniejsza trasa - niemal po równym. Więc oczy mogą swobodnie rozglądać się po okolicy - myśli zaś: błądzić po czym chcą albo i skupić się na jednym tylko temacie...

Rozdroże pod Wielkim Szyszakiem. Ukryta Chatka Wielkanocna. Bardziej zniszczona. Za to widok zapierający, gdy ujrzałem w obiektywie aparatu Stację Przekaźnika jakby się wyłaniała znad chatki. I to niebo bezchmurne, błękitne. I ta jasność w zieleń się wtapiająca...

Majestatyczne Śnieżne Kotły. Niebieskie stawki. Wyłaniające się z tafli różnej wielkości skałki. Ruch wody sprawiał, że miało się wrażenie, jakby to one się poruszały. Uwieczniłem parę scen. Nie mogłem „uwiecznić” siebie. Na całej trasie - koniec wakacji - żadnej żywej duszy; znaczy: człowieka. Bo były dusze ptasie, duszki motyli, much, robaczków...

Parę osób spotkałem w schronisku Pod Łabskim Szczytem. Pięć minut przerwy na chłodne piwo z malinowym sokiem. Ruszyłem w dół Czeską Ścieżką. W pierwszej części trudny ten szlak - wąski, kamienisty, mokry, grząski, dziury, korzenie. Trzeba patrzeć pod nogi: każdy krok stawia się inaczej. Potem już wygodną dróżką do Wodospadu Szklarki. Tu mnóstwo dzieciaków i starszych. Jeszcze więcej przy straganach na parkingu...

Przez parę minut, nieco na uboczu, wsłuchiwałem się w gwar ludzkich głosów i w szum samochodów. Jakbym wracał do innej rzeczywistości. Ale przecież jakoś i mojej...
Przedłużyłem sobie wędrowanie. Najpierw Piechowice, później skręciłem w stronę Michałowic. Kiedy otwierałem drzwi: moje zegary wydzwaniały szesnastą. Zzułem obuwie. Rozsiadłem na wygodnym krześle. Poczułem, rozchodzące się po całym ciele, przyjemne zmęczenie...
- Znane Ci to uczucie...?
Kubek

Nowiny Jeleniogórskie nr 38/2008

Komentarze (7)

Oj, znam i to dobrze Kubku! Wiele razy biegałem tam, aczkolwiek nie tyle ile Ty. I nie zawsze czerpałem z tego taką radość, o jakiej Ty piszesz. Czasami czułem się jak jedyna istota w Kosmosie... Było zimno i daleko... Wszędzie.
Teraz często wracam pamięcią do tamtych dni. Czas zaleczył stare rany, chociaż blizny pozostały. Na wiele rzeczy patrzę inaczej. Ale tamten okres będzie już dla mnie do końca życia symbolem, że jeśli On zamknie drzwi, to bądź pewny, że zostawi uchylone okno... Chociaż wtedy tego nie widziałem!
Pozdrawiam Ciebie Kubku. Jesteś chyba jednym z nielicznych prawych ludzi jakich spotkałem.

Drogi Marianie!
Napisales to tak pieknie ze widzielimy to wszystko oczyma wyobrazni i pamiec przywolywala obrazy.
Serdeczne dzieki i tak trzymac.
Pozdrawiamy i sciskamy z Oslo

Nie da się opisać - Sylwestra na Górce.

Jak jest w Sylwestra !
Tylko pomarzyć.
Byłem.

Chojnik - Sobieszów

Kiedy jestem zbyt długo ,,na dole'' ,tym bardziej chcę przebywać w górach - wysoko. Tam jest miejsc wiele żeby spojrzeć z wysokości na sprawy na dole. Z tej perspektywy łatwiej patrzeć i łatwiej przemysleć wiele spraw. Idąc czy odpoczywając nasze przemyslenia są jakby czystsze - spokojne. Zwłaszcza w samotności. Chyba działa to jak lekarstwo dla duszy i tego nam trzeba. Zmęczenie fizyczne z wędrówki jest puentą. Dlatego miłe jest obcowanie z górami i myślami na szlaku w naszych Karkonoszach czy górach Szkocji skąd serdecznie pozdrawiam .

Wiele razy byłam w chatce wielkanocnej. Jest cudowna. Mam nadzieję, że Klub Wysokogórski będzie się nią nadal opiekowł. Twój artykuł śliczny. Jakbym czytała własne myśli, bo znam dobrze te strony. Pozdrawiam Kubku
Kasia Dobrogowska