Miasto chce wyrzucić „Solidarnych” Zagórnego

Chodzi o siedzibę Wojewódzkiej Rady NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność”. Zajmuje ona od czerwca 2002 roku pomieszczenie o niewielkiej powierzchni 25 m. kw. w budynku przy ul. Wojska Polskiego. Jak informuje miasto, związek zalega z czynszem na kwotę 37 tysięcy złotych.

– Najemca nigdy nie wnosił opłat regularnie. Już w roku 2006 zadłużenie wyniosło ponad 7 tysięcy zł (w tym zaległość główna 6,5 tys. zł). Umowa najmu została w tej sytuacji rozwiązana w marcu 2006 r. – informuje Cezary Wiklik, rzecznik prasowy prezydenta Jeleniej Góry.

Dodał, że najemca nie opuścił jednak lokalu i od tej pory – w świetle obowiązujących przepisów – był naliczany czynsz wyższy, jak za bezumowne korzystanie z lokalu. Dwukrotnie w 2006 roku prezydent wyrażał zgodę na spłatę zadłużenia w ratach, niemniej jednak dłużnik nie regulował długu.

Urzędnicy rozpoczęli czynności zmierzające do przejęcia lokalu przez miasto. Wtedy okazało się, że władze Związku nie przyznają się do zajmowania tego pomieszczenia. W piśmie wyjaśniającym stwierdziły, iż Marian Zagórny, który podpisał umowę najmu nie był do tego upoważniony przez związek, zresztą już od roku 1998 r. nie jest członkiem NSZZ RI „S”, bowiem wówczas został z tego Związku wykluczony.

Władze Jeleniej Góry wystąpiły do policji z wnioskiem o ustalenie, kto nielegalnie zajmuje lokal. Otrzymano odpowiedź, iż w lokalu przebywa Marian Zagórny, a sam lokal zajmowany jest przez Związek Zawodowy Rolników Rzeczpospolitej „Solidarni”. – W trakcie rozprawy sądowej ustalono także, iż poza Związkiem Zawodowym Rolników Rzeczypospolitej „Solidarni” lokal ten stanowi także siedzibę Fundacji „Jesteśmy Solidarni”, przy czym szefem obu tych instytucji jest Marian Zagórny – dodaje rzecznik prezydenta.

Marian Zagórny inaczej przedstawia tę sytuację. – Założyłem nowy związek i z chwilą do przystąpienia do niego automatycznie przestałem być członkiem poprzedniego. Nasz nowy związek „Solidarni” chciał przejąć ten lokal od miasta i za niego płacić, wystąpiliśmy o to w 2006 roku, ale miasto nie zgadzało się – mówi nam. – Rozmawiałem z ówczesną dyrektor zakładu gospodarki mieszkaniowej, żeby wystawiała faktury na „Solidarnych”, ale nie chciała na to przystać.

Jest jednak oczywiste, że miasto czy zakład budżetowy nie może wystawiać faktury na organizację, z którą nie ma podpisanej umowy. A umowy nie może podpisać, bo lokal jest zadłużony i trzeba najpierw spłacić dług. Dlaczego wcześniej Zagórny nie płacił? – Poprzedni związek miał kłopoty – tłumaczy. Teraz spłacić długu nie chce, bo jest za duży. Uważa, że urósł tak wysoko z winy miasta, a nie jego organizacji.

Co dalej? Miasto zamierza w najbliższym czasie eksmitować „Solidarnych” i fundację. Zagórny twierdzi, że napisał pismo z prośbą o umożliwienie przejęcia lokalu bądź wskazanie innego. - Jeśli nie otrzymamy go, przeniesiemy się do ratusza – mówi. Dlaczego akurat tam? – Prowadzimy działalność – organizujemy ferie dla dzieci z ubogich rodzin, załatwiamy sprawy związkowe. Nie będziemy przecież stać na ulicy – mówi.

– Władze miasta starają się także i w takich przypadkach negocjować ugody, ustalać ratalne spłaty należnego czynszu, szukają indywidualnych rozstrzygnięć co do sposobu regulowania odsetek, ale wymagają zawsze woli regulowania tych opłat ze strony dłużnika. Niestety, w tym przypadku takiej woli nie ma – powiedział rzecznik prezydenta.