Nieoczekiwany zwrot w sprawie sieci szkół

Kurator Roman Kowalczyk przyjechał do Jeleniej Góry w związku z nietypową sytuacją w sprawie sieci szkół. Rada miejska nie przychyliła się do jego opinii, w której wskazywał na utworzenie autonomicznej ośmioklasowej szkoły podstawowej na bazie Gimnazjum nr 4, tylko zdecydowała o połączeniu jej z SP nr 8. Przyznał, że to jedyna taka sytuacja na Dolnym Śląsku. – Możliwe, że podobnie będzie jeszcze w Świdnicy, ale oficjalnych dokumentów nie ma – mówił.

Na spotkanie w Gimnazjum nr 4 w Jeleniej Górze przybyły władze miasta, radni a przede wszystkim społeczność zainteresowanych szkół: oprócz gospodarzy także SP nr 8 i SP nr 11.
Początek spotkania przebiegał w sposób kurtuazyjny i przewidywalny: każdy ze spokojem przedstawiał swoje, dobrze znane zainteresowanym stronom argumenty. Roman Kowalczyk mówił, dlaczego nie zgodził się na proponowane połączenie szkół, prezydent Marcin Zawiła – dlaczego władze miasta popierają takie rozwiązanie. Dyrektor Gimnazjum nr 4 Beata Toczek odczytała z kartki argumenty za utworzeniem autonomicznej szkoły.
Atmosfera podniosła się, gdy do mównicy podszedł Eugeniusz Sroka, dyrektor SP nr 11. Przyznał, że według jego wyliczeń, w obu rozpatrywanych wariantach zabraknie pracy dla około jednej dziewiątej nauczycieli z zabobrzańskich szkół. A to około 20 osób.
– Jestem zobligowany, by to państwu powiedzieć – dodał w pewnym momencie. – Rada pedagogiczna naszej szkoły zdecydowała, że jest za połączeniem SP nr 11 z Gimnazjum nr 4.
W wariancie tym w „czwórce” docelowo miałyby się uczyć dzieci z klas I – III, a starsze dzieci – w „jedenastce”. Ma to zalety nie tylko ekonomiczne (daje szansę na utrzymanie miejsc pracy), ale i społeczne. SP nr 11 to jedyna szkoła w mieście, gdzie nauka w klasach nauczania wczesnoszkolnego odbywa się na dwie zmiany. Takie połączenie pozwoliłoby na uniknięcie tej dwuzmianowości. I to, zdaniem R. Kowalczyka, jest argumentem wartym rozpatrzenia.
– Nie znałem tego rozwiązania wcześniej. Wydaje się ono rozsądne. Co prawda szkoła będzie mieściła się w dwóch budynkach, ale istotnym argumentem jest uniknięcie nauczania na dwie zmiany – przyznał Roman Kowalczyk.
Marcin Zawiła z kolei przyznał, że to powrót do rozwiązania, które proponowały władze miasta zaraz na początku dyskusji o zmianach w oświacie. Z tą różnicą, że do Gimnazjum nr 4 miały chodzić klasy starsze, a teraz proponuje się klasy młodsze.
Czy wariant zaproponowany przed dyrekcję SP nr 11 jest realny do wdrożenia? – Obawiam się, że jest trochę mało czasu – przyznał.
Teoretycznie decyzje powinny zapaść do 31 marca. Wprawdzie R. Kowalczyk w pewnym momencie przyznał, że nie jest to termin graniczny i można z powodzeniem pracować nad tym rozwiązaniem później, lecz potem dodał, że data ta wynika z ustawy i byłoby dobrze jej dotrzymać.
Wszystko więc w rękach jeleniogórskich radnych. Musieliby zebrać się do końca marca, wycofać wcześniejszą uchwałę, na którą nie ma zgody kuratora, i przyjąć nową. Szkoda tylko, że na sali było raptem 12 z 23 radnych, czyli niewiele ponad połowa. Było to tak naprawdę pierwsze wspólne spotkanie wszystkich zainteresowanych stron i można było wysłuchać argumentów każdej z nich. Zgodne są one tylko w jednym: nie ma rozwiązania idealnego, pozwalającego na pogodzenie oczekiwań wszystkich. Wydawało się, że propozycja, którą przedstawił Eugeniusz Sroka, jest najbardziej możliwa do zaakceptowania przez wszystkie strony, a jednocześnie przez kuratora.

Czytaj także: 

Nie będzie trzeciej szkoły podstawowej na Zabobrzu