To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Niezwykły człowiek

Niezwykły człowiek

Wspomnienie o o Józefie Międzybrodzkim (1896-1974)
Miłośnik przyrody, zapalony turysta, poliglota, matematyk, pisarz, malarz, muzyk, bibliofil, uczestnik obu światowych wojen, powstaniec śląski, osadnik na Ziemiach Zachodnich. - Nie sposób wymienić wszystkiego, kim był; wiadomo natomiast, jakim był: zawsze szlachetnym, prostolinijnym człowiekiem. W oparciu o wspomnienia bliskich oraz tych, którzy Go znali i z Nim pracowali, pragnę przybliżyć Jego postać.

Urodził się 12 stycznia 1896 roku w miejscowości Lutynia w powiecie Frysztat na Śląsku Cieszyńskim. W 1914 roku kończy sześcioklasowe Gimnazjum Realne w Białej. W pierwszym roku wojny został wcielony do armii austriackiej. Wojnę kończy - jako żołnierz polski 3. Pułku Ułanów I Korpusu. Zwolniony z wojska w 1920 roku podejmuje naukę w Państwowym Seminarium Nauczycielskim Męskim w Białej. 26 czerwca 1921 roku zdaje maturę. Na świadectwie, przechowywanym w archiwum rodzinnym - ze wszystkich przedmiotów: najwyższe oceny. Wspominał, że uczył się pedagogiki, specjalnej metodyki, kaligrafii, gry na skrzypcach i fortepianie, przedmiotów ogólnych, języków obcych - niemieckiego, ruskiego i francuskiego oraz podstaw gospodarstwa wiejskiego.

Pracę nauczycielską podjął w szkole w Białej. W roku 1924, na mocy międzynarodowych postanowień, uzyskuje obywatelstwo polskie. Brał czynny udział w Powstaniach Śląskich. Poznał wtedy sanitariuszkę Otylię, z którą się ożenił. Wyśmienicie się wzajem rozumieli i uzupełniali. Przed wybuchem II wojny przenieśli się do Chynowej koło Przygodzic w Wielkopolsce. W czasie okupacji, aby uniknąć niemieckich represji, pracuje w lesie jako drwal.

Do Piechowic, ówczesnych Piotrowic, przybyli w lipcu 1945. 22 sierpnia przejął klucze do budynku szkolnego. Zapisy na nowy rok szkolny trwały do 28 sierpnia. Lecz nauka zaczęła się dopiero 22 października: Józef Międzybrodzki zachorował na tyfus.
Budynek szkolny nie był zniszczony. Zachowane po niemiecku pomoce naukowe, umiejętnie wykorzystywane, służyły parę lat wielu uczniom. Praca w szkole, w pierwszych miesiącach, nie była lekka. Brakowało podręczników, zeszytów, opału; dzieci nie miały butów, ubrań - były niedożywione. W okolicznych lasach kryły się bandy szabrowników napadających na ludzi. Józef Międzybrodzki był kierownikiem szkoły, ale i jedynym nauczycielem. Zdany był tylko na siebie i na własne sposoby nauczania. Sam musiał decydować, jak i czego uczyć. Mnóstwo było dorosłych analfabetów. Zorganizował dla nich wieczorne kursy. Nikt mu za to z początku nie płacił.

Miał wybitnie ścisły umysł, ale i uzdolniony artystycznie - grywał na skrzypcach i pianinie, śpiewał, pisał, malował.
Znał sześć języków - oprócz wspomnianych - jeszcze czeski, łacinę i węgierski. Był wielkim miłośnikiem książek - miał pokaźną bibliotekę domową. W latach późniejszych w szkole uczył przede wszystkim matematyki, przyrody i muzyki. Swoją wiedzą dzielił się chętnie.

Na Jego lekcjach była wielka dyscyplina, którą starał się okraszać humorystycznymi akcentami. Miał dar przekazywania wiadomości i umiejętność tłumaczenia najbardziej zawiłych i trudnych tematów. Był przy tym niezmiernie cierpliwy - tyle razy, na różne sposoby, powtarzał, aż uczeń pojął. Kiedy się skarżyli, że za dużo zadaje - mówił marszcząc brwi: „Tylko praktyka czyni mistrza.” Bardzo często pracę nauczyciela i wychowawcy kontynuował w domu.

Tworzył różne koła zainteresowań; sam chętnie brał udział w licznych spotkaniach. Był rzecznikiem zakrojonej na szeroką skalę działalności turystycznej. Zainicjował i zorganizował prace Koła Polskiego Towarzystwa Tatrzańskiego. I pierwszy oznakował po polsku wiele szlaków turystycznych. Przecierał zaniedbane drogi i ścieżki. Jego pomysłem było ustawienie czterech tablic o tematyce: „Szlaki turystyczne Piechowic.” Pogłębiał swoją wiedzę na temat flory i fauny Karkonoszy.

Razem z żoną Otylią prowadził kilkuhektarowe gospodarstwo. Oprócz zbóż i wszelkich możliwych jarzyn rosnących na polu - hodowali domowe zwierzęta, a ogród mieli wspaniały. Lubił szczególnie zajmować się krzyżowaniem różnych odmian drzew, krzewów owocowych i róż. Na wszystko mieli czas. A przy tym prowadzili dom bardzo otwarty. Na odwiedzających - dzieci, zmęczonych czy spragnionych turystów - zawsze czekał kubek mleka i świeże pieczywo lub ciasto własnego wypieku.

Z wyglądu wysoki, postawny mężczyzna o krzaczastych brwiach - na pierwszy rzut oka: surowy i zimny. Ale tak naprawdę, w głębi duszy: czuły na krzywdy ludzkie i niesprawiedliwość - czuły, z nieograniczonym szacunkiem dla bliźnich, niezwykle skromny. Sumienny, słowny, prawdomówny, obiektywny w ocenach ludzi i faktów, szczery, prostolinijny. Posiadał rozległą i niesamowitą wiedzę historyczną. W czasach stalinowskich i w latach po nich przekazywał prawdziwe wiadomości z historii świata i Polski, które ówczesne władze skrywały, a często i fałszowały. Był całkowicie apolityczny.
Pogrzeb Józefa Międzybrodzkiego, 20 styczna 1974 roku, był wielką manifestacją. Wszyscy chcieli oddać hołd niezwykłemu Człowiekowi.

Wspomnienia wnuczek: Bogny, Ani oraz Wiesi
- spisał KUBEK.

Nowiny Jeleniogórskie nr 44 z 28 X 2008r.