To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

„Ten dom jest chyba przeklęty”

„Ten dom jest chyba przeklęty”

- Czegokolwiek się człowiek dorobi, to nagle przychodzi coś, co nam to wszystko odbiera – mówi Danuta Łukawska z Karpnik. W ubiegły czwartek od uderzenia pioruna spalił jej się sprzęt AGD w domu, a półtora roku temu pożar zniszczył jej całe mieszkanie. Los nie oszczędza mieszkańców tego budynku także przy większych wichurach. Czy wisi nad nimi fatum?

Skutki czwartkowej nawałnicy w Karpnikach są widoczne gołym okiem. Tym razem jednak nie w korycie rzeki. Potok utrzymał się w ryzach. Wokoło jest pełno połamanych gałęzi, które gdzieniegdzie utrudniają nawet przejazd ulicą. Zgoła inaczej jest przy Turystycznej. Tam strażacy jeszcze w czwartek zrobili porządek z lipą, w którą uderzył piorun.

- Siedziałam wtedy z synkiem na progu. To było około 18. Wydawało mi się jakby burza już przeszła. A tu nagle strzelił piorun. Huk był tak potężny, że trudno go porównać do jakiegoś innego dźwięku – wspomina pani Danuta, która w życiu nie spotkała się z tak przerażającym dźwiękiem.- Drzewo momentalnie się zapaliło. Mały od razu zaczął płakać. Mąż natychmiast się zerwał do zamykania okien – dodaje kobieta. Pech, że lipa stała przy słupie energetycznym, obok którego jest także transformator i przekaźnik jednej z telefonii komórkowych. Pewnych rzeczy nie dało się uratować.

- Nie działa telewizor, spalił się też telefon stacjonarny i dekoder. To aż dziwne, że ocalał komputer – dodaje pani Danuta, u której sąsiadki w drobny mak rozsypał się z kolei bezpiecznik.

- Jak do mnie zadzwonili, od razu pomyślałam, co tym razem – wspomina Mariola Wanat.

Pani Danuta mówi, że jeszcze czegoś takiego nie przeżyła, choć w tym domu już wiele nieszczęść ją spotkało. Blisko dwa lata temu w listopadzie wybuchł tu pożar TUTAJ. Ogień strawił wówczas cały dach, a jego ugaszanie doszczętnie zniszczyło świeżo wyremontowane mieszkanie kobiety.

- Pamiętam, że mąż miał położyć ostatnią kafelkę przed wejściem. Już nie zdążył. Wszystko zostało zalane – opowiada. O powrocie do mieszkania nie było mowy. – Do zrobienia było dosłownie wszystko.

W dużym pokoju są nowe meble, bo starą meblościankę woda zdeformowała.

- Suszyliśmy je wtedy, ale nic to nie dało – kontynuuje kobieta.

Widać też nowe plastykowe okna i świeżą podłogę.

- Woda dostała się pod deski, które później zgniły, podobnie było z sufitem – dodaje.

W oczy rzuca się też nowa dachówka za zewnątrz. Po pożarze mieszkańcy zostali zupełnie bez dachu. Był wtedy listopad i zima za pasem. Pani Danuta na Turystyczną wróciła z rodziną dopiero w maju ubiegłego roku. Przyznaje, że w czwartek po raz pierwszy pomyślała o fatum.

- Doszłam do wniosku, że coś jest nie tak z tym domem. Byle wichura zrywa nam nawet dach z garaży. Chyba limit cierpień już wyczerpaliśmy. Nie wiem czy zniosłabym coś więcej – dodaje na koniec.

Karpniki1.jpeg
Karpniki2.jpeg
Karpniki3.jpeg
Karpniki5.jpeg

Komentarze (8)

DOLNOŚLĄZAK. Ten dom jest przeklęty. Od ponad 200 lat był przypisany do sąsiedniej budowli - kościoła ewangelickiego. Stanowił własność ewangelickiej społeczności. Nasi splądrowali i zrujnowali kościół. Zatem dom, który funkcjonował w symbiozie z kościołem odpłaca współczesnym lokatorom "pięknym za nadobne"

Nasi??? Dolnoslązak ma korzenie niemieckie i nasi mu nie psują... taki polski Niemiec:)

Z Dolnoślązaka taki polski Niemiec, jak z Ciebie niemiecki Polak. Korzenie Ci się porypały.

to za ksiedza

zdjęcia ŁAŁ

Jak pech to pech...

Trzeba zaprosić Lokalną Grupę Konsultacyjną niech egzorcyzmuje ta chałupe

allergy specialist ways of treatment
vidalista 20 mg tablets http vidalista 20 mg tablets