To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

ZOOM 2017. Dumała, dokument i czeski film

Fot. JJ

Spotkanie z Piotrem Dumałą, autorem pokazywanego na festiwalu w środę obrazu "Ederly", świetny dokument Anny Zameckiej "Komunia" i "Nauczycielka" Jana Hrebejka to główne punkty programu piątego dnia festiwalu ZOOM-ZBLIŻENIA.

Dzisiaj (sobota, 25 lutego) czekają nas jeszcze trzy projekcje specjalne z udziałem autorów filmów, międzynarodowa konferencja o finansowaniu i dystrybucji kina niezależnego w krajach wyszehradzkich, ostatni dzień konkursu i festiwalowa gala. 20. jubileuszowy Festiwal Filmowy ZOOM-ZBLIŻENIA zakończy jutro pokaz filmów nagrodzonych oraz zrealizowanych na Międzynarodowych warsztatach Filmowych dla Młodych Twórców.

Na godzinne, kameralne spotkanie z widzami Piotr Dumała jechał sześć godzin, by jeszcze tego samego dnia wracać do pracy nad kolejnym filmem. - Będzie to kolejna animacja. Na następną fabułę aktorami przyjdzie pewnie poczekać, ale jeśli powstanie, nie wykluczone, że zdecyduje się tym razem na kolor - mówił wczoraj w BWA wybitny twórca, któremu międzynarodowy rozgłos przyniosły takie filmy jak "Kafka", "Zbrodnia i kara" czy "Łagodna". Artysta opowiadał o swojej fascynacji kinem lat 50. i 60. Surowe, czarno-białe obrazy Antonioniego, Bergmana, Bunuela, należą do ulubionych dzieł Dumały. W jego drugim po "Lesie" filmie aktorskim, widać te fascynacje wyraźnie. Surowe, często statyczne kadry, dbałość o szczegół, czasem teatralna narracja - to wszystko tworzy w filmie Dumały niepowtarzalny klimat i atmosferę, jakby ze snu, w którym pojawiają się poszczególne sceny. "Ederly" to surrealistyczna, momentami humorystyczna opowieść o mężczyźnie, którego po przybyciu do tytułowego Ederly, jego mieszkańcy biorą za kogoś innego. Film Dumały z pięknymi zdjęciami Adama Sikory to również świetne kreacje aktorskie. Główną rolę, podobnie jak w zrealizowanym przed siedmiu laty "Lesie", kreuje wyśmienicie Mariusz Bonaszewski, wspomagają go miedzy innymi
pełna werwy 80.letnia Helena Norowicz w roli matki czy wspaniały w epizodach, nieżyjący już prof. Jerzy Płażewski. Spotkanie trwałoby pewnie o wiele dłużej, niestety napięty festiwalowy program na to nie pozwolił.
Na wytrwałych widzów w kinie LOT czekała już kolejna projekcja. Był nią dokument Anny Zameckiej "Komunia". Obraz nagradzany po premierze ubiegłej jesieni na festiwalach w Locarno, Lipsku, Warszawie, Mińsku, Bratysławie i Jihlavie. To poruszająca historia 14-letniej Oli, która zajmuje się domem, przejmując obowiązki mamy, która wyprowadziła się do innego partnera, dba o niepełnosprawnego brata i opiekuje się ojcem.
W rozmowie z widzami po projekcji filmu, reżyserka przyznała, że jej film nie miał być dokumentem. Cztery lata temu przymierzała się do scenariusza krótkiego filmu fabularnego na podobny temat, bardzo jej zresztą bliski, bo sama byłam "dorosłym dzieckiem". Kiedy jednak przypadkiem poznała Marka, ojca 14-letniej Oli i 13-letniego Nikodema, zrozumiała, że ich historia jest równie ciekawa, a może nawet ciekawsza. Nie od razu miała jednak pomysł jak tę historię opowiedzieć językiem filmowym.
- Potrzebowałam czasu na napisanie scenariusza, bo ciekawy bohater to za mało, żeby powstał dobry film. Zależało mi,by nie wymyślać scen i nie aranżować sytuacji, które byłyby sprzeczne z tym, czego bohaterowie rzeczywiście pragną. Dlatego wpierw musiałam ich poznać” - mówiła reżyserka. Pisanie scenariusza i przygotowania do filmu trwało ponad rok. Osią, wokół której Zamecka postanowiła zbudować historię, były przygotowania brata Oli - Nikodema do pierwszej komunii. Wszystko zaczęło się od zeszytu do religii, w którym Nikodem spisał swój własny, bardzo osobisty Dekalog. "Ratuj mnie", "Nakarm mnie", "Bądź opiekuńczy". I po jedenaste - "Pan Bóg nie odrzuca Nikodema". -To, co napisał Nikodem bardzo mnie zainspirowało. W międzyczasie dowiedziałam się, że chłopak nie został dopuszczony do komunii z innymi dziećmi, bo ksiądz uznał, że nie jest na to duchowo gotowy. Rodzinie trudno było się z tym pogodzić. Podpytałam Marka i Olę, czy nie chcieliby spróbować posłać Nikodem do Komunii raz jeszcze. Chcieli. Trzeba było jeszcze tylko przekonać księdza - opowiada o powstawaniu filmu reżyserka.
Pytana często dlaczego słowo autyzm nigdy nie pada z ekranu Zamecka wyjaśnia - Bo wszyscy udają, że nie ma problemu, że Nikodem nie potrzebuje terapii, że sam da sobie radę. Lepiej nie mówić o autyzmie Nikodema, może nikt nie zauważy. Kontekst choroby był zresztą ważny dla nakreślenia sytuacji osób niepełnosprawnych w Polsce. Zapytana o rolę kościoła w swoim filmie, reżyserka dodaje - Kościół jest dla mnie instytucją, która nie wywiązuje się ze swojej ważnej roli, jaką jest wparcie dla rodzin z problemami. Nie tylko kościół. Szkoła, do której chodzi Nikodem, dostaje z samorządu subwencję na każdego niepełnosprawnego ucznia, ponad cztery tysiące miesięcznie. Nikodem z tych środków w zasadzie nie korzysta.
Teraz, gdy film rodzi coraz większe zainteresowanie, sprawy zaczynają przybierać inny obrót. - Zależy nam, żeby Nikodem dostał pomoc i tym samym szansę na w miarę samodzielne życie w przyszłości. Od kilku miesięcy chłopiec jest w indywidualnej terapii dla osób z autyzmem - mówi Zamecka. Twórcy filmu "Komunia" wierzą, że znajdą się widzowie, którzy będą chcieli wesprzeć bohatera ich filmu. Dlatego poprzez fundację SEDEKA otworzyli dla niego subkonto.
Na premierze filmu podczas Warszawskiego Festiwalu Filmowego, pojawili się także bohaterowie filmu. Reżyserka przyznaje, że był to dla niej wyjątkowo wzruszający moment. - Cieszyliśmy się, że byli z nami bohaterowie. Nikodem w dniu premiery obchodził piętnaste urodziny. Podczas spotkania z publicznością ktoś zadał Oli pytanie, czy film wpłynął na ich życie. Odpowiedziała, że stali się sobie dużo bliżsi, jako rodzina. To były dla mnie ważne słowa.
Na pytanie co dziś słychać u głównej bohaterki, Anna odpowiada, że we wrześniu Ola wyprowadziła się z domu. Rozpoczęła naukę w liceum z internatem, w klasie medycznej. Ma ambicję, żeby studiować medycynę. - Widzę, że ma potrzebę pomagania innym. Wierzę, że zrealizuje swój cel - kończy reżyserka.
Zamknięciem piątego dnia festiwalu był pokaz "Nauczycielki", niepozbawione humoru studium czeskiej mentalności z czasów socjalizmu. Przybycie nowej nauczycielki do podmiejskiej szkoły w Bratysławie zaburza spokój lokalnej społeczności, zmuszając ich członków do niewygodnych i często niechcianych wyborów. Studium manipulacji uczniami i ich rodzicami, kończy zaskakująca scena, ulokowana już w nowych czasach, po rozpadzie systemu. Czy jednak tak naprawdę do końca w nowych, zdaje się pytać reżyser filmu Jan Hrebejk?
Kto jeszcze do tej pory nie odwiedził festiwalu, ma dziś na to ostatnia szansę. Już o godzinie 11.00 rozpocznie się projekcja "Walsera" Zbigniewa Libery. To film, w którym gdzieś na obrzeżach cywilizacji żyje zagubione plemię. Cywilizację a więc też chaos i destrukcję wnosi w życie tubylców kolejowy urzędnik Walser. Widzowie po filmie będą mieli okazje spotkać się z jego twórcą. Również po projekcji obrazu "Nawet nie wiesz, jak bardzo cie kocham" zaplanowano spotkanie z reżyserem Pawłem Łozińskim. Ostatnia projekcją specjalną będzie film w reżyserii Szabolcsa Hajdu "To nie są najlepsze dni mojego życia". Zwieńczeniem dzisiejszego wieczoru będzie prowadzona przez Tomasza Raczka Gala Festiwalowa w Filharmonii Dolnośląskiej, podczas której do niemego arcydzieła Chaplina zagra na żywo Trio Piotra Domagały.  

_DSC7544.JPG
_DSC7555.JPG
_DSC7559.JPG
_DSC7561.JPG
_DSC7575.JPG
_DSC7580.JPG
_DSC7583.JPG
_DSC7585.JPG
_DSC7594.JPG
_DSC7596.JPG
_DSC7606.JPG
_DSC7613.JPG
_DSC7617.JPG
_DSC7621.JPG
_DSC7627.JPG
_DSC7632.JPG
_DSC7648.JPG
_DSC7652.JPG
_DSC7654.JPG
_DSC7657.JPG
_DSC7662.JPG
_DSC7667.JPG
_DSC7669.JPG
_DSC7671.JPG
_DSC7674.JPG
_DSC7679.JPG
_DSC7686.JPG
_DSC7690.JPG
_DSC7699.JPG

Komentarze (1)

ederly - nie polecam. Film, ktorego mogloby nie byc a wydane na realizacje 3.5 mln, z tegoo 2.4 mln z naszych pieniedzy z PISF, lepiej byloby wydac na biedne dzieci.
Elementow humorystycznych nie dostrzegla publicznosc, ktora nie zasmiala sie ani razu.
Generalnie film o niczym, tekst inz. Mamonia z Rejsu "A w filmie polskim, proszę pana, to jest tak: nuda..." idealnie pasuje.
Podobnie "Powidoki", ktore Nauczycielka Hrebejka bije na glowe. Gdyby nie to, ze to ostatni film Wajdy nikt by o nim nie mowil. Chociaz Linda bardzo dobry.