To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Miasto wygląda jak po wojnie

Miasto wygląda jak po wojnie

To wielkie gruzowisko, wszystko leży na ulicy a ludzie chodzą wzdłuż rzeki i szukają swoich rzeczy – tak opisuje Bogatynię Tomasz Lebiedziejewski, który wczoraj dotarł do miasta z transportem darów.

- Zobaczyłem obraz nędzy i rozpaczy. Miasto wygląda jak po wojnie – opowiada T. Lebiedziejewski. - Pełno w nim policji, wojska. Na każdym skrzyżowaniu kierują ruchem. Niektóre ulice są nieprzejezdne. Policjanci kierują ruchem. Bez problemów można zatrzymać się na zakazie albo wjechać pod zakaz. Często to jedyna dostępna droga.

Przerażające są zawalone domy. I sterty rzeczy, które leżą na ulicach. - Ludzie wynoszą z domów wszystko, co mokre. Leżą wersalki, meble – mówi.
Część ulic jest tak zniszczona, że ledwo da się nimi przejść pieszo. O jeździe samochodem nie ma nawet mowy.

- Sporo ludzi penetruje rzeki. Szukają swoich kosztowności, które mieli w domach. Wszystko zabrała im woda. Tu chyba nikt nie chodzi do pracy, wszyscy pracują przy swoich domach - opowiada.

Do miasta dotarł od strony Frydlantu. - Czeskie miasto też jest zniszczone przez powódź, ale nie aż tak jak Bogatynia – mówi.
W Bogatyni nie ma już lamentu. - Rozmawiałem z kilkoma mieszkańcami. Niektóre straciły dorobek życia. Większość pogodziła się z tą tragedią – mówi T. Lebiedziejewski. - Ludzie są przygnębieni, ale nie rozpaczają. Mają wsparcie i ze strony policji, wojska, a także swoich bliskich i sąsiadów. Tutaj każdy pracuje przy odgruzowaniu miasta. Nawet ci, których nie zalało, przychodzą i pomagają.

Na miejsce dotarli już lekarze, którzy organizują szczepienia.
Jak mówi, dużym wsparciem dla powodzian są dary, które codziennie trafiają do Bogatyni. - Tych jest naprawdę sporo – mówi Tomasz Lebiedziejewski, na co dzień kierownik jeleniogóskiego oddziału firmy kurierskiej Opek. Wczoraj zawiózł żywność, środki czystości i koce. Te ostatnie przekazała mu firma z Warszawy. - Jeżdżę w stronę Bogatyni codziennie, więc ogłosiłem, że mogę zawieźć. Odezwała się kobieta z jednej z firm ze stolicy i przekazała te koce – mówi. - Pomogły też inne firmy i osoby fizyczne.

Jak mówi, do Bogatyni trafiają dary z całej Polski. - Jest ich bardzo dużo, w wyznaczone miejsca co rusz podjeżdżają busy – mówi.

Ważna wiadomość jest taka, że Bogatynia nie potrzebuje już chleba. - W magazynach jest go mnóstwo. Sami wolontariusze mówią, że na razie wystarczy. Może za tydzień, dwa będzie potrzebny, ale nie teraz – mówi T. Lebiedziejewski. - Znacznie bardziej potrzeba środków czystości.

 

ZOBACZ ZDJĘCIA

Komentarze (15)

~Hi ! ~Chętnie wezmę *chlebek ..do domku na *fajne śniadanko ! ~PA.*piipi