To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Żeglarz, Kolega, Przyjaciel

Żeglarz, Kolega, Przyjaciel

Wspomnienie o Krzysztofie Białachu (1960-2003)
Krzysztof Białach, wiceburmistrz Zgorzelca, zmarł w lipcu 2003 roku po kilkutygodniowej chorobie, wobec której medycyna okazała się bezsilna. Osierocił syna Tomasza, pozostawił żonę Urszulę.

Najbliższe otoczenie zareagowało szokiem i niedowierzaniem. Nikt się nie spodziewał, że 43-letni specjalista, pełen życia żeglarz, szczęśliwy mąż i ojciec, odejdzie tak szybko. 19 lipca minęła piąta rocznica Jego śmierci. W kronice Zgorzeleckiego Klubu Żeglarskiego, którego był członkiem, zapisano: „Niespodziewanie, po krótkiej chorobie umiera Żeglarz, Kolega, Przyjaciel - Krzysztof Białach.” Lakoniczna notka, pełna jednak treści. Współpracownicy, zwłaszcza koleżanki z magistratu, do dziś mówią o Nim - Krzyś. Mężczyźni inaczej, po swojemu - Krzychu.

Zdzisław Spirydoniuk, Prezes Zgorzeleckiego Klubu Żeglarskiego, jest poruszony szybkością upływającego czasu:
- To już ponad pięć lat, jak odszedł od nas. A wydaje mi się, jakby to było wczoraj. W lipcu 2003 roku, w czasie kiedy Krzysztof walczył o życie złożony krótkotrwałą, ale bardzo nasiloną chorobą, byłem na rejsie mazurskim. Niemalże do ostatnich chwil jego życia wysyłaliśmy do siebie SMS-y. Próbowałem podtrzymać go na duchu, pisząc, że na pewno popłyniemy jeszcze nie raz w długi rejs... Odpisał mi, że ma świadomość, iż wybiera się właśnie w najdłuższy swój rejs. Wiedział.

Zgorzelec żegnał zacnego obywatela, człowieka, który miał bezpośredni wpływ na obecny kształt miasta w środę, 23 lipca 2003 r. W ostatniej drodze towarzyszyły Mu tłumy. Przybyły władze samorządowe z ówczesnym burmistrzem M. Fiedorowiczem, delegacja z Goerlitz prowadzona przez nadburmistrza R. Karbauma, nawet reprezentanci partnerskiego, greckiego miasta Naoussa. Stawiły się służby mundurowe, przedstawiciele szkół, zakładów pracy. Przyjechali znajomi, przyjaciele, współpracownicy. Trumnę odprowadzono na miejsce ostatecznego spoczynku przy żałobnych dźwiękach górniczej orkiestry. Głowa miasta wygłosiła wzruszające, pełne bólu słowa pożegnania. Wspominano kolegę, który był prawym człowiekiem, opiekunem i przyjacielem młodzieży, znakomitym finansistą i osobą o ogromnym potencjale intelektualnym.

- Zawdzięczamy mu realizację takich projektów, jak choćby odbudowa Mostu Staromiejskiego czy Miasto 2030. To pod jego nadzorem powstawały Zakłady nr I i nr II w Jędrzychowicach, to on realizował modernizację oczyszczalni ścieków. Liczba zasług jest olbrzymia, tak jak olbrzymi był wysiłek tego człowieka dla dobra miasta i jego mieszkańców - mówił M. Fiedorowicz wyraźnie zmienionym głosem.

- Jaki on naprawdę był? - zastanawia się Z. Spirydoniuk. - Z jednej strony niezwykle ciepły, kulturalny człowiek, fajny kumpel. W sprawach żeglarskich, szczególnie jako kierownik wyszkolenia żeglarskiego, bo taką funkcję pełnił w Zgorzeleckim Klubie Żeglarskim, był bardzo zasadniczy, pryncypialny. Szczególnie w kontaktach z młodzieżą, na organizowanych przez nas kursach żeglarskich, jego postawa budziła największy szacunek. Oprócz wiedzy teoretycznej i praktycznej z zakresu żeglarstwa przekazywał młodzieży coś, moim zdaniem, wiele ważniejszego. Zasady etyczne obowiązujące żeglarzy, odpowiedzialność za innych uczestników rejsu, współpraca na jachcie czy zasady bezpieczeństwa - to starał się wpoić przyszłym żeglarzom. I choć czasami robił to w ostrym tonie, żaden z kursantów nie miał do niego pretensji. Wyczuwało się, że robi to z wewnętrznego przekonania. Nawet jak musiał komuś powiedzieć, że nie zdał egzaminu, to mówił to otwartym tekstem, patrząc prosto w oczy i uzasadniając taką decyzję komisji. Taką postawą zapracował sobie na najwyższy szacunek.

W 1998 roku Krzysztof Białach został mianowany zastępcą burmistrza Zgorzelca ds. inwestycji. Wcześniej, w latach 1988-1992, pracował jako nauczyciel w Szkole Podstawowej nr 3 w Zgorzelcu, a do 1998 roku pracował w zgorzeleckim banku. Później, jako wiceburmistrz, opiekował się licznymi inwestycjami. Przygotowywał m.in. budowę południowo-wschodniej obwodnicy Zgorzelca. Jego zwierzchnik lubił Go posyłać tam, gdzie trzeba się było zmierzyć z problemem do rozwiązania. A Krzyś Białach brał pod pachę dokumenty i szedł - na budowę, na zebranie, do niezadowolonych ludzi. Słuchał, tłumaczył, przekonywał. Opuszczone przez Niego stanowisko długo czekało na następcę.
- Odwiedzam czasami Krzysztofa na zgorzeleckim cmentarzu, patrzę na pomnik w kształcie żagla i zastanawiam się: czy Neptun musiał wezwać go tak wcześnie na wieczną wachtę? - retorycznie pyta Z. Spirydoniuk. - Mógł jeszcze tyle dobrego zrobić dla żeglarstwa. Myślę sobie wówczas, że może to, czego dokonał w swoim życiu, wystarczyło Neptunowi. Zmarł tak szybko, jak szybko żył. Za szybko.