To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Bo zamarznie w tym baraku

Bo zamarznie w tym baraku

Od czterech lat nad strumykiem w pobliżu nasypu kolejowego w Siedlęcinie mieszka w baraku bezdomna kobieta. - Chyba nie ma znikąd pomocy i przymiera głodem, a ta sfora psów, która koło niej biega, jeszcze kiedyś z głodu ją zagryzie - zaalarmował nas czytelnik.

Pojechaliśmy na miejsce. Do zdezelowanego baraku nie prowadzi żadna droga. Aby się tam dostać, trzeba przejść od drogi prowadzącej na wysypisko śmieci, polną ścieżką do torów, i przejść na drugą stronę nasypu, a potem przejść kilkadziesiąt metrów skrajem pola.

Kilkanaście psów chodzących wokół baraku na mój widok zaczyna szczekać. Wataha zbliżyła się na pewną odległość. Mam w ręku kij. Poradził mi go wziąć pracownik pobliskiego wysypiska śmieci, który zna mieszkankę baraku.

Wiedzą, że żyje
- Kiedyś te psy buszowały po wysypisku, bo tu się żywiły. Nawet rzuciły się na jednego z „nurków”. Jak wysypisko zamknęli, to pozostały przy tej kobiecinie - mówi pracownik wysypiska.

Podszedłem do brzegu strumyka, na tyle blisko, na ile się dało. Szczekająca sfora pilnowała obejścia. Wołałem, krzyczałem, ale gospodyni chyba nie było w środku.
- Tych psów jest tam więcej, ale gdy ona idzie do wsi, to część zwierząt idzie z nią. Prawdopodobnie jej nie było - mówi mieszkanka najbliższych zabudowań, dawnego „Bakutilu”. - Przychodzi do nas po suchy chleb dla swoich psów. Ale nie jest w stanie ich wykarmić i często przybiegają tu do nas, zagryzają koty. Ja też się ich boję.

Cały artykuł w najnowszych „Nowinach Jeleniogórskich” nr 46/2008