Takie możliwości produkcyjne są prawie 5 razy większe od tych zapowiadanych przez Orlen, który z wielka pompa oznajmił wyprodukowanie w marcu 2,5 mln litrów płynu dezynfekującego, którego – mimo tej produkcji – ciągle dramatycznie brakuje.
– Nie traćmy czasu – apelują w imieniu spółki Paul Stanek i Artur Ryglewski, pisząc o niewykorzystanych możliwościach dostawy produktów dezynfekcyjnych dla szpitali.
Autorzy tłumaczą, że produkcja płynów dezynfekcyjnych oparta jest na certyfikowanych recepturach, gdzie surowcem jest częściowo skażony (według prawa niemieckiego) alkohol etylowy. Zmiana receptury nie jest możliwa ze względu na czasochłonny proces certyfikacji. D do wyprodukowania środków dezynfekujących konieczne jest sprowadzenie z Niemiec skażonego alkoholu. Tyle, że taki import obłożony jest akcyzą, która podraża koszty tak znacznie, że produkcja jest nieekonomiczna.
Spółka w obliczu epidemii zwróciła się do władz o zgodę ma import bez akcyzy, ale propozycja nie wzbudziła zainteresowania.
– Biorąc pod uwagę rozwój epidemii, wrastająca liczbę zakażonych oraz sygnały o niedoborach w dostępie produktów dezynfekcyjnych, zarówno w służbie zdrowia, jak i dla ogółu społeczeństwa, ubolewamy że nasze, tak duże możliwości produkcyjne wysokiej jakości środków dezynfekcyjnych ciągle pozostają niewykorzystane przez władze – piszą członkowie zarządu.
Zwracają, że wyłączenia akcyza na takie surowce się zdarzają. Tyle, że są nagle, bez uprzedzenia i co najwyżej na kilka dni. Firma nie jest w stanie w tak krótkim czasie przygotować, zorganizować i zrealizować dostaw.
Taki problem ma nie tylko Dr Schumacher, ale także inne firmy spoza tercetu państwowych spółek: Orlen, Polfa Tarchomin, KGHM. Pisała o tym Gazeta Wyborcza, przywołując przykłady innych firmy zajmujących się produkcją dezynfekantów jeszcze przed kryzysem. One też nie mogą produkować z braku surowca, którego nie brakuje państwowym potentatom.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.