To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Fado po polsku

Fado po polsku

- Już dawno nie miałem takiego chórku z publiczności jak dzisiaj przy utworze „Miłość ci wszystko wybaczy” – mówił po wczorajszym koncercie w JCKu Joao de Sousa, Portugalczyk śpiewający tradycyjne fado połączone z polską muzyką. Jego występ rozgrzał zmrożonych słuchaczy, przywołując im wspomnienia z wakacji w ojczyźnie wokalisty.

- Piękny koncert i przyjemna atmosfera. Poczułam się jak  w Lizbonie – komentowała Magda Kądziela, która na fado przyszła po raz pierwszy, zresztą jak większość słuchaczy sobotniego koncertu.

Podobnych emocji doznała również Agnieszka Krzysztofiak, ale ona oprócz charakteru muzyki zwróciła uwagę na coś jeszcze.

- Koncert bardzo mnie zrelaksował. Myślę, że również za sprawą spontanicznego usposobienia artysty i bliskości, którą dzięki temu wytworzył między nami – mówiła słuchaczka. Nie miała wątpliwości, że gdyby Joao przyjechał do stolicy Karkonoszy jeszcze raz, na pewno wybrałaby się na jego koncert. – Co więcej, namówiłabym nawet znajomych – dodała.

Ale wśród publiczności nie zabrakło też słów krytyki właśnie pod kątem relacji, jakie wytworzył artysta z publiką.

- Myślę, że ma jeszcze trochę do zrobienia. Powinien więcej koncertować, bo chwilami był onieśmielony swoim występem – oceniała Irena Szelągowska, która i tak na prezent kupiła przyjaciółce jego płytę.

I choć zdecydowana większość utworów była śpiewana po portugalsku, słuchaczom wcale to nie przeszkadzało. Joao bowiem niemal za każdym razem tłumaczył historię opowiadaną przez fado. Był w tym nie nahalny, szczery i naturalny.

Sam artysta był zadowolony z występu. W Polsce mieszka od ośmiu lat, śpiewa w niej od czterech. Chce być oryginalny, nie tylko dla swoich rodaków, ale przede wszystkim dla Polaków. Jak twierdzi nie jest to trudne, bo choć fado staje się coraz bardziej popularne w naszym kraju, wciąż jest muzyką niszową. Może dzięki temu dla wielu staje się ciekawą alternatywą do tego, co można na codzień usłyszeć w komercyjnych radiostacjach.

- Przynajmniej nie powoduje takiego odmóżdżenia jak ta sieczka – dodał Ireneusz Łojek, który także nie żałował przyjścia do JCKu.

- Jestem dumny, że dzięki temu co robię promuje swój kraj, język, a jednocześnie robię coś oryginalnego. Łączę to z polską kulturą – mówił biegle po polsku artysta, który wczorajszym koncertem reklamował swoją drugą płytę Joao de Sousa & Fado Polaco.

DSC_0644.JPG
DSC_0646.JPG
DSC_0653.JPG
DSC_0654.JPG
DSC_0656.JPG
DSC_0659.JPG
DSC_0661.JPG
DSC_0666.JPG
DSC_0673.JPG
DSC_0681.JPG
DSC_0692.JPG
DSC_0694.JPG
DSC_0703.JPG
DSC_0707.JPG