To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Gdyby u nas była powódź...

 Gdyby u nas była powódź...

To czy bylibyśmy bezpieczniejsi? Czy w porę nadeszłoby ostrzeżenie? Czy po powodzi z 1997 roku poprawił się stan urządzeń hydrotechnicznych? Czy na terenach zalewowych nadal można się budować? Patrząc na spokojnie płynące wody rzek i potoków w Jeleniej Górze i okolicach pewnie niewielu zadaje sobie te pytania, ale już relacje z zalewanego wrocławskiego osiedla Kozanów i innych miejsc na Dolnym Śląsku zmuszają chociaż do krótkiej refleksji.

- Powódź na naszym terenie ma zupełnie inny przebieg niż na nizinach. Tu woda przychodzi szybko, ma dużą siłę niszczenia i szybko odchodzi. Wszystkie niemal obiekty hydrotechniczne w regionie, poza zbiornikiem „Sosnówka”, to urządzenia wybudowane przez Niemców na początku XX wieku, gdy katastrofalna powódź z 1897 roku dokonała tu ogromnych zniszczeń. W rejonie górskim przed powodzią chronić nas może tylko tzw. ciężka zabudowa hydrotechniczna – zbiorniki retencyjne i suche, zapory przeciwrumowiskowe, jazy i wały. Ukształtowanie terenu, zwarta zabudowa przy ciekach wodnych i duże spadki terenu powodują, że przy rzekach nie ma dużych polderów, na które woda może się rozlewać – opowiada Piotr Włodarkiewicz, dyrektor wydziału ochrony środowiska starostwa powiatowego w Jeleniej Górze, a poprzednio wicedyrektor podobnego wydziału w urzędzie wojewódzkim i członek wojewódzkiego komitetu przeciwpowodziowego.

Jelenią Górę i powiat jeleniogórski chronią trzy zbiorniki wodno-retencyjne („Sosnówka” na potoku Czerwonka, „Kowary” na potoku Bystra i „Karpacz” na potoku Łomnica). Dysponują w sumie 3,080 mln metrów sześciennych rezerwy powodziowej.

Uzupełniają je suche zbiorniki przeciwpowodziowe - „Sobieszów” na Kamiennej, „Cieplice” na Wrzosówce i „Mysłakowice” na Łomnicy. Te zbiorniki są w stanie zatrzymać w sumie 15,32 mln metrów sześciennych wody.

Na terenie Jeleniej Góry jest tylko 4,6 km wałów przeciwpowodziowych przy Bobrze i 1,2 km wałów przy kamiennej. W powiecie koryto Bobru obwałowane jest na długości 1,1 km, a Kamiennej na 600 metrach.

- Po powodzi sprzed trzynastu lat i kolejnych mniejszych powodziach z roku 2001, 2002 i 2006 naprawiono uszkodzenia i braki w istniejących obiektach hydrotechnicznych i ich stan jest na dziś bardzo dobry. Ale nie można o tym powiedzieć w odniesieniu do zapór przeciwrumowiskowych na górskich ciekach. Ich stan jest fatalny – dodaje P. Włodarkiewicz.

Jaki to ma wpływ na szkody wyrządzane przez powódź?
Wezbrana w górach woda płynie bardzo szybko. Toczy przy tym nawet ogromne kamienie, cały rumosz skalny, który ma ogromną siłę niszczącą. Zapory przeciwrumowiskowe mają za zadanie ten rumosz na kolejnych odcinkach zatrzymać. Gdy urządzenia nie są sprawne – wszystko płynie i z ogromna siłą niszczy przeszkody napotkane po drodze – brzegi rzek i potoków, mury oporowe, podmywa drogi, zwala mosty.

By poprawić bezpieczeństwo powodziowe w rejonie Mysłakowic, Łomnicy i Jeleniej Góry już w 2001 roku powstała koncepcja budowy kolejnych suchych zbiorników przeciwpowodziowych. Rozważano trzy lokalizacje: na Potoku Karpnickim za stawami hodowlanymi, na Jedlicy w rejonie Kostrzycy i na Kamieniczce powyżej Starej Kamienicy. Okazało się, że największe znaczenie dla ochrony przeciwpowodziowej będzie miał zbiornik w Kostrzycy. W 2004 roku szacunki mówiły o kosztach budowy rzędu 40 milionów złotych. Ale do dziś w budżecie państwa nie znaleziono na ten cel pieniędzy.

- Ten zbiornik mógłby zatrzymać 2,7 miliona metrów sześciennych wody. Budowa byłaby o tyle prostsza, że 90 procent gruntów pod zbiornik było we władaniu Agencji Własności Rolnej, więc odpadłyby koszty wykupu ziemi. Samorządy wespół ze starostwem wykonały znaczną część potrzebnych opracowań i na tym sprawa utknęła – przypomina P. Włodarkiewicz.

A zbiornik przytrzymałby wodę chroniąc przed zalaniem część Łomnicy i „odciążyłby” Bóbr, do którego Jedlica i Łomnica wpadają przed Jelenią Górą i toczą tysiące ton wody w czasie powodzi. Budowa zbiornika w planach Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej jest ujęta do roku 2015.

W ciągu ostatnich 13 lat na pewno poprawił się system ostrzegania i alarmowania o zagrożeniach. Dziś Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej ma na terenie miasta i powiatu w sumie 7 posterunków wodowskazowych (zautomatyzowanych) oraz 11 posterunków opadowych i meteorologicznych.

- Codziennie otrzymujemy komunikaty pogodowe, a jeśli coś się dzieje to trzy razy dziennie. Poza tym w stanach zagrożenia powodziowego jesteśmy na bieżąco w kontakcie z jeleniogórską stacja meteorologiczną i dane o poziomie opadów i wód mamy od ręki – mówi Andrzej Marczak, dyrektor powiatowego centrum zarządzania kryzysowego w jeleniogórskim starostwie, które ma całodobowa służbę dyżurną.

Gminy w powiecie jeleniogórskim wspólnie ze starostwem maja pomysł na opracowanie lokalnego systemu ostrzegania, podobnego do tego, który powstał w Kłodzku. Problemem nie jest nawet koszt budowy, wynoszący około 3 milionów złotych, bo na to można by pozyskać unijne środki, ale późniejsze utrzymanie systemu. Eksploatacja dodatkowych wodowskazów i punktów pomiarowych opadów, sprzężonych siecią komputerową z automatycznym monitoringiem kosztowałaby około 600 tysięcy złotych rocznie. A na to samorządów nie stać.

Możliwe skutki powodzi przy tzw. wodzie 100-letniej są już zbadane przez hydrologów. W studium ochrony przeciwpowodziowej górnego Bobru, sporządzonym na podstawie dotychczasowych powodzi oraz modelu przepływu fali, są wytyczne co do tego, jak poprawić stan zabezpieczenia regionu. Kłopot jest, na przykład, z mostami. Większość to stare konstrukcje, a trzy czwarte z nich ma zbyt małe prześwity. Hydrolodzy postulują też regulację Bobru na odcinku Od Janowic do Dąbrowicy, a w rejonie Wojanowa pogłębienie koryta, bo rodzi to problemy nawet zimą, gdy przy niskich stanach wody kra i śryż zatrzymują się na wystających kamieniach i powodują powstawanie zatorów.

O tym, co daje regulacja rzek mogli przekonać się w ubiegłym roku mieszkańcy Jeleniej Góry. Po pracach na Kamiennej, które współfinansowało miasto, wezbrane wody utrzymały się jednak w korycie.

Więcej na ten temat czytaj w najbliższym wydaniu „NJ”.

CZYTAJ TEŻ:
Powódź w Rudawach Janowickich - Karpniki i Stróżnica pod wodą
Kamienna wzbiera, czy będzie powódź?

 Gdyby u nas była powódź...
 Gdyby u nas była powódź...

Komentarze (17)

~OJEJ !! ..*to teraz nastąpi** WOJNA między *wędkarzami ! ..bo rybki *im uciekną
do Młynówki !

..a z tamtąd do Tessco !* :huh: *

..a z Tessco do *brzuszka ..naszego nowinowego *Jacka !* :P *

..a z *brzuszka jako *kupka ..Z POWROTEM do *Młynówki !

~OJEJ ! * :shock: * :shock: * :shock: *

~PA.*piipi

... niech no Cię dopadnę :angry:

.. a pózniej na patelenkę Naszego Jacka ! ........brrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrr * :s *

¡¡ .. jako**ta**dopoadnięta rybka !! ~ :dry: ~

..a która *Naszemu *Jackowi ..zostawi *fajną pamiątkę ..ość w *gardle !

~PA.*piipi

..także *fajny ogonek ! ~Hi, .. na pamiątkę ! * :confused: *

~PA.*piipi

~OCH ! ..jeszcze wsród *fal wystaje ..wystraszona *główka !!
~:shock: ~ :shock: ~ :shock: ~ :shock: ~ :shock: ~ :shock: ~

~PA.*piipi

:)

Oprócz dodatkowych zabezpieczeń, czynionych w ramach przeróżnych programów jest jeszcze niechlujstwo ludzi. Mało tego, czasem również tych, którzy wydawaliby się kulturalnymi na codzień. Mowa o tym, co dzieje się na Bobrze k. Szkoły Tańca "Kurzak&Zamorski" (ul. Grunwaldzka ). Oby to nie z inicjatywy ( za wiedzą ? ) właścicieli Szkoły działy się wspomniane rzeczy, ale rzeczywistość jednak sugeruje coś innego. Bodaj w czwartek wycięto pod budynkiem drzewo. Pozostałości z gałęzi wyrzucono DO BOBRU ! Podobnie było, jak skończył się sezon świąteczny. Choinka, ładnie pomalowana na srebrno również zakończyła swój żywot w rzecze Bóbr. Policja udaje, że nie widzi tego, co się tam dzieje, więc tematu nie ma, a szkoda, bo powinien być ! Przez takie działania potem Bóbr i inne rzeki ciągną za sobą śmieci i zalewają ludziom domy. Konieczność gruntownego wyczyszczenia Młynówki i Pijawnika, to już osobny temat. A potem się władze zdziwią, czemu kogoś zalało ? Nie lepiej wcześniej zareagować ? Mam nadzieję, że dziennikarze "NJ" tematem gałęzi i wpadania do Bobru tego co popadnie przy ul. Grunwaldzkiej zajmą się skutecznie, z zaangażowaniem policji i ukaraniem winnych włącznie