To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Jesteśmy głodne zwycięstwa - mówi Katarzyna Jeż

Obecnego sezonu piłkarki ręczne z Jeleniej Góry nie rozpoczęły najlepiej. Zespół odniósł zaledwie jedno zwycięstwo i po 7. kolejkach traci do lidera z Lublina aż 12 oczek.

Po udanym poprzednim sezonie, który drużyna zakończyła na 5. miejscu, apetyty kibiców były rozbudzone…

KATARZYNA JEŻ: - Niestety początek sezonu wyszedł nam tak a nie inaczej. Staramy się o nim zapomnieć i skupiać się na każdym kolejnym spotkaniu. Przed każdym z nich mamy cel walczyć o zwycięstwo.

Co konkretnie mogło wpływać na postawę drużyny?

- W pierwszej kolejce wygraną ze Zgodą Ruda Śl. miałyśmy w kieszeni. Zwycięstwo w ostatniej chwili wypadło nam z rąk i dziewczyny się podłamały. Wiadomo, że gdybyśmy wówczas wygrały poszłybyśmy na fali do przodu bez obaw przed kolejnymi rywalami. W drugim meczu zespół zagrał poprawnie i napędził nieco stracha rywalkom. Kolejny mecz ze Startem Elbląg był dla nas o życie. Niestety straciłyśmy atut własnej hali (w Jeleniej Górze odbywał się turniej tańca towarzyskiego) i byłyśmy zmuszone grać w Świebodzicach. Tamto spotkanie podobnie jak ze Zgodą przegrałyśmy jedną bramką. Teraz z meczu na mecz nasza gra wygląda coraz lepiej.

Rozgrywki zaczynała Pani w roli asystenta trenera Zdzisława Wąsa. Zastąpiła go już Pani po 2. spotkaniu. Można wnioskować, że w okresie przygotowawczym zostały popełnione błędy?

- Zmiana trenera akurat nie wynikała z ewentualnie popełnionych błędów. Trener Wąs poczuł się zmęczony i poprosił mnie, abyśmy zamienili się rolami. Nie odmówiłam ponieważ wiem, że ten zespół ma jeszcze przed sobą wiele dobrych spotkań. Na razie niestety nie jest najlepiej. Każdy chce wygrywać, gdyż na tym polega sport.

Zwiastunem lepszego jutra było spotkanie w Koszalinie, gdzie Pani drużyna była bliska wywalczenia kompletu punktów.

- Dziewczyny były głodne zwycięstwa. To był zespół jaki chciała bym widzieć do końca sezonu – walczący w obronie i mocno atakujący bramkę rywalek. W spotkaniu zabrakło nam tylko szczęścia w końcówce meczu. Wierzę, że teraz będzie już tylko z górki.

W sobotę podejmujecie Dablex Gdańsk. Choć rywal jest wymagający powalczycie o drugie zwycięstwo?

- Zagramy na 250% swoich możliwości. Wierzę, że będziemy miały wsparcie swoich kibiców. Przyznam, że jestem zdumiona ich postępowaniem. Jeśli dziewczyny były na fali i zwyciężały – hala była pełna, a fani wskoczyliby za nimi w ogień. Teraz kiedy zespół przeżywa ciężkie chwile trybuny świecą pustkami. Wierzę, że to się zmieni, bo prawdziwy kibic powinien być z zespołem na dobre i na złe.

Rozmawiał
Grzegorz Bereziuk

Katarzyna Jeż w roli pierwszej trenerki Carlos Astol zadebiutowała 13. września w przegranym wyjazdowym meczu z SPR Lublin. Swoją bogatą karierę zaczynała w Jeleniej Górze, a jej pierwszym trenerem był Zdzisław Wąs, jej obecny asystent. Bardzo szybko była objawieniem nie tylko Karkonoszy, ale i całych rozgrywek. W roku 1996 już z Vitaralem Jelfa awansowała do ekstraklasy. Na swoim koncie ma dwa tytuły królowej strzelczyń. Obok występów na krajowych parkietach występowała też w zespołach ligi duńskiej, belgijskiej i niemieckiej. W czerwcu 2008 zakończyła karierę w roli sportowca. Wielu kibiców wspomina ją jako odważną zawodniczkę i pamięta chwilę, kiedy z rzutu karnego w ostatniej sekundzie meczu zdobyła gola na wagę awansu klubu z Jeleniej Góry do 1/2 europejskiego Challenge Cup.