To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Kładź się ze mną do łóżka

Kładź się ze mną do łóżka

- Zamykał mnie w mieszkaniu na wiele godzin, a raz nawet chciał, żebym poszła z nim do łóżka. On był walnięty, a firma, wysyłając kobiety do opieki nad nim, o tym wiedziała - skarży się Paulina z Jeleniej Góry, która wyjechała do Niemiec do pracy opiekować się starszym mężczyzną.

Miała pracować trzy miesiące, wytrzymała tydzień. Twierdzi, że od trzech lat podejmuje taką pracę u różnych rodzin niemieckich, a jej podopiecznymi były nawet osoby zniedołężniałe.

- Ale taki świr zdarzył mi się pierwszy raz. Najgorsze jest to, że byłam zdana sama na siebie, choć prosiłam firmę, która wysłała mnie do pracy, o pomoc - dodaje jeleniogórzanka.

Firma I.Kowal&S.Borecki pośrednicząca w poszukiwaniu opiekunek działa w Bonn, ale ma swoje przedstawicielstwo w Michałowicach. Tu właśnie zgłosiła się pani Paulina. Umowa opiewała na 1300 euro miesięcznie i zwrot 150 euro kosztów podróży.

Czwartego września jeleniogórzanka pojechała do Hamburga. Przed wieczorem była w domu swojego podopiecznego, 77-letniego pana. Mężczyzna wpuścił ją do mieszkania, ale kazał czekać w przedpokoju, aż przyjedzie jego córka. Tak minęło około pół godziny.
- Powiedział, że oczekuje ode mnie sprzątania, gotowania i jeżdżenia z nim autem, bo stracił prawo jazdy. Fizycznie był sprawny, nie wymagał pomocy przy codziennych czynnościach. Gdy przyjechała już jego córka, a ja rozpakowałam się w pokoju, zapytałam, czy mogę zadzwonić do mamy i powiedzieć, że szczęśliwie dotarłam. Dziadek pozwolił, ale zaznaczył, że tylko ten jeden raz, bo on nie będzie za to płacił. Już wtedy pomyślałam sobie, że nie będzie łatwo - opowiada kobieta.

Paulina opowiada, że jej podopieczny, gdy jeździli razem na zakupy, nie kupował nigdy nic dla niej do jedzenia, a gdy wkładała coś do koszyka, urządzał jej sceny w sklepie. Twierdził, że sama ma sobie kupować jedzenie.

Cały artykuł w najnowszych „Nowinach Jeleniogórskich” (nr 39/2008)