To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Kliniczne przypadki na scenie

Fot. Teatr im. C.K. Norwida

4 stycznia publiczność obecna na najnowszej premierze jeleniogórskiego Teatru Norwida spędziła prawdziwie karnawałowy wieczór. Stało się tak nie tylko za sprawą przedstawiania – farsy Joego Ortona pt. ”Co widział kamerdyner” w reżyserii Marka Siudyma, ale także po nim.

Otóż, kiedy milkły już rytmicznie wyklaskiwane brawa, zaskoczonej publiczności rozdano kieliszki szampana, a na scenie pojawił się dyrektor Tadeusz Wnuk i, po krótkim sprawozdaniu z dokonań teatru w 2018 roku, złożył wszystkim życzenia noworoczne. Zaprosił także na scenę Prezydenta Miasta, Jerzego Łużniaka, który również dziękował i życzył wszystkim wszystkiego najlepszego i żeby ten rok był tak wesoły, jak oglądana przed chwilą sztuka. Nie wiem, czy wszystkie przedstawione w spektaklu sytuacje, podobały by się „w realu”, więc radość z takich życzeń była umiarkowana, ale zrobiło się miło i tak jakoś uroczyście, słowem - nastrój ogólnej radości został w ten sposób przedłużony.

A sztuka, ktorej akcja rozgrywa się w szpitalu psychiatrycznym, rzeczywiście jest wesoła, dowcipna, pełna zaskakujących sytuacji i niespodziewanych zwrotów akcji, z niemniej niespodziewanym zakończeniem. Sądząc po reakcjach widowni i komentarzach po spektaklu, na pewno będzie się jeleniogórzanom podobać. Przecież o to chodzi, prawda? Żeby było wesoło, żeby było można się pośmiać i w wyśmienitych humorach wrócić do domu! A zespół Teatru im. Cypriana Kamila Norwida na pewno zadba o to także i w 2019 roku!

Więcej o najnowszej premierze na jeleniogórskiej scenie w najbliższym wydaniu Nowin Jeleniogórskich z 8 stycznia 2019 r.

Co widział kamerdyner (kompr).JPG
Co widział kamerdyner (kompr1).JPG
Co widział kamerdyner (kompr2).JPG
Teatr Norwida - Co widział kamerdyner.jpg

Komentarze (3)

Długie i dość nużące, mało zabawne i nazbyt sztampowe przedstawienie o przebierankach. Żeby chociaż komentarz do akcji Me too w polskim teatrze, ale nic, tylko trącący myszką tekst wyjęty ze starego pudełka, rozegrany przez aktorów mylących się jeszcze trochę w swoich kwestiach. Spektakl jak dla mnie nic nie wnosi i chyba jednak nie rozbawia tak, jak można by oczekiwać od komedii czy farsy. Co nie znaczy, że się nie sprzeda.

Ale po co komentować bzdurną akcję która sama się skompromitowała? "Społecznie zaangażowanymi" tekstami na poziomie gazetowej publicystyki szafują tak zwane wielkie ośrodki, to dość.

Pełna zgoda