To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Kto tu kogo uczy?

Kto tu kogo uczy?

Dokąd zmierza polska szkoła, czego możemy się nauczyć na uczniów oraz jakich treści nie ma w programach nauczania, a powinny być? Na te pytania próbowali odpowiedzieć uczestnicy IX Pikniku Edykacyjnego, który odbył się w DODN w Jeleniej Górze.

Szkoła to relikt PRL-u, uczniowie siedzą w ławkach jak kilkadziesiąt lat temu i zasypiają na nudnych lekcjach – taki obraz przedstawili sami uczniowie podczas debaty „Dokąd zmierza polska szkoła”. Odmiennego zdania byli niektórzy pedagodzy oraz dyrektorzy szkół. Ich zdaniem, nie jest aż tak źle.

- Zdania były podzielone, ale jesteśmy w dobrym miejscu jeśli chodzi o polską szkołę – uważa Zygmunt Korzeniewski, dyrektor DODN-u, organizator pikniku. - Nie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że przez ostatnie 10-20 lat zrobiliśmy olbrzymi krok do przodu. A to, że pojawiają się wątpliwości i pytania, to tylko dobrze świadczy o dyskusji.

To tylko jeden z punktów bogatego programu pikniku. - Dzieci poznają numery telefonów na pogotowie czy do straży pożarnej z telewizji. A dlaczego nie nauczono ich tego w szkole? - pytał Marian Stebelski, prowadzący zajęcia o edukacji w zakresie pierwszej pomocy. Jak mówi, wieloktornie monitował w ministerstwie, by do programu dla klas I-III wprowadzono podstawy pierwszej pomocy. Jak na razie, bez skutku.
- To, że czegoś nie ma w programach nie znaczy, że nie warto tego uczyć – mówił.

To nie wszystko. W piątek odbyły się warsztaty, na których... dzieci uczyły dorosłych. Uczniowie piątych i szóstych klas szkoły podstawowej pokazali dorosłym, jak obsługiwać komputer. Uczniami w tym przypadku byli członkowie Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Byli do tego stopnia zainteresowani lekcją, że nawet wymienili się adresami mailowymi, by w przyszłości skorzystać z rad młodzieży. Odbył się też wspólne warsztaty plastyczne: dzieci malowały razem z dorosłymi.

W pikniku uczestniczył także Marek Michalak, rzecznik praw dziecka. Nie obawia się pan zarzutów, że jest z nadania politycznego? - pytała prowadząca spotkanie z rzecznikiem. - Wybrał mnie parlament, nie należę do żadnej partii – odpowiadał Marek Michalak. - Moja polityka zaczęła się w parlamencie, dniu wybrania mnie na rzecznika. I w tym samym dniu się skończyła. Moje stanowisko często jest niepopularne dla różnych partii, ale ja nie muszę być popularny, bo moja funkcja to nie jest konkurs piękności – wyjaśniał rzecznik. Szerzej o tym, co powiedział Marek Michalak, jutro w oddzielnym artykule.

 

Fot. rob
Fot. rob
Fot. rob
Kto tu kogo uczy?
Kto tu kogo uczy?
Kto tu kogo uczy?