Maja Włoszczowska nie ukrywała, że w tym roku, po olimpiadzie w Tokio zamierzała zakończyć karierę i ścigać się bardziej na luzie i nie we wszystkich zawodach. Koronawirus pokrzyżował te plany. Już wiadomo, że tegoroczne igrzyska się nie odbędą. Zostały przesunięte o rok. 

– Zdecydowałam się w nich wystartować- mówi kolarka. I od razu zastrzega. -To tylko plan. Ostatnie wydarzenia pokazały, że wszystko może się wydarzyć – dodaje. Na raziew Jeleniej Górze przygotowuje się do startów. Gdy nie można było jeździć na rowerze, ćwiczyła w domu na trenażerze.

Na swoim profilu facebookowym zamieszcza filmy z treningów i dzieli się z fanami wskazówkami dotyczącymi intensywności treningów. Na specjalnej platformie internetowej pokonuje z nimi wirtualnie (i fizycznie na trenażerze) setki kilometrów. Chętnych nie brakuje.

– Ale od kilku dni, gdy już można jeździć na rowerze, skupiam się na tym – mówi Majka Włoszczowska. Na razie pokonuje trasy w lesie, bowiem jeleniogórskie single tracki Olbrzymy nadal są zamknięte. Być może zostaną udostępnione w maju. I od razu apeluje o ostrożność.- Nic gorszego nie może was spotkać w tych czasach, niż jakaś groźna kontuzja – ostrzega fanów przed brawurą na trasach.

Plany startu w igrzyskach olimpijskich w 2021 roku nie stresują jej sportowo. Wie, że przy ciężkiej pracy stać ją na poprawę wszystkich najlepszych wyników. Jest w dobrej formie. Nie ukrywa natomiast, że nowy termin olimpiady pokrzyżował nieco jej plany życiowe. Uważała, że po igrzyskach przyjdzie czas na założenie rodziny. Na razie musi to poczekać, a ona zamierza ścigać się jak najwięcej w tym sezonie i dotrwać do Tokio w 2021 roku. 

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.