To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nadbobrzańska pętla z nagrodami

Nadbobrzańska pętla z nagrodami

Nie chodzi o najlepszy czas, nawet nie o dystans. Nagrody i tak będą dla wszystkich, którzy tą trasą się wybiorą. Co najmniej trzy – dwie godziny pedałowania dla zdrowia, wspaniałe widoki i... jagody. Krótki wypad wzdłuż Bobru to świetna propozycja na popołudniowy relaks. Trasa jest prosta, nie trzeba zabierać mapy, bo jest dobrze oznakowana i nadaje się niemal dla każdego, choć ma trudniejsze odcinki.

Startujemy szlakiem rowerowym w kierunku „Perły Zachodu”. Niskie, popołudniowe słońce będzie nam towarzyszyć przez cały czas, przeświecając przez konary drzew i odbijając się w leniwym nurcie rzeki. To jedna z tych nagród widokowych. Suniemy zatem wzdłuż Bobru szlakiem oznaczonym ER-6 i tego znaczka będziemy wypatrywać na dalszych odcinkach trasy.

Przy „Perle Zachodu” można chwilę odpocząć, zejść na dół i przejść kładką na drugą stronę jeziora. Przy schronisku tabliczka z mapką ze szlakami rowerowymi. Na słupku dostrzegamy też naklejkę z charakterystyczną muszą świętego Jakuba. Tym symbolem oznaczane są możliwe trasy pielgrzymek do katedry w Santiago de Compostela w Hiszpanii, gdzie znajdować się mają relikwie św. Jakuba.

Zjeżdżamy dalej w kierunku Siedlęcina wygodną, równiutką drogą asfaltową wzdłuż rzeki, a w Siedlęcinie przejeżdżamy przez most i zaraz za nim odbijamy w lewo, jadąc prawym brzegiem Bobru. Kto nie był i nie widział, może zawinąć jeszcze do stojącej tuż obok rycerskiej wieży. Obiekt udostępniony jest do zwiedzania, a warto w nim zobaczyć nie tylko unikalne w skali Europy XIV-wieczne freski o tematyce arturiańskiej, ale też i organizowane co jakiś czas tematyczne wystawy. W tworzonym muzeum mają być prezentowane na stałe przedmioty pochodzące z wykopalisk wokół wieży.

Jedziemy dalej trzymając się cały czas prawego brzegu Bobru. Po minięciu szkoły ścieżka biegnie lasem i skrajem rzeki. Początkowo przebieg ma bardzo łagodny, ale im dalej w las, tym... trochę węziej i miejscami stromo, bo ścieżka biegnie nawet na kilkumetrowej skarpie. Ale nie ma się czego obawiać, spokojna jazda nie stwarza niebezpieczeństwa. Jest tylko jedno miejsce, wysoko na skraju skarpy, do tego wąskie. Widoki i błoga cisza to dalszy ciąg nagród. Miejscami nadbobrzański szlak wiodący w kierunku Wrzeszczyna nosi jeszcze ślady niedawnej zrywki drzewa i są miejsca, gdzie zalegają wystające wyrwane korzenie, albo nieuprzątnięte gałęzie. Jagody są kolejną nagrodą. Zsiadamy z roweru i zajadamy się leśnymi owocami.

Po pewnym czasie ścieżka zbliża się do poziomu rzeki i aż się prosi, by w takim mini zakolu zejść z roweru i odpocząć nad samą wodą. Pedałujemy potem dalej przez kilka minut i dojeżdżamy do zapory i elektrowni wodnej na Bobrze we Wrzeszczynie. Jedyny przejazd na druga stronę rzeki możliwy jest przez samą zaporę. Tylko zrujnowane przyczółki dawnego mostu po drugiej stronie elektrowni przypominają, że brzegi rzeki spinała kiedyś w tym miejscu normalna przeprawa.

Przejeżdżamy zatem na lewy brzeg zaporą i szutrowa drugą w prawo jedziemy w kierunku Barcinka. Nie ma się co przejmować podjazdem, bo potem będzie z górki. Asfalt równy, ruch nieduży, więc można się puścić. Wyhamowujemy przy stanicy rowerowej naprzeciw baru „Jurgo”. Choć sklep obok po godzinie 19. już zamknięty, to uprzejma właścicielka otwiera go, by można było uzupełnić picie i kupić jakiś baton.

Przystań rowerowa, która wykonali sami mieszkańcy to miejsce, gdzie można odpocząć w cieniu, rozpalić grilla, przestudiować dużą mapę okolicy wiszącą na ścianie.

Po chwili wytchnienia jedziemy dalej główną drogą, by po chwili skręcić na mostek na Kamienicy. Cały czas poruszamy się szlakiem ER-6. Szutrową drogą wjeżdżamy do lasu i przez najbliższych kilka kilometrów leśne dukty będą stanowić dla nas wyzwanie. A to dlatego, że są porozjeżdżane przez pojazdy do zrywki drewna i quady. Koleiny i gdzieniegdzie kałuże to miejsca testu naszych umiejętności.

Najtrudniejszym odcinkiem całej trasy jest kilkusetmetrowy podjazd przy wyjeździe z lasu przed Pokrzywnikiem. Można się zmęczyć, ale na górze czeka kolejna nagroda – widok zachodzącego słońca, letni zapach pola i panorama gór – od Rudaw Janowickich po Karkonosze. Ze śródpolnej drogi widać nawet w oddali trochę Zabobrza. Nakarmiwszy oczy zjeżdżamy szutrówką do Pokrzywnika. To jedna z najładniejszych wsi w okolicy. Większość z około dwudziestu domów ma więcej niż sto lat. Historycznego układu wsi i jej zabudowy nie popsuła na szczęście pseudowiejska nowa zabudowa. Warto zostać tu na dłużej, pospacerować i przyjrzeć się wsi z bliska.

A potem dalej szlakiem ER-6 szutrową drogą jechać w kierunku zapory pilchowickiej. Jeśli ktoś lubi dynamiczną jazdę, zjazdy i zakręty to do samej zapory wrażenia gwarantowane.

Przez koronę tamy przejeżdżamy na drugi brzeg Jeziora Pilchowickiego i kierujemy się w stronę stacji Pilchowice. Na peronie, na wszelki wypadek, fotografujemy leżącą na ziemi tabliczkę z rozkładem jazdy pociągów, bo kiedyś może się przydać, a skoro leży urwana, to pewnie niedługo już wcale jej nie będzie.
Jeszcze rzut oka z peronu na jezioro. W dole kilka zacumowanych łódek i kajaków. Prawie marina.

Zaczyna zmierzchać, więc przyśpieszamy tempo i kierujemy się do Strzyżowca, a stamtąd już główną drogą przez Siedlęcin do Jeleniej Góry.

ZOBACZ WIECEJ ZDJĘĆ


Trasa rowerowa 583645 - powered by Bikemap