To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nerwowo przed pierwszym dzwonkiem

Nerwowo przed pierwszym dzwonkiem

W każdej z jeleniogórskich szkół podstawowych udało się otworzyć pierwszą klasę – informuje Paweł Domagała, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miasta w Jeleniej Górze. Nie wszędzie jednak nauczyciele utrzymali pracę.

Po tym, jak rząd ogłosił, że sześciolatki będą mogły zostać w przedszkolach, istniała obawa, że w wielu szkołach podstawowych nie uda się otworzyć pierwszej klasy, bo nie będzie tylu dzieci. Na szczęście, obawy te nie potwierdziły się.

– W każdej szkole podstawowej funkcjonuje przynajmniej jedna klasa pierwsza – mówi Paweł Domagała. – W SP nr 11 udało się otworzyć nawet trzy pierwsze klasy, w szkołach nr 2, 3, 6, 8, utworzyliśmy po dwa oddziały.
To jednak i tak znacznie mniej, niż w poprzednim roku, gdzie np. W SP nr 11 utworzono aż 10 klas pierwszych. Trzeba jednak pamiętać, że wówczas do szkoły poszły sześciolatki i połowa rocznika siedmiolatków. W tym roku rodzice mieli wybór, większość skorzystała z propozycji rządu i zostawiła dzieci w przedszkolach. Na 723 sześciolatków w Jeleniej Górze do szkół poszło jedynie 182 dzieci (około 25 procent).
Słabszy nabór oznacza, że zabraknie pracy dla nauczycieli. – Sporo nauczycieli było zatrudnionych w świetlicach na czas określony. Ich umowy wygasły, natomiast nauczyciele edukacji wczesnoszkolnej, dla których zabrakło godzin, znaleźli zatrudnienie w świetlicach – mówi naczelnik wydziału edukacji. Dokładnie nie wie jeszcze, dla ilu osób zabrakło pracy. – Rekrutacja w szkołach podstawowych odbywała się praktycznie przez całe wakacje. Bezwzględnie będziemy to wiedzieć po 1 września – powiedział.

Komentarze (4)

I z czego się cieszyć? Az 10 klas. Na przerwach tłoczno. Na świetlicy tłoczno. Chciałam odebrać dziecko wcześniej do lekarza i z sali wziąć plecak - zrozpaczona pani na mnie krzyczała że ona ma dyżur że nie może że ona wyląduje w więzieniu że przyjdzie prokurator - 10 klas i psychicznie nie wytrzymujące nauczycielki - po prostu nie dają sobie rady - może są zastraszane. Drugie zmiany aż do 16.15. pocieszenie od pana Sroki: Ja chodziłem na trzy zmiany i żyję. Paranienormalni.

bzdury wypisujesz, w sp11 nie ma takich znerwicowanych nauczycieli. Są za to roszczeniowi rodzice, więc opisz sytuację obiektywnie. Dyżury nauczyciele mają na swoim piętrze więc nie ma powodu nie wydać plecaka, ale faktycznie na dyżurze odpowiadają za bezpieczeństwo innych dzieci ( w tym twojego , więc powinni być na korytarzu, a nie w klasie. jako rodzic uważam, że wystarczy trochę zrozumienia, a nie tylko żądań. Nie raz słyszałam matki z innych klas czego to nie zrobią i jakiej telewizji nie naślą, bo w klasie jest niegrzeczne dziecko, a szkoła go nie wyrzuca. Tylko to tak nie działa...

Teraz będzie coraz gorzej, to już nie Tuska, a wina prezesa i ojca dyrektora!!!

Może rodzice przestaną dzieciom kupować drogie smartfony i pozwalać iść z nimi do szkoły. Zamiast coś przed lekcją poczytać to w gierki grają, fotki robią, Debile krótko mówiąc.