Do naszej redakcji co rusz dzwonią starsi ludzie, skarżąc się na ogólny brak przestrzegania zasad „covidowych”. – Młodzi to lekceważą, bo im się nic nie stanie, ale nam po 70-tce z różnymi chorobami już może się coś stać. Ludzie nie rozumieją, że mogą zabijać seniorów – mówi pani Maria. Ona sama ogranicza wyjścia, ale przecież nie sposób całkiem zamknąć się w domu. Inna czytelniczka narzeka, że w sklepach nawet personel nie wymusza na klientach właściwych zachowań. – Byłam dzisiaj w Biedronce i widziałam, że większość ludzi nie zakrywa ust i nosa. Zwróciłam uwagę kasjerce, że tak nie powinno być, a ona na to, że nie ma czasu pilnować ludzi, bo ma inne zajęcia. Jak tak będziemy robić, to nawet nie ma sensu ludzi leczyć, tylko od razu ich dobijajmy – mówi rozemocjonowana kobieta. Nie dziwi się, że zaraza ponownie się rozszerza. Przywołuje inny przykład z mniejszego sklepu. – Pracownica sklepu zwróciła mi uwagę dlaczego nie wzięłam koszyka, tylko wkładam towar do swojej torby. A przecież takie jest zalecenie sanepidu, żeby było jak najmniej kontaktu z przedmiotami, które mogą dotykać wiele osób. Tym bardziej, że nasza czytelniczka nie widziała, aby ktoś w tym sklepie dezynfekował koszyki po klientach.

Wkrótce w autobusach MZK będzie można spotkać funkcjonariuszy straży miejskiej i policji. Sprawdzać będą, czy pasażerowie mają założone maseczki. Patrole straży miejskiej są także bardziej widoczne w sklepach. Za brak maseczki w miejscach publicznych (jak środki transportu albo sklepy) grozi mandat do 500 zł. Jeśli sprawa trafi do sanepidu kara może być znacznie wyższa. 

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.