To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nie wszyscy stąd uciekną

Nie wszyscy stąd uciekną

Miasto bez studentów usycha jak drzewo bez wody. W Jeleniej Górze studiuje około 6380 osób, w tym ponad 4 tysiące stacjonarnie. Zdecydowana większość to jeleniogórzanie i mieszkańcy pobliskich miejscowości, którzy codziennie dojeżdżają na zajęcia. Na szczęście nie wszyscy deklarują, że po ukończeniu nauki wyjadą do większych miast. Czy jednak będą mieli tutaj co robić?

- Studiujemy tu, bo nie chcemy być zbyt dużym obciążeniem dla naszych rodziców - mówią Artur Ryłkiewicz i Paweł Przeorek. Artur studiuje w zamiejscowym ośrodku Politechniki Wrocławskiej w Cieplicach, a Paweł na Uniwersytecie Ekonomicznym.

Podobną motywację studiowania podają inni. Pomoc stypendialna oczywiście istnieje, ale dociera do znacznie mniejszej liczby osób, niż kiedyś. Na jeleniogórskim wydziale UE stypendia socjalne, na wyżywienie i dodatki mieszkaniowe (w sumie np. około 500 zł) otrzymywało ostatnio około 15 procent studentów. Dla porównania - miejsce w akademiku kosztuje 270-310 złotych miesięcznie. Podobnie z pomocą socjalną jest na innych uczelniach.

- Ja nawet rozważałam zaoczne studia we Wrocławiu - tłumaczy Katarzyna Martul, która rozpoczyna naukę na I roku inżynierii środowiska w cieplickim ośrodku Politechniki Wrocławskiej. - Byłyby to jednak tak straszne wydatki, że zrezygnowałam. Nie stać mnie na takie studia.

Powodem nie były jedynie wysokie opłaty za studia zaoczne (zwane dziś oficjalnie niestacjonarnymi) i koszty dojazdów oraz noclegów we Wrocławiu.
- Aby zarobić na naukę, szukałam pracy w gastronomii - tłumaczy Kasia. - Okazało się jednak, że pracodawcy niechętnie przyjmują studentów zaocznych. Chcą zatrudniać ludzi dyspozycyjnych nie tylko w tygodniu, ale także w soboty i niedziele, czyli wtedy, gdy na studiach są zjazdy.

Ostatecznie Kasia Martul pozostała w Jeleniej Górze i zdecydowała się na studia stacjonarne. Pracę znalazła w kawiarni w Cieplicach, w której największy ruch panuje w weekendy i popołudnia. Jest więc nadzieja na takie ułożenie grafiku godzin pracy, by móc pogodzić ją ze studiami dziennymi.

W tej samej kawiarni pracuje Paulina Sowa z II roku polonistyki Kolegium Karkonoskiego. Gryfowianka, do Jeleniej Góry przyjechała na studia. Zarabia na siebie.
- Mieszkam w dwóch pokojach z chłopakiem i koleżanką - opowiada. - Płacimy po 320 złotych od osoby plus opłaty.

Mimo wszystko woli płacić i wynajmować, niż dojeżdżać z Gryfowa Śl. - Tam kompletnie nic się nie dzieje - mówi.

W Gryfowie Śl. znacznie trudniej byłoby o pracę dla studenta. W Jeleniej Górze też nie jest łatwo, ale szanse na znalezienie szefa, który będzie mieć zrozumienie dla osoby chcącej pogodzić pracę z nauką, są większe. Artur Ryłkiewicz mówi, że pod tym względem wyróżniał się McDonald’s. Płacił 6-7 złotych za godzinę. Poza tym studenci radzą sobie tak jak zawsze - udzielają korepetycji.

Kasia Martul (z lewej) i Paulina Sowa zarabiają na życie w cieplickiej kawiarni. Fot. KOS
 

Cały artykuł w Nowinach Jeleniogórskich nr 409/09.

Nie wszyscy stąd uciekną

Komentarze (3)

Pozdrowienia dla przystojniaka w okularach;)

A ja pozdrawia te "myszki" :P poniżej ;)

Oczywiście "pozdrawiam" :lol: