To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Płacą za telewizję i... jej nie mają

Płacą za telewizję i... jej nie mają

– Maszyna wciągnęła nam już kilkadziesiąt złotych – mówi pani Ania, mieszkanka Kowar. Jej mąż leży w szpitalu. Kobieta twierdzi, że automat do opłat za telewizję często się zacina. – Wrzucała pieniądze niezgodnie z instrukcją – odpowiada z kolei operator. Zapewnia, że zwróci różnicę.

– Mąż jest w Szpitalu Bukowiec od 3 miesięcy. Dochodzi do siebie po udarze – opowiada kobieta. – W sali jest trzech mężczyzn. Codziennie do południa mają zajęcia z rehabilitantami. Po południu oglądają telewizję, bo co mają robić?

Za telewizję, podobnie jak w innych szpitalach, trzeba płacić. Opłata w tej placówce wynosi 2 złote za godzinę. Cały dzień (12 godzin) kosztuje relatywnie mniej – 6 złotych. Mąż pani Ani i jego koledzy z sali płacą za cały dzień, bo bardziej się opłaca. Wychodzi na to, że jeden z nich musi wysupłać 6 złotych co trzy dni. Tyle, że – jak mówi kobieta – automat „połyka” pieniądze. – Zdarzyło nam się to już kilkakrotnie. Wrzuciliśmy dwuzłotówki i nie było telewizji – denerwuje się kobieta. – Tak było na przykład w piątek 28 lipca. W sierpniu też mieliśmy powtórkę z rozrywki. Wcześniej też tak bywało.
Jak wyliczyła, straciła na tym już ponad 30 złotych. – Dzwoniłam na numer podany przy automacie do wrzucania, ale pan powiedział mi, że źle wrzucamy. To mnie rozzłościło – mówi kobieta. – Mąż leży tu już długo i teraz okazuje się, że nie umie wrzucać – pyta retorycznie. – Przecież wcześniej wrzucał i było dobrze.
Dodała, że operator był nieuprzejmy i w pewnym momencie rozłączył się.
Zainteresowaliśmy sprawą dyrektor Szpitala Bukowiec Dorotę Piotrzkowską. – Telewizję obsługuje zewnętrzna firma – powiedziała nam. Skontaktowała się z operatorem, była też na sali. – Otrzymałam informację, że od 2 miesięcy nie było składanych reklamacji – mówi. – Jeśli ta pani uważa, że coś jest nie tak, niech reklamuje. Proszę też, żeby skontaktowała się ze mną. Jeśli tylko będę mogła, pomogę – deklaruje.
– Ta pani i jej mąż wrzucają pieniądze niezgodnie z instrukcją, dlatego czasem automat nie zadziała – tłumaczy nam z kolei operator. O co chodzi? – Wyraźnie w instrukcji jest napisane, że trzeba wrzucać co kilka, kilkanaście sekund. Mamy podgląd tych automatów. W niektórych dniach monety wrzucane były zaraz po sobie, bez niezbędnej przerwy. Stąd telewizja nie działała.
Dodał też, że do tego automatu próbowano wrzucać inne monety: złotówki a nawet... rosyjskiego rubla. – Mamy prawo rozłączyć się, jeżeli rozmówca nas obraża bądź używa słów uważanych za obelżywe – mówi nam z kolei operator.
Co dalej w tej sytuacji? – Zwrócimy pieniądze, tylko niech ta pani napisze do nas reklamację – zapewnia operator. – Tłumaczyłem jej to, ale nadal nie napisała.
Pani Ania zapewnia, że nie zostawi tej sprawy. – Siostra leżała w szpitalu dwa lata temu i też miała podobne doświadczenia – mówi pani Ania. – Chodziło o mniejszą kwotę, ale też powinna otrzymać zwrot. Potem wyszła ze szpitala i machnęła ręką. Oni widocznie na to liczą, że pacjent, jak już wyjdzie, do sobie odpuści. A ja nie odpuszczę.
 

Komentarze (8)

2 zł za godzinę? Toż to zwykły rozbój i żerowanie na chorych ludziach. Żaden problem swój telewizor przywiesić postawić na szafce.

Ano swojego telewizora być nie może, tak mnie poinformowano i pozostaje ta właśnie "gangsterska" usługa. Jestem ciekaw, kto zawarł z tą firmą umowę na instalację swojego sprzętu w obiektach MZ i na jakich warunkach? Nawiasem mówiąc, w opcji dostępnych programów są wyłącznie te "jedynie słuszne".

Więzniowie za to mają telewizję za darmo ,nie wspomnę o stawce żywieniowej

"Mamy podgląd tych automatów." - ciekawe jak? Przecież to prościutkie urządzenia... Serwisuję je...

A kto zabrania przynoszenia telewizorów? Nikt nie ma prawa wtrącać się do rzeczy, które są własnością pacjenta, a ni mu zabraniać ich wnosić.

Chorzy nie mają czasu, ani zdrowia handryczyć się o pieniądze, które maszynka "połknęła",tym bardziej pisać pism, dlatego firma ta na tym żeruje.

Zamiast wrzucania pieniędzy do automatu, najlepiej rozwiązać sprawę, jak jest w Niemczech.

Tam rodzina pacjenta udaje się do automatu i zasila specjalną kartę z chipem odpowiednią kwotą.

Kartę tą wsuwa się do szczeliny telefonu i można zarówno dzwonić, jak i odbierać telefon, ale także oglądać telewizję, czy sprawdzić, ile pieniędzy znajduje się na karcie.

Kiedy środki zostaną wyczerpane usługa się wyłącza i kartę trzeba ponownie zasilić.

Po wyjściu ze szpitala kartę wsuwa się do automatu, po czym równowartość "reszta" środków zostaje zwrócona w gotówce.

To proste rozwiązanie, bo nie trzeba martwić się o drobne.

Obsługą tej telewizji powinna zajmować się firma, której pracownicy w razie awarii mogą szybko przybyć na miejsce.

W końcu to pieniądze, na które każdy ciężko pracuje i nie wydaje lekką ręką, a kiedy już wydaje, chce, by usługa była dostępna.

Inną rzeczą jest opłata za oglądanie telewizji. Jest ona bardzo wysoka. Ktoś wyżej już wspomniał, że więźniom udostępnia się telewizję za darmo, a pacjentów się oględnie mówiąc "doi". Jest to niesprawiedliwe, zwłaszcza dla pacjentów o mniej zasobnym portfelu.

Nie jest to w porządku, tym bardziej zbywanie i nonszalanckie traktowanie osoby zgłaszającej błąd.
Dyrekcja powinna wziąć tę firmę w obroty.

..jak przyjechalem na Ziemie Odzyskane,bylo darmowe sluchanie radia na swietlicy przy 22-lipca

taa...i to jest problem na miarę regionu.