To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Proszą jeszcze o szansę

Proszą jeszcze o szansę

Mają sześcioro dzieci, ale nie mają mieszkania. Dlatego czwórka chłopców i dwie dziewczynki są na razie w domu dziecka. Rodzina ma szansę na bycie razem, ale lokum to podstawowy warunek. Nie wiadomo jednak, jak skończy się prokuratorskie postępowanie wobec konkubenta matki dzieci o znęcanie się nad rodziną.

Ona ma 30 lat, on jest po pięćdziesiątce. Są ze sobą od kilku lat. Mają troje wspólnych dzieci, pozostała trójka ma innego ojca. On mówi, że się tylko pokłócili, ona – że naopowiadała na niego, ale wtedy już była chora.

- Konkubina poszła rodzić i wtedy opieka społeczna ze strażą miejską przyszli i zabrali dzieci. Chcemy je odzyskać, ale teraz nie mamy się gdzie podziać. Gdy nas nie było w domu teściowa spakowała nasze rzeczy i wyniosła na strych – opowiada Kazimierz Bosek.

Oboje z Iwoną nocują to u kolegów, to u znajomych. Na razie się tułają, ale mają nadzieję, że dostaną od miasta mieszkanie do remontu.

- Ja jestem budowlańcem, pracuję w firmie budowlanej i szef obiecał mi, że mi pomoże w remoncie, że mi nawet ekipę da. Więc nie byłoby problemu. Poprzednio, gdy się staraliśmy o takie mieszkanie, to nam zabrakło punktów przy ocenie, bo mamy za mały dochód – dodaje K. Bosek.

No i rodzi się pytanie – dlaczego państwo nie pomoże rodzinie, nie pomoże przede wszystkim dzieciom? Dlaczego nie mogą mieć swojego domu? Przecież tęsknią za rodzicami. Ale w przypadku tej rodziny brak mieszkania to nie jedyny problem.

Sześcioro dzieci w wieku od 3 miesięcy do 11 lat, które wychowuje Iwona i jej konkubent, zostały zabrane na początku czerwca do domu dziecka. Matka po porodzie ostatniej córki trafiła do szpitala psychiatrycznego z rozpoznaniem depresji ciężkiej z objawami psychotycznymi. Poza tym starsze dzieci miały na ciele siniaki.

- Dzwoniłam na niego na policję, jeszcze przed porodem. Ale już mnie brała ta choroba i to dlatego. On się mną opiekuje, dobry jest – mówi dziś Iwona. Spokojna, apatyczna, anhedoniczna, spowolniała psychoruchowo – ponad miesiąc od wyjścia ze szpitala kobieta ma zalecenia dalszego leczenia ambulatoryjnego i zażywania leków. A stan kobiety był naprawdę ciężki – czuła się podsłuchiwana, obserwowana, zgłaszała myśli rezygnacyjne i samobójcze.

Cały artykuł w najnowszych "Nowinach Jeleniogórskich" nr 40/09.


 
Proszą jeszcze o szansę
Proszą jeszcze o szansę
Proszą jeszcze o szansę

Komentarze (2)

a kto "pomorze" czy "pomoże" autorowi zdecydować, która forma jest właściwa

najbardziej - jak zwykle dzieci, mamy też bo chora i pewnie samej jej trudno. Ale tatuś ... te siniaki u dzieci, awantury i alkohol, chyba nie jest w porządku, w każdym bądź razie tak wygląda.