Protest w Czadrowie z powodu inwazji much

- Miejsce skąd napływa odór i gdzie wylęgają się chmary much odkryli grzybiarze. Znajduje się ono na skraju wsi w pobliżu osiedla domków jednorodzinnych. Smród i dręczące muchy powodują, że trudno wytrzymać zarówno w domu jak i w obejściu – mówi Anna Stochmal, sołtys Czadrowa. – To nie są zwyczajne muchy. Raczej jakieś dzikie, mniej płochliwe, czepiające się ciała. Jak od 44 lat (!!!) jestem sołtysem Czadrowa, nie miałam z czymś takim do czynienia, choć do much w terenie wiejskim, zwłaszcza latem, jestem przyzwyczajona.
- Od czasu jak podrzucono na skraj naszej wsi te odpady warunki naszego życia znacznie się pogorszyły. Musiałam wszędzie pozakładać siatki, a wszystkie okna pomalować środkiem owadobójczym. O ich uchyleniu nie ma mowy – powiedziała Dorota Kiełbasa, mieszkanka Czadrowa. – Zorganizowaliśmy ten protest, aby zwrócić uwagę na nasz problem i wymóc jaknajszybsze działania i uwolnienie nas od tej „zarazy”.
Na miejscu protestu pojawił wójt gminy Kamienna Góra Patryk Straus. Potwierdził, że wiadomości o uciążliwościach z jakimi borykają się mieszkańcy Czadrowa dotarły do urzędu gminy w ubiegły wtorek. Początkowo przypuszczano, że spowodowała go miejscowa czadrowska kurza ferma. Podejrzenia okazały się chybione. Okazało się, że na wydzierżawionym gruncie wiele ton cuchnącej, biologicznej substancji zwiozła na skraj wsi firma rolnicza z Sadów Dolnych.
- W tym samym dniu przedstawiciele naszej gminy podjęli rozmowy z przedstawicielem zarządu, wiceprezesem Przedsiębiorstwa Produkcji Rolnej „Sady Dolne”. Przekazaliśmy mu informacje o stanie rzeczy i o skargach zwracając się o usunięcie pryzmy, która jest powodem utrapienia mieszkańców. Przesłaliśmy też dokumentację zdjęciową – powiedział Patryk Straus – Odnoszę wrażenie, że podmiot do którego należy ta pryzma lekceważy problem. Widząc, że druga strona nie chce współpracować i podjąć się rozwiązania problemu, którego jest sprawcą, zawiadomiliśmy Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska.
Stanowisko WIOŚ jest konieczne dla ustalenia, czy to co zrzucono na skraju wsi Czardów jest odpadem niebezpiecznym. Dopiero gdy ta instytucja określi, że jest to odpad niebezpieczny Urząd Gminy będzie mógł wydać decyzję administracyjną, która zobowiąże właściciela do usunięcia tego odpadu w trybie natychmiastowym. Jeśli to się nie stanie, wykona to wynajęta przez gminę firma na koszt właściciela.
Na razie więc pryzma najróżniejszych biologicznych odpadów zalega na skraju wsi. Każdy kto przebywał w tej okolicy choć przez kilkanaście minut mógł się sam przekonać, że uciążliwość spowodowana natręctwem chmary much nie jest wymysłem, ale realnym utrapieniem.
Więcej na ten temat w najbliższym wydaniu "Nowin Jeleniogórskich" z 8 sierpnia 2017 r.