Samorząd województwa wnioskował o ponad miliard zł z KPO na remonty nieczynnych linii kolejowych i modernizację taboru. Planuje rewitalizację aż ośmiu linii, z których pięć to szlaki w regionie jeleniogórskim. Prace mają być prowadzone na odcinkach: Jelenia Góra – Karpacz, Jelenia Góra – Wleń – Lwówek Śląski, Gryfów Śląski – Świeradów-Zdrój, Złotoryja – Jerzmanice – Lwówek Śląski, Jelenia Góra – Kowary – Ogorzelec, Kobierzyce – Piława Górna, Bielawa Zachodnia – Srebrna Góra – Radków, czy Kłodzko – Lądek-Zdrój – Stronie Śląskie. Niestety w Krajowym Programie Odbudowy – zaprezentowanym w ubiegłym tygodniu przez rząd – tych pieniędzy nie ma. Na modernizacje linii kolejowych i taboru zapisano w programie 2,7 mld euro (ponad 12 mld zł), ale całość tej kwoty wyczerpują inwestycje PLK SA i PKP Inter City. Na samą modernizacje głównych szlaków kolejowych z programu trafić może nawet 11 mld zł, czyli prawie cała przewidywana na cel pula.
Na zagrożenie zwraca uwagę Piotr Rachwalski, ekspert w dziedzinie komunikacji publicznej, a w przeszłości szef Kolei Dolnośląskich. Program ocenił na swoim profilu FC stwierdzeniem, że „góra urodziła mysz”.
– Zaboli szczególnie Dolny Śląsk i tamtejsze wizje, które spalą na panewce: jedynym beneficjentem środków na tory zostaje bowiem PKP PLK. A i środki te w wydaniu regionalnym są mocno mgliste i niekonkretne. Koniec też ze wsparciem kolei marszałkowskich czy zakupu autonomicznych busów – diagnozuje ekspert.
Zareagował Marek Łapiński, szef radnych Koalicji Obywatelskiej w dolnośląskim sejmiku. Domaga się nadzwyczajnej sesji w tej sprawie.
– Kolejne fatalne informacje dotyczące funduszy europejskich dla Dolnego Śląska. Do konsultanci trafił właśnie projekt Krajowego Planu Odbudowy (250 mld zł z Unii Europejskiej), z którego wynika, że regionalne koleje nie mogą liczyć na żadne wsparcie w propozycji rządu PiS. Całość przeznaczonych środków na koleje przejmą międzywojewódzki przewoźnik, czyli PKP Intercity (zakup taboru) i PKP PLK (rewitalizacja państwowych linii kolejowych). Plany Zarządu Województwa Dolnośląskiego, które zakładały z tych środków rewitalizację i elektryfikację linii kolejowych w regionie, które przejmuje od państwa województwo, pozostaną w znacznej części bez finansowania. Najciekawsze jest to, że w ogłoszeniu finansowanego w dużym stopniu z KPO programu kolejowego dla regionu, który prezentowano na konferencji w sierpniu ub. roku uczestniczył wicemarszałek z współrządzącego regionem PiS, który dziś będzie musiał się znowu tłumaczyć z niedotrzymanych obietnic. Zdaniem klubu Koalicji Obywatelskiej w sprawie Krajowego Planu Odbudowy powinna odbyć się nadzwyczajna sesja Sejmiku, na której jasno ponownie przedstawimy, jako samorządowcy, nasze stanowisko. Oczekujemy na inicjatywę w tej sprawie ze strony Marszałka Województwa – apeluje Marek Łapiński.
Interpelację w tej sprawie do ministra infrastruktury złożył poseł KO Michał Jaros.
Władze sejmiku na razie nie chcą komentować tych zapowiedzi. Mówią, że program jest aktualnie konsultowany i wiele może zmienić się na lepsze.
– … ale żeby takie zmiany wprowadzono, już warto robić hałas w tej sprawie – słyszymy od jednego z ważnych radnych sejmiku.
Jeśli nic się nie zmieni, będzie to kolejna zła informacja o finansach dla Dolnego Śląska. Nie tak dawno pisaliśmy o drastycznym w skali obcięciu unijnych pieniędzy rozdzielonych przez rząd na Regionalne Programy Operacyjne w perspektywie finansowej 2021-27. Dla Dolnego Śląska przewidziano 870 mln euro, przy 2,2 mln euro w poprzedniej perspektywie. To około 6 mld zł mniej. Wtedy protestowali także Bezpartyjni Samorządowcy, sprawujący w Koalicji z PiS władzę w województwie. Sejmik wystosował apel z wprowadzenie zmian w podziale tych środków. Właśnie przyszła odpowiedź z ministerstwa finansów, że pieniądze podzielono sprawiedliwie i więcej nie będzie.

 

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.