Spalarnia w Kostrzycy – inwestycja wstrzymana

Decyzja Kolegium w najlepszym razie oznacza dla inwestora, że inwestycji, która jest na ukończeniu, nie będzie mógł kontynuować i uruchomić przez kilka miesięcy. W najgorszym – całkowite wstrzymanie przedsięwzięcia.
Jeleniogórskie SKO podejmując taką decyzję wzięło pod uwagę dwie okoliczności: brak konsultacji z wszystkimi zainteresowanymi oraz brak analizy środowiskowej w związku ze zmianą zakresu inwestycji. Inwestor Green Energy Power już wystąpiło do gminy o ponowne wydanie decyzji środowiskowej. To oznacza konieczność powtórzenia konsultacji społecznych i sporządzenie ponownego raportu oddziaływania.
Witold Szczudłowski dyrektor Związku Gmin Karkonoskich, który jest właścicielem KCGO przyznaje, że jest zaskoczony decyzją SKO. Jak mówi oba argumenty, które stały się podstawą skierowania decyzji środowiskowej do ponownego rozpatrzenia trudno uznać za racjonalne.
- W przypadku nieskonsultowania inwestycji z wszystkimi zainteresowanymi, chodzi o Towarzystwo na Rzecz Ziemi, które wystąpiło w charakterze strony, w ostatnim, trzynastym dniu, uprawomocniania się decyzji. Nie można tolerować tego rodzaju obstrukcji, bo jeśli się uzna takie metody za właściwe, zablokować będzie można właściwie każdą inwestycję. Trudno też zrozumieć, drugi argument. Zmiana zakresu inwestycji polegała na tym, że inwestor wycofał się z zamiaru stosowania pirolizy wyrobów gumowych w spalarni. To oczywiście redukuje potencjalne, negatywne oddziaływanie na środowisko, czyli merytorycznie nie wpływa na ustalenia decyzji środowiskowej. Ubolewam, że grupie kilku osób (bo tylko tylu jest aktywnych przeciwników spalarni) blokuje inwestycje, która jest bezpieczna, nowoczesna, ekologiczna i będzie miała realny, pozytywny wpływ na opłaty za wywóz odpadów, jakie ponoszą mieszkańcy. Wiem, że inwestor nie wycofuje się z inwestycji, a o szczegółach poinformuje w oświadczeniu. Liczę, że opóźnienie nie będzie większe niż kilka miesięcy – ocenia Witold Szczudłowski.