– Przez otwarte na oścież drzwi, wszedłem do środka, chcąc samodzielnie sprawdzić ewentualną wygraną w zakładach lotto. W środku, oprócz mnie była jeszcze jedna osoba. Skierowałem się w miejsce, w którym pamiętałem, że zainstalowany był czytnik kodów kreskowych. Nie sięgnąłem jeszcze do portfela, a już usłyszałem głośno wypowiedzianą uwagę „Może znajdować się tu tylko jedna osoba, nie umie pan czytać? Na drzwiach jest napisane!” – opowiada jeleniogórzanin.

Klient nie rozumiał, czy ekspedientka wykrzykuje do niego. Wiedział przecież, że zgodnie z zasadami, na jedną kasę przypadają trzy osoby, zatem wszystko wydawało się w porządku. Tym bardziej, że odległość dzieląca go od drugiego klienta przekraczała wymagane 2 metry.
– Niech pan wyjdzie i wróci, jak się nauczy czytać – usłyszał znowu mocno podniesiony głos. Poprosił sprzedawczynię, by się uspokoiła i nie zachowywała „jak sklepowa z GS-u”. Zastosował się ostatecznie do wskazania i wyszedł na zewnątrz. – Kiedy klient wyszedł, wszedłem i ponownie spotkałem się z agresją. Sprzedawczyni sprawdziła mi wręczone jej zakłady lotto, wydrukowała dla mnie zakład EuroJackpot, o który poprosiłem, po czym złośliwie zabrała go, zanim jeszcze sięgnąłem po kartę płatniczą, każąc wynosić mi się ze sklepu – opowiada pan Paweł. Zapytał, dlaczego pani tak się zachowuje oraz poprosił, aby przedstawiła się lub okazała mi plakietkę z nazwiskiem. Na to z kolei, sprzedawczyni zakryła swetrem plakietkę i oświadczyła, że nic mu nie sprzeda gdyż nie zdezynfekowałem rąk. Pan Paweł zapytał, czy obsługująca punkt lotto wie o obowiązku zapewnienia rękawiczek lub podania składu chemicznego substancji rzekomo „usuwającej wirusa”.

– To ważne, żeby uniknąć ewentualnych poparzeń chemicznych lub wystąpienia oznak uczulenia – wyjaśnił mężczyzna. Poinformował również tak przestrzegającą zasad bezpieczeństwa kobietę, że nie zauważył, by zmieniła rękawiczki po obsłużeniu poprzedniego klienta. To – jak sądzi – stwarza zagrożenie zakażeniem z jej strony. Po nieprzyjemnej ripoście sprzedawczyni pan Paweł opuścił lokal.

– Jest mi tym bardziej przykro, bo w punkcie tym dokonuję zakupów od wielu lat i nigdy dotąd nie spotkałem się z takim zachowaniem. Tę osobę spotkałem drugi raz – podsumowuje mężczyzna. Swoją przygodę w punkcie lotto opisał i wysłał do władz spółki.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.