To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Studenci sprzeciwiają się karze za Juwenalia

Studenci sprzeciwiają się karze za Juwenalia

Jutro jeleniogórski Sąd Rejonowy rozpatrzy sprzeciw od nakazu karnego, jakim jeden z organizatorów tegorocznych Juwenaliów został ukarany za przedłużenie imprezy o godzinę. Grzegorz Żak, były student Kolegium Karkonoskiego ma zapłacić 1000 złotych grzywny i pokryć opłaty sądowe.

Tymczasem pełnomocnik organizatorów Juwenaliów, mec. Tomasz Klukowski twierdzi, że Grzegorz Żak formalnie nie był organizatorem imprezy, bo nie on występował do prezydenta miasta o zgodę na organizację imprezy masowej.

- Skoro nie on występował o zgodę, to nie może być uznany za obwinionego. I ten aspekt formalny będziemy podważać przed sądem – dodaje adwokat.

Sąd ukarał imiennie, w trybie nakazowym, Grzegorza Żaka, studenta Kolegium Karkonoskiego za naruszenie przepisów ustawy o organizacji imprez masowych, bo koncert w czasie Juwenaliów przedłużył się do godziny 23.00, a zgoda dotyczyła organizacji imprezy do godziny 22.00.

- To ja występowałam w imieniu komitetu organizacyjnego do prezydenta miasta o zgodę na organizację imprezy masowej, a nie Grzesiek. Urzędnik, który wydał pozwolenie nie wiemy dlaczego, wpisał jego dane  – dodaje Karolina Chałupińska, współorganizatorka jeleniogórskich Juwenaliów, studentka Uniwersytetu Ekonomicznego.

Majowy koncert finałowy Juwenaliów miał trwać do godziny 22., ale przedłużył się. Mocne, rockowe brzmienie nie spodobało się części mieszkańców placu Ratuszowego, którzy wydzwaniali z skargami do Straży Miejskiej i na policję. Koncert został przerwany ku niezadowoleniu publiczności. A za kilka dni jeden z mieszkańców rynku rozpoczął zbiórkę podpisów pod listem do prezydenta miasta o wydanie zakazu dla organizacji takich imprez. Pod pismem podpisało się kilkadziesiąt osób.

Autorzy listu napisali, że „wielotysięcznowatowe” nagłośnienie nie tylko źle wpływa na ludzi, ale też na strukturę starych budynków. Zapowiedzieli, że są gotowi wystąpić przeciwko miastu nawet na drogę sądową.

- Zaraz po Juwenaliach Grzesiek został wezwany na policję. Opowiadał, że w czasie przesłuchania policjanci powiedzieli mu, że jak się przyzna i potwierdzi, że naruszył zapisy wydane w pozwoleniu, to sprawy nie będzie. Przyznał się i po prawie trzech miesiącach pocztą dostał wyrok - dodaje K. Chałupińska.

Komentarze (1)

Pewność prawa wymaga, by w każdym sporze prawnym zostało powiedziane ostatnie słowo, [b]nawet jeżeli jest nieprawdziwe.[/b]
Autor: Gustav Radbruch