W regionie jeleniogórskim przez wiele tygodni wskaźniki nowych zakażeń koronawirusem nie były tak dramatyczne, jak w wielu innych częściach kraju. Jednak ostatnie dni pokazują, że także u nas epidemia rozprzestrzenia się, jak pożar. Tylko w ostatnich trzech dniach (poniedziałek – środa) z Jeleniej Górze i sześciu powiatach regionu potwierdzono 489 nowych zakażeń (najwięcej w powiecie bolesławieckim – 122 i jeleniogórskim – 107). Tydzień wcześniej, w analogicznym okresie (26 – 28 października) zakażeń było znacznie mniej, bo 305 i wtedy tylko powiat bolesławiecki miał podobną skalą nowo zdiagnozowanych chorych – 114. Nic więc dziwnego, że łóżka na oddziałach covidowych zapełniły się błyskawicznie.
– Nie mam żadnych wolnych miejsc w szpitalu. Z 90 miejsc wszystkie są zajęte. – przyznaje Kamil Barczyk, dyrektor szpitala w Bolesławcu, który w całości przeznaczony jest dla chorych na covid-19. – Nowych pacjentów przyjmujemy tylko z rotacji, czyli wtedy, gdy zwolni się łóżko, bo pacjent wyzdrowiał, albo – niestety – zmarł. Można spodziewać się, że będzie jeszcze gorzej, bo ostatnie gwałtowne wzrosty zakażeń za kilka, kilkanaście dni skutkować będą wzrostem osób z poważnym pogorszeniem stanu zdrowia, kwalifikującym do pobytu w szpitalu. A skoro system już jest na granicy wydolności, to za tych kilka dni te wydolność może stracić. Na razie w Bolesławcu nie ma problemów z respiratorami; z dostępnych wykorzystywane jest jedna trzecia, ale sytuacja jest tak dynamiczna, że może się to zmienić w każdej chwili.
Obecna rzeczywistość pacjentów trafiających do bolesławieckiego szpitala jest taka (o ile nie mają szczęścia, że przywożeni są właśnie wtedy, gdy zwolni się łóżko), że trafiają na szpitalny SOR, gdzie są diagnozowani, a potem zaczyna się gorączkowe szukanie miejsca, gdzie mogliby być przyjęci.
– Karetki z pacjentami nie oczekują przed bolesławieckim SOR-em aż w takich kolejkach, jakie pokazywały media z innych szpitali w Polsce, ale bywa, że na przyjęcie też trzeba czekać nawet do kilku godzin. Z uwagi na covid diagnozowanie pacjentów jest znacznie bardziej czasochłonne – tłumaczy dyrektor Barczyk.
Identyczna sytuacja jest w dwóch kolejnych szpitalach z największą liczbą miejsc covidowych, czyli w Jeleniej Górze i Zgorzelcu. Tam także wolne miejsca pochodzą tylko z rotacji.
Trwa gorączkowe przygotowywanie kolejnych miejsc dla pacjentów chorych na covid. W połowie listopada będzie można przyjmować pacjentów w modułowej części szpitala bolesławieckiego. Wojewoda wskazuje kolejne miejsca, gdzie trafiać mają chorzy z koronawirusem, jak choćby szpital powiatowy w Kowarach. Tylko te dwie lokalizacje oznaczają dodatkowych ponad 120 łóżek. Tyle, że te łóżka potrzebne są już dziś.
W najbliższym wydaniu Nowin Jeleniogórskich opublikujemy rozmowę z dyrektorem Kamilem Barczykiem o aktualnej sytuacji.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.