To jest zaskakująca propozycja. Artystyczna, ale nie tylko. Nie można jej odmówić dobrego, choć bardzo szczególnego warsztatu malarskiego. Wszystko jest na dobrym poziomie, choć język tych obrazów nie może liczyć na zrozumienie ze strony każdego adresata. A więc jest w nich przekaz tylko dla osób duchowo pokrewnych jego autorowi. Bo są to malowidła z pogranicza swobodnej myśli, które czasem można wziąć za tablice dydaktyczne jakiejś ezoterycznej nauki, częściowo zaszyfrowanej, podpierającej się symbolicznymi emblematami. Ich tematem jest wszechświat, tak jak go pojmuje fantazja, ale czasem ścisłość naukowa. Żeby sprawiedliwie osądzić te obrazy, trzeba by je studiować. A to jest warunek, któremu nie każdy chce / może sprostać.

Że są to dzieła zdecydowanie poważne, widać na pierwszy rzut oka, Religijne i okultystyczne znaki, oraz nieco natrętne symbole (np. katedra gotycka, czy japoński samolot bojowy) mówią, że otacza nas rzeczywistość dość ciemna. A w niej ratunkiem jest tylko nadzieja. Także nadzieja związana z malarstwem. A mówiąc dokładniej – z obrazem. Coś takiego widzę w obrazach Bogdana Milińskiego i czuję, że jest mi dość bliski, choć nie spotkałem go nigdy – pisze o wystawie i tówrczości Bogdana Milińskiego Henryk Waniek.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.