To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ucieczka ze spacerniaka lubańskiego aresztu

Poranny spacer wykorzystał na ucieczkę osadzony w lubańskim areszcie śledczym 27 letni mężczyzna Adrian K., skazany za kradzieże i włamania. W mieście i okolicach trwają poszukiwania.

Do zdarzenia doszło przed godz. 10. Adrian K. przebywający wtedy na przysługującym mu codziennym spacerze rozerwał otaczająca spacerniak siatkę, a potem – wykazując się nie lada sprawnością – pokonał wysoki mur zabezpieczony jeszcze drutem kolczastym, tzw. koncertiną. Pojawiły się informacje, że następnie uciekał samochodem (podstawionym przez wspólników ucieczki, lub ukradzionym), jednak służby więzienne nie potwierdzają tego faktu.

27-latek trafił do lubańskiego miejsca odosobnienia raptem trzy tygodnie temu, ale spędzić miał tu dużo czasu, bo do września 2017 r. Skazano go wprawdzie za przestępstwa nie najcięższego kalibru (drobne kradzieże, włamania i posiadanie narkotyków), ale w warunkach recydywy, stąd bezwzględny i stosunkowo długi wyrok więzienia.

Poszukiwania zbiega nie są zakrojoną na wielką skalę obławą, bo – jak wyjaśniają przedstawiciele służb – nie jest to przestępca szczególnie niebezpieczny. Policja i straże miejskie w miejscowościach w regionie z większą intensywnością patrolują teren, sprawdzane są miejsca, gdzie może się ukrywać uciekinier. Biorą jednak pod uwagę, że w stresie reakcje uciekiniera mogą być nieprzewidywalne.

Szanse na ucieczkę nie są duże. Statystyki mówią, że w ciągu pierwszych 48 godzin udaje się złapać ponad 90 proc. uciekinierów. Szanse na długi pobyt za kratami wzrosły natomiast bardzo – za ucieczkę grozi dodatkowy wyrok 3 lat pozbawienia wolności.

Ucieczka więźnia zostanie poddana gruntownej analizie, przede wszystkim pod kątem ewentualnych nieprawidłowości w areszcie i ewentualnego współudziału innych skazanych.    

          

Komentarze (4)

taniej będzie mu zasadzić kulke w łeb w czasie pościgu, nikt nie będzie wnikał jak było

Janusz Dziaczko (szef Unii Pracy w Lubaniu) czeka na awans.

Ma zostać dyrektorem Muzeum Regionalnego w Lubaniu.

Należy mu to się, bo tak naprawdę dzięki Dziaczce to muzeum funkcjonuje.

ewentualych skazanych nie musicie szukac, klawisz musiakbyc ulozony i koniec, innego wyjscia nie ma

Aż ciśnie się na usta słowa z pamiętnego Killera "autobusy jakieś popodstawiali"