To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

W Budnikach powitali słońce

W Budnikach powitali słońce

W Budnikach po 113 dniach ciemności powitali słońce. Słońce zaszło tam przesłonięte przez otaczające Budniki góry: Skalny Stół, Czoło, Wołową Górę i Izbicę. Na powitanie słońca w nieistniejącej już osadzie prócz kilkudziesięciu miłośników Budnik przybył też legendarny Wołogór.

Wyprawa na powitanie słońca do Budnik ma już grono stałych bywalców. W tym roku 30 marca dołączyło do nich wielu turystów, bowiem słoneczna pogoda sprzyjała wycieczkom.

Wyruszyli z Karpacza, spod Kruczych Skał i z Kowar z DW Przedwiośnie. Po przybyciu na miejsce czekały na wszystkich ciepłe posiłki oraz herbata malinowa. Wyprawa nie byłaby tak udana, gdyby nie liczni pomocnicy i sponsorzy. Wszystko serwował pan Zygfryd z żoną Kornelią z Ośrodka u Musa z Karpacza. Hotel Artus z Karpacza przygotował miseczki, kubki oraz łyżeczki. Żurek i picie gotowały się w kociołkach nad ogniskiem. Przygotowane było także drugie ognisko do pieczenia kiełbasek. Nad ogniskami czuwała Ochotnicza Straż z Karpacza.

Miłośnicy Budnik przedstawili historię osady i nauczyciela z Budnik, który zapoczątkował akcję Powitania i Pożegnania Słońca. Potem wszyscy przywoływali donośnym głosem Wołogóra, który przybył z kierunku Ponurej Kaskady. Wraz z Wołogórem odbyło się symboliczne przywitanie słońca, poprzez zapalenie lampy naftowej.

Ponownie spotkanie zaplanowano na 27 listopada, gdy odbędzie się Pożegnanie Słońca.

Budniki to nieistniejąca już miejscowość w pobliżu Karpacza i Kowar. Choć ostatni mieszkańcy wynieśli się stamtąd w latach pięćdziesiątych, to współcześni miłośnicy tego miejsca nadal kultywują dawne tradycje. Jedną z nich jest żegnanie i witanie słońca, które nie zagląda do Budnik przez niemal całą zimę.

Historia miejscowości sięga XVII wieku, kiedy to w wyniku wyniszczającej wojny 30-letniej okoliczni mieszkańcy szukali schronienia w niedostępnych terenach górskich. Osiedla tego typu miały charakter tymczasowy, skąd najpewniej wzięła się pierwsza nazwa osady – Forstbauden (Leśne Budy). Gdy niebezpieczeństwo minęło, część osadników zostało na miejscu trudniąc się pasterstwem, wyrobem serów czy robotami leśnymi.

Ponad sto lat później, w związku z rozwojem turystyki, Budniki zaczęły przeżywać okres największego rozkwitu. Na przełomie XIX i XX wieku w wiosce powstały nawet dwie gospody, w późniejszych latach na terenie wsi funkcjonowała także filia ewangelickiej szkoły i schronisko. We wspomnieniach dawnych mieszkańców wyczytać można o występowaniu co zimę grubej pokrywy śnieżnej, która utrudniała komunikację nawet pomiędzy poszczególnymi domostwami.

Szczególnie uciążliwy w tym czasie był także brak słońca, które przez 113 dni w roku nie wychodziło ponad masyw Grzbietu Kowarskiego. Z tego względu rokrocznie odbywały się uroczystości. Zwykle koło 26 listopada organizowano pożegnanie, zaś w okolicach 19 marca przywitanie słońca. Choć dziś po dawnej miejscowości pozostały jedynie zarysy fragmenty ruin, tradycja ta jest kultywowana przez miłośników Budnik.

budniki (1).jpg
budniki (2).jpg
budniki (3).jpg
budniki (5).jpg
budniki (6).jpg
budniki (7).jpg
budniki (9).jpg
budniki (10).jpg
budniki (11).jpg
budniki (13).jpg
budniki (14).jpg
budniki (15).jpg
budniki (4).jpg
budniki (8).jpg
budniki (12).jpg

Komentarze (9)

Cud.Szkoda,że mnie tam nie było

Reaktywować Budniki!

Ja to bym reaktywował Budniki. Postawił bym tam parę drewnianych domków, wybudowane by były w stylu regionalnym. W Jednym budynku mieściła by się recepcja, informacja turystyczna i zaplecze dla pracowników wioski. W drugiej chałupie bym utworzył górskie schronisko, w trzeciej restauracje, w czwartej muzeum wsi dawnych Budnik i najbliższej okolicy, w piątym budynku mieściła by się obora i prowadzono by tam wypas owiec, górskich krów lub innych podobnych górskich zwierząt. W szóstym budynku była by piekarnia i w niej wypieki regionalne, w siódmym budynku mieściła by się kuźnia, w kolejnym wybudowałbym małą kapliczkę itd. itd. W ten sposób powstała by regionalna wioska która to by na siebie zarabiała zapraszając turystów. Takie samo miejsce i potencjał ma miejsce w Górach Izerskich przy Chatce Górzystów, też dawna wieś, tylko że tam jest jak najbardziej idealne miejsce i dużo większy potencjał do takich możliwości. Póki co to jest tylko marzeniem bo Polak nie potrafi się od siebie wykazać czymś więcej niż tylko swój interes, gdyby tu były dalej Niemcy to taka wioska już dawno by powstała.

Budniki są w środku lasu. Gdzie tam chcesz owce wypasać? Jest jakaś rasa leśna? Nigdy nie byłeś, a opowiadasz bajki.

Pomyśl, myślenie nie boli, jak się ma klapki na oczach to się nic nie wypatrzy a wszystko inne pójdzie w zapomnienie.

Wyciąć las? Świetny plan.

Pani Kazimiero, co pani taka ograniczona? Wystarczy pomyśleć. Proszę obejrzeć stare zdjęcia tej wioski Budniki. Tam były hale, łąki i jak najbardziej odbywał się wypas owiec. A teraz co? mamy związane dwie obie ręce? Prawda jest taka że największą porażką było to że Polacy przejęli te ziemię, większość obiektów pod***dła czy też zdewastowano.

"Kazimiera" to facet z małym członkiem. Wcześniej się podpisywał "kazmirz", jeszcze wcześniej "anonimolixolixo". Olać go.

Buduj