Tuż przed premierą ukazała się informacja, że autorka za swój dramat pt. „Debil” otrzymała Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną – najważniejszą nagrodę przyznawaną autorom najlepszych polskojęzycznych tekstów dramaturgicznych, zgłoszonych w danym roku kalendarzowym. Jest przyznawana corocznie od 2007 roku. To niepierwsza nagroda Maliny Prześlugi, bowiem prawie każdy jej tekst zyskuje uznanie krytyki i publiczności, a teatry chętnie sięgają po jej twórczość. Także w Zdrojowym Teatrze Animacji w Jeleniej Górze można zobaczyć przedstawienie zrealizowane wg jej tekstu pt.”Chodź na słówko”.

Tam za miastem przy polanie/ Gdzie wróbelków brzmi ćwierkanie/ Białym płotkiem ogrodzony/ Stoi domek nasz wyśniony/ Cupnął sobie na góreczce/ Przy spokojnej ciepłej rzeczce/ Drzwi otwarte, chodźcie śmiało/ Miejsca mamy w nim niemało/ Smutki wszystkie w nim maleją/ Wszyscy śmieją się i śmieją/ Nawet pies macha ogonem/ W naszym domku wymarzonym.(M.Prześluga, „Pustostan”, fagm.)

Prawda, jaki sielski obrazek? Można by rzec: wymarzony dom, szczęśliwa rodzina: Mama (Iwona Lach), Tata (Jacek Paruszyński), Syn(Filip Toroński), Córka (Agata Darnowska), Babcia (Elżbieta Kosecka) i, oczywiście, pies (Robert Mania, później pies Gori). Cytowanego fragmentu nie usłyszeliśmy w spektaklu, może szkoda, bo z tym większą wyrazistością ów pustostan wnętrza i emocjonalny rysowałby się przed nami. Rzecz dzieje się w wigilijny wieczór, za stołem przykrytym odświętnym białym obrusem, na którym już stoją półmiski z potrawami, zasiadła cała rodzina. Wiadomo- ma być tradycyjnie, uroczyście i wszyscy maja być zadowoleni, że nareszcie mogą razem spędzić ten najważniejszy w polskiej tradycji wieczór. I starają się, naprawdę się starają, ale z upływem czasu i dialogów, ten obraz zaczyna się rozmywać… Pokój sprawia smętne wrażenie – szaro i pustawo, właściwie głównym elementem wyposażenia jest telewizor, a jedynym oczekiwanym momentem wieczoru projekcja filmu „Kevin sam w domu”, który wszyscy doskonale znają, bo przecież wyświetlany jest przez różne telewizje każdego roku, i tylko to oglądanie jednoczy ich na chwilę. Ot – typowa podstawowa komórka społeczna, polska, katolicka, choć przecież uniwersalna rodzina. Szybko jednak okazuje się, że wszystko w tej rodzinie jest na pokaz, jakby przykrojone według telewizyjno-gazetowo-poradnikowych wzorców. Każdy mówi właściwie do siebie, patrząc przed siebie. To nie są dialogi, chociaż wydawać się może, że ze sobą rozmawiają. Każde z nich tkwi w swoim kokonie spowitym pajęczyną żalów, pretensji, niezadowolenia. Wystrzeliwują z siebie zdania, inkrustowane fragmentami znanych przebojów, stereotypowymi opiniami, jakie można usłyszeć z ust rozmaitych socjologów, politologów i innych doradców…. Na naszych oczach obraz szczęśliwej polskiej rodziny rozpada się na części i nie zostaje nic. A na koniec okazuje się, że ten dom, który zbudował Dziadek, a który jest dumą Babci, też jest stary, zniszczony, zawilgocony, ale tajemniczy Gość (Tadeusz Wnuk –głos), zapewnia Babcię: „No. Ciepło pani ma, światło pani ma, telewizor pani ma, wszystko pani ma. Wspaniale. Niech się pani tu trzyma dzielnie, piesek dotrzyma towarzystwa, tak? Dobry piesek, no, dobry piesek, tak. No to co, wesołych świąt i wszystkiego dobrego w nowym roku.” W tym pustym świecie, w którym zostaje Babcia z telewizorem i psem, tylko ten ostatni jest prawdziwy i wierny – jak to pies.

To był pierwszy „spektakl internetowy” Teatru Norwida i trzeba przyznać, że wszystko udało się dobrze, a słowa uznania należą się przede wszystkim aktorom: Elżbiecie Koseckiej (Babcia), Iwonie Lach (Mama), Jackowi Paruszyńskiemu (Tata) i Robertowi Mani za niezwykle wiarygodne oddanie psiej wierności.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.