Jeleniogórski protest w obronie środowiska LGBT oraz aresztowanej Margot można uznać za symbolicznie odzwierciedlający podejście do problemu w kraju. Obojętny tłum w ogródkach restauracyjnych na pl. Ratuszowym zerkał na grupkę aktywistów, polityków, ktorzy w oprawie tęczowych gadżetów, opowiadali o równości, prawie do jednakowego traktowania, bez względu na wyznanie, płeć, preferencje seksualne, o motywowanym politycznie dzieleniu Polaków na lepszych i gorszych itd. (wspomniano o strefach wolnych od LGBT). Mówiono o winie Margot i nieadekwatnym środku zapobiegawczym, jakim jest dwumiesięczny areszt. Mówiono o łagodnym traktowaniu przez upolitycznioną prokuraturę i policję narodowców m.in. za wieszanie wizerunków polityków PO na szubienicach. Posłanka Zofia Czernow podkreśliła, że w kraju w sercu Europy muszą być respektowane prawa człowieka, pytała, dlaczego pozwoliliśmy na tak dużo przejawów homofobii i ksenofobii. – Władza ma obowiązek gwarantować każdemu godność i wolność, a nie brutalnie tłumić pokojowe demonstracje – mówiła poseł Koalicji Obywatelskiej. Robert Obaz, poseł Lewicy, z którym na protest przybyli młodzi działacze młodzieżówki „Wiosny”, przypomniał, że także za czasów rządów Platformy Obywatelskiej środowisko LGBT nie miało łatwo. – Wspomnę tylko historię młodego chłopaka, geja, który w roku 2010 został pobity przez policję w czasie demonstracji. Zatrzymano go na 20 godzin, nie miał dostępu do adwokata. To był Robert Biedroń. Widać, że przez 10 lat nie zrozumieliśmy, że wszyscy mamy prawa i każdemu należy się szacunek – opowiadał Robert Obaz.

 

W wystąpieniach przeciwników pisowskiego cynicznego podkręcania tematów ideologicznych nie zabrakło niezgrabności, językowych przejawów braku wrażliwości – wbrew intencjom występujących. Ktoś przeciwstawił w krótkiej wypowiedzi osoby normalne osobom homoseksualnym, ktoś inny wyjaśniał, że homoseksualizm jest jak choroba, „z tym się człowiek rodzi i nie ma na to wpływu”. Widać, jak trudno jest znaleźć właściwe słowa do artykułowania swoich poglądów nawet osobom życzliwym i otwartym.

– Przyszłyśmy, żeby zaprotestować przeciwko aresztowaniu Margot i dyskryminowaniu naszego środowiska. Kara dla Margot jest nieadekwatna, zwłaszcza, że trzeba brać pod uwagę dlaczego to zrobiła. Ludzie dają się napuszczać na LGBT, bo nic o nas nie wiedzą, są poddawani manipulacjom. Stąd bierze się potem nienawiść – powiedziała nam młoda kobieta, która na pl. Ratuszowy przyszła z partnerką.

 

Przemawiającym przysłuchiwał się starszy pan, który nie zgadzał się z wygłaszanymi tezami. – Nie ma żadnej dyskryminacji – wykrzykiwał. Przebieg demonstracji zakłócił także Marcin Bustowski, działacz ZZRR „Solidarni”, kandydat Konfederacji w ostatnich wyborach parlamentarnych, który rzucił hasło „wszyscy do wora i do jeziora”. Odnosił się w ten sposób do rządzących od lat partii, które nie załatwiają prawdziwych problemów.

 

W trakcie trwania demonstracji, obok, swój rollup próbowali rozwinąć młodzi ludzie z młodzieżówki Partii KORWiN. Nie zdążyli jednak tego zrobić, bo podeszło dwóch funkcjonariuszy i udaremniło kontrdemonstrację. – Chcieliśmy zwrócić uwagę, że zaangażowanie w spory ideologiczne nie służy Polakom. Przed nami duże kłopoty gospodarcze, deficyt. Jesteśmy wolnościowcami. Każdy może sobie robić co chce i z kim chce w swoim własnym domu. To nie powinno podlegać ocenom politycznym. Uważamy jednocześnie, że środki podejmowane przez policję w czasie niedawnych demonstracji w Warszawie były adekwatne – usłyszeliśmy od lidera grupy.    

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.