To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Warto czytać: Powieść egzystencjalna

Warto czytać: Powieść egzystencjalna

Dobra literatura musi mieć w sobie szczerość. Jeśli autor naprawdę wierzy w to, co pisze, to jest w stanie przekonać do swojej historii czytelników. Czasami jednak dzieje się tak, że pisarz, nie mając dobrego pomysłu, skupia się na formalnej stronie książki, bawiąc się przede wszystkim w eksperymenty literackie. I ponosi sromotną klęskę. Na szczęście w niektórych przypadkach interesujący pomysł na fabułę idzie w parze z ciekawymi rozwiązaniami „technicznym”. Takie połączenie zaproponował nam Konrad Czerski, autor powieści „Donikąd”.

 

Czerski to anglista, absolwent Podyplomowego Studium Przekładu na Uniwersytecie Wrocławskim, tłumacz przysięgły i tłumacz literatury. Jak podaje wydawca, „jako autor porusza się w obszarze szeroko rozumianej literatury postmodernistycznej”. Co znaczy to enigmatyczne określenie? Otóż mówi nam ono, że Czerski to eksperymentator, który z premedytacją łamie konwenanse i czytelnicze przyzwyczajenia. A przy okazji pokazuje nam, jak bardzo literatura potrafi wpłynąć na życie i jak życie kształtuje literacki świat.

Bohaterem powieści jest Bruno Werner – dwudziestokilkuletni pisarz, który dziedziczy olbrzymią fortunę po zmarłych w wypadku samochodowym rodzicach. Po załatwieniu formalności spadkowych mężczyzna przeprowadza się z niewielkiej miejscowości na Warmii do Wrocławia, kupuje piękny apartament i zaczyna pisać swoją pierwszą książkę. Skazuje się przy tym na całkowitą izolację, ograniczając do minimum kontakty ze światem. Przychodzi mu to z łatwością, bo już w dzieciństwie, trochę za sprawą wiecznie zapracowanych rodziców, Bruno staje się introwertykiem, zafascynowanym tym, co dzieje się wyłącznie w jego głowie. Teraz, kiedy dziedziczy zapierającą dech w piersiach fortunę, otwiera się przed nim nowy rozdział życia. Bruno wciąż jednak odcina się od rzeczywistości, odkrywając w sobie symptomy czegoś, co przypomina rozdwojenie jaźni. W pewnym momencie nie wie nawet, kim naprawdę jest: samotnym dwudziestopięciolatkiem, zamkniętym w swoim wrocławskim apartamencie, a może mrocznym cieniem, Kadukiem Wernerem – kimś, który jest w stanie zmasakrować drugiego człowieka po to tylko, by udowodnić mu swoją siłę.

Opowieść Bruno/Kaduka Wernera to jeden z wątków powieści Konrada Czerskiego. Drugim jest historia Sophie Kavan – mieszkanki Manhattanu, kobiety, która kiedyś, w dzieciństwie, uległa wypadkowi i straciła słuch. Życie Kavan jest przedziwne: bohaterka mieszka w centrum wielkiego, tętniącego życiem miasta, hałaśliwego, zatłoczonego, pełnego ruchu, lecz – za sprawą swojej choroby - znajduje się gdzieś poza nim, jakby w innej przestrzeni, odciętej od rzeczywistości. Trzeba przyznać: to kapitalny pomysł – opisać Nowy Jork z perspektywy kogoś, kto pozbawiony jest zmysłu słuchu. Jak czuje się człowiek, który nie może doświadczać kakofonii dźwięków, wypełniających Manhattan? To wygnaniec, a może eremita, który potrafi w inny (lepszy?) sposób kontemplować rzeczywistość?
Jest jeszcze trzecia warstwa fabularna powieści Konrada Czerskiego. To historia związana z tajemniczą postacią pisarza Daremo Inaia, autora książki o bezczasowej krainie Genei. Na trop Inaia wpada Bruno Werner, kiedy przez przypadek kupuje jego książkę u antykwariusza. Zafascynowany opowieścią, postanawia uważnie przyjrzeć się Inaiowi, ale – ku swojemu zaskoczeniu – nie znajduje o nim żadnych informacji. Kim jest Daremo Inai? Dlaczego postanowił ukryć się przed światem? Czy tak postępuje rasowy pisarz, który musi mieć w sobie coś z ekshibicjonisty, odsłaniającego swoje intymne przemyślenia? Takie pytania zadaje sobie Bruno Werner, a my zastanawiamy się, dlaczego główny bohater książki tak bardzo fascynuje się postacią Inaia? Dlaczego wciągnęła go historia o nieistniejącej krainie? Pytanie rodzi pytanie.
Te trzy wątki splatają się w przemyślaną całość, uzupełniając się wzajemnie i tocząc ze sobą polemikę. Czerski, proponując nam takie rozwiązanie, sięgnął do znanej w literaturze techniki powieści szkatułkowej, w której historia przeplata się z inną historią, wynika z niej oraz stanowi kontrapunkt. Efekt jest kapitalny: pisarz zagania nas w kozi róg, odbiera nam narzędzia do analizy literackiego świata, a później zaprasza nas do miejsca, w którym poruszamy się po omacku, jak w labiryncie.
Dobrze napisana powieść szkatułkowa nie jest jedynie eksperymentem formalnym, bo ważna jest w niej treść. Konrad Czerski był tego świadomy. Dlatego jego historia, a właściwie historia w historii, ma nam coś istotnego do przekazania. Jej tematem jest bowiem kondycja współczesnego człowieka – egocentrycznego do bólu, skazującego się na samotność i rozpaczliwie poszukującego obecności drugiego człowieka. Jeśli więc szukamy książki niebanalnej, zastanawiającej, wyrywającej nas ze schematów myślenia, sięgnijmy do debiutanckiej powieści Konrada Czerskiego.
Dominik Sołowiej
www.dominiksolowiej.pl

 

Donikad_f7_okladka.jpg