To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Warto czytać: Rozmowa z najsłynniejszą polską śpiewaczką

Warto czytać: Rozmowa z najsłynniejszą polską śpiewaczką

26 września 2015 roku, w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu odbyła się się uroczysta premiera książki „Si, Amore”, która jest wywiadem-rzeką z Aleksandrą Kurzak, obecnie najwybitniejszą i najsłynniejszą polską śpiewaczką operową, rozpoznawaną na całym świecie. Wydawcą książki jest Polskie Wydawnictwo Muzyczne.

„Si, Amore”, to książka o kulisach życia gwiazdy światowej sławy, która wiedzie życie w ciągłej podróży, od Nowego Jorku przez Paryż, Mediolan, Wiedeń, Londyn po Warszawę. Jaka jest ta piękna Polka, która śpiewa w najbardziej prestiżowych teatrach operowych świata? Utalentowana muzycznie dziewczyna z Wrocławia, która zrobiła oszałamiającą międzynarodową karierę, opowiada w książce o swoim życiu prywatnym i o tajnikach zawodu śpiewaczki operowej. Jej życie jest jak z bajki – liczne podróże, piękne stroje, sukienki, buty, peruki, makijaże, eleganckie przyjęcia, a wkoło wybitni i sławni artyści. Jest związana z jednym z najsłynniejszych tenorów, Roberto Alagną, z którym ma śliczną córeczkę Malènę.

Miłość do Roberto
Si, Amore? – tak Aleksandra Kurzak odbiera telefon, kiedy dzwoni Roberto, a więc co najmniej kilka razy dziennie. Rozmowa z Aleksandrem Laskowskim często jest przerywana tymi słowami. Roberto Alagna i córeczka Malèna są teraz dla niej najważniejsi. Chętnie opowiada o tym, jak poznała Roberto, o swojej ciąży i o macierzyństwie: „W Barcelonie zrobiłam test ciążowy, czekałam na wynik, chociaż wiedziałam, jaki będzie. Po prostu czułam. Niby byłam na to przygotowana, ale jak zobaczyłam te dwie sławetne kreski, to wpadłam w histerię i zaczęłam płakać. Właściwie mogę się przyznać, że zaczęłam ryczeć, a nie płakać”.

Gwiazda w kuchni
Aleksandra Kurzak lubi dobre jedzenie, bogate w kalorie, które daje siłę do zaśpiewania całego spektaklu i sama z przyjemnością gotuje: „Wprowadzam polską kuchnię na świecie. Ostatnio w Wiedniu robiłam gołąbki. Zrobiłam też niedawno zrazy śląskie, pierwszy raz w życiu. Wyszły dobre. A gotowałam w dniu premiery. Wieczorem miałam śpiewać, a rano tłukłam kotlety. Okazuje się, że można być jednocześnie wielką gwiazdą i z radością urzędować w kuchni”.

Muzyka i opera
Sukcesy, światowa sława, wybitne role – nie byłoby tego wszystkiego, gdyby nie talent i wiele lat solidnej pracy. Aleksandra Kurzak jest przede wszystkim profesjonalnym muzykiem i właśnie o muzyce przeczytamy najwięcej w książce „Si, Amore”. Dlaczego muzyka współczesna musi być tak strasznie trudna, tak atonalna? „Dla mnie opera kończy się tam, gdzie ginie możliwość zanucenia sobie melodii po wyjściu z teatru. Poglądy na współczesną operę ma raczej konserwatywne, uważa, że opera jest atrakcyjna dlatego, że wprowadza widza w inny świat, piękniejszy i bardziej kolorowy. Nie lubi też uwspółcześniania na siłę klasycznych utworów, po to tylko, aby przypodobać się młodym ludziom. Trudno, żeby młodzież przyszła do opery, grzecznie siedziała i słuchała. Młodzież chce się wyszaleć, iść do pubu czy na dyskotekę. Unowocześnianie spektakli operowych na siłę, wbrew muzyce, po to tylko, by móc stwierdzić, że robi się przedstawienie nowoczesne, na które przyjdzie młodzież, jest bez sensu”.

W książce znajdziemy też wiele fragmentów związanych warsztatem śpiewaka, z pracą nad konkretnymi rolami oraz barwne opowieści i anegdoty z prób i spektakli z największych scen operowych świata: La Scala, Metropolitan Opera, Royal Opera House Covent Garden, Teatro Real w Madrycie... Warto sięgnąć po „Si, Amore”, żeby poznać Polkę, której naprawdę udało się zrobić międzynarodową karierę.

Uwaga! Dla naszych Czytelników mamy dwa egzemplarze tej właśnie książki. Rozdamy je osobom, które najszybciej zatelefonują na redakcyjny numer 75 64 24 480, w poniedziałek, 12 października, o godz. 14.00. Warunkiem odbioru książki jest posiadanie aktualnego wydania „NJ”. Zapraszamy! 

 

 

Aleksandra-Kurzak-Si-Amore-książka-okładka.jpg

Komentarze (1)

Szkoda, że żadne z kin w Jeleniej Górze nie transmituje oper, których premiery odbywają się w MET albo w La Scali, tak jak jest to w kinie wrocławskim Nowe Horyzonty. Chętni do obejrzenia na pewno by się znaleźli, bo grono uczęszczające do FD jest dość duże, a bilety na fragmenty oper odśpiewywanych w FD rozchodziły się jak świeże bułeczki.