– Nie jesteśmy w stanie przeżyć do następnego sezonu. My nie możemy czekać.  Każdy dzień przynosi nam straty.

Stoki gotowe, ale wyciągi nie mogą działać

Oszczędności się kończą, a pomoc nie pokrywa naszych strat – mówi gorzko Łukasz Ryba, który w Szklarskiej Porębie ma wyciąg na stoku Wesoła Górka w Szklarskiej Porębie oraz wypożyczalnię sprzętu narciarskiego. Jak wyjaśnia, przygotowanie stoku wymaga dużych nakładów. Gdy wyciągi nie działają, nic nie zarabiają. – Pomoc, jaką proponuje rząd, jest przeznaczona na utrzymanie miejsc pracy. A kto zwróci ludziom pieniądze, które wyłożyli na biznes? – pyta pan Łukasz. Liczyli na to, że rząd otworzy stoki. Ludzie spragnieni są ruchu na świeżym powietrzu. – Możemy działać przy zachowaniu obostrzeń sanitarnych – zapewnia pan Łukasz. Jego zdaniem bulwersujące jest ponadto to, że nikt nie konsultuje z nimi decyzji. Zapadają z dnia na dzień. I zaskakują przedsiębiorców.

Ludzie boją się zwolnień

Właściciele stoków przygotowali dla wicepremiera Jarosława Gowina propozycje bezpiecznego wznowienia działalności.

– Ale nikt nie chce nas wysłuchać – mówi przedsiębiorca. Paweł Wieczorek, który w Szklarskiej Porębie prowadzi pensjonat i wypożyczalnię sprzętu narciarskiego i zatrudnia w sumie 10 osób. Obawia się, że będzie je musiał zwolnić. Pomoc, o której tak głośnio mówili w mediach przedstawiciele rządu, jest obwarowana tak wieloma przepisami, że wątpi by z niej skorzysta. – Przetrwam jeszcze może z miesiąc – ocenia. -Jedynie ponowne, szybkie otwarcie może nas uratować – podkreśla pan Paweł.

Pralnie też padają

Wtóruje mu Urszula Gal, która prowadzi z rodziną pralnię. Od marca ubiegłego roku ledwo wiążą koniec z końcem. Branża pralnicza i hotelarska są jak naczynia połączone. Gdy jedni są pozamykani i nie mają klientów, drudzy nie piorą pościeli, obrusów, odzieży i nie zarabiają.

– Niewielka pomoc, jaką otrzymałam, nie wystarczy by przetrwać – pani Urszula nie ma złudzeń.

Ledwo otworzyli, już zamknęli

Tomasz Zawisza otworzył ze wspólnikiem restaurację w Karpaczu. Zaciągnęli kredyt, zainwestowali wszystkie oszczędności. Pierwszy zarobek mieli w styczniu 2020 roku. Nie łapią się na żadną pomoc. – To jest segregowanie ludzi na lepszych i gorszych – pan Tomasz nie rozumie dlaczego w przepisach nie uwzględniono takiej sytuacji.

Termy Cieplickie mają 2 mln zł strat

Prezes Term Cieplickich Dariusz Stolarczyk nie ma złudzeń: Nikt nie da tyle przedsiębiorcom, co rząd obieca. – Termy Cieplickie odnotowały 2 miliony złotych straty. W marcu skorzystaliśmy z pomocy urzędu pracy na poziomie 200 tys. zł, co pozwoliło pokryć 1/3 kosztów pracy, a przy drugim lockdownie rząd nie dał takich narzędzi – wylicza prezes. Obawia się, że Termy Cieplickie, jako spółka prawa handlowego Termy Cieplickie będą musiały ogłosić upadłość.

– Takich przedsiębiorców jest w naszym regionie setki – podkreśla posłanka Zofia Czernow. Jest oburzona tym, że nikt nie konsultuje decyzji z ludźmi z branży turystycznej.

– Są przygotowani na prowadzenie działalności z zachowaniem reżimu sanitarnego, Trzeba im dać szansę, zanim będzie za późno. – W innych krajach rząd rozmawia z przedsiębiorcami i wiedzą co się zdarzy. A u nas z godziny na godzinę oczekuje się, jakie rząd wprowadzi zasady – mówi oburzona.

– Apeluję o otwarcie branż turystycznych, bo za 2- 3 tygodnie nie będzie po otwierać stoków narciarskich i hoteli. Nie wytrzymają tak długiego zamknięcia – dodaje posłanka.

Napisz komentarz


Masz ciekawą sprawę? Czekam na info!

Portal

Zgłoś za pomocą formularza.