To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Z Jeleniej Góry do Legnicy bezpośrednio pociągiem?

Z Jeleniej Góry do Legnicy bezpośrednio pociągiem?

Trzy linie kolejowe - nr 283 łącząca Jelenią Górę z Lwówkiem, nr 284 z Lwówka do Złotoryi i nr 285 prowadząca ze Złotoryi do Legnicy - znalazły się  na liście inwestycji, na liniach kolejowych o regionalnym znaczeniu, które mają być zrealizowane w najbliższych latach. To nie jest jeszcze przesądzone, ale właśnie ta inwestycja  uzyskała drugi wynik punktowy wśród projektów kolejowych w „Projekcie aktualizacji planu inwestycji transportowych o znaczeniu regionalnym w województwie dolnośląskim realizowanych ze środków EFRR 2014-2020”.

Pomysł, by reaktywować te linie pojawił się kilka lat temu, ale nawet po spotkaniu w tej sprawie samorządowców i przedstawicieli kolei, w styczniu tego traktowany był raczej jako mało prawdopodobny z uwagi na koszty, szacowane na ponad 65 mld zł. Wojewódzcy stratedzy zauważyli jednak znaczenie 81 kilometrowego szlaku kolejowego dla potrzeb transportu osobowego i towarowego, i wysoko punktowali  w większości kryteriów. Wyższe notowania uzyskał tylko projekt rewitalizacji linii kolejowej nr 285 Wrocław – Świdnica.  Można więc mówić o realistycznym projekcie inwestycyjnym, który ma być zrealizowany do 2021 r. Jeśli się to powiedzie trasę z Jeleniej Góry do Legnicy będzie można pokonać w 90 minut - szacując, że odcinek z Legnicy do Złotoryi da się przejechać w 22 minuty, ze stacji Złotoryja do Lwówka Śląskiego w 27 minut, a ze Lwówka Śląskiego do Jeleniej Góry w 36 minut….

Rewitalizacja szlaku Jelenia Góra – Lwówek – Złotoryja – Legnica, to jedyna inwestycja, która znalazła się na liście projektów kolejowych:

- trzecie rankingowo miejsce zajęła elektryfikacja i modernizacja odcinków linii kolejowych 283 i 284 – z Jeleniej Góry do Lubania oraz z Lubania do Zgorzelca (realizacja do 2023 r.);

- szóste miejsce rewitalizacji linii kolejowych 308 i 340 – Jelenia Góra – Kowary – Mysłakowice oraz Mysłakowice – Karpacz (realizacja do 2020 r.);   

- dwunaste miejsce rewitalizacji linii kolejowych 317 i 336 –

Gryfów – Mirsk oraz Mirsk – Świeradów (realizacja do 2019 r.);

- osiemnaste miejsce budowa nowych przystanków na szlaku Jelenia Góra – Wrocław (1991 r.).

Dokument jest tylko projektem, znajduję się aktualnie na etapie konsultacji, ale przedsięwzięcia sklasyfikowane najwyżej na liście mają duże szanse realizacyjne.       

Komentarze (16)

Świetna wiadomość. Kiedyś często jeździłem na linii Jelenia Góra - Legnica, Tylko trzeba było się przesiąść w Marciszowie. Gdyby reaktywowali trasę, dodatkowo bezpośrednią to jestem pierwszym pasażerem choćby z sentymentu.

Czekamy na jg Wrocław przez Bolków swiebodzice

Ta linia byłaby bardzo potrzebna.Obecnie komunikacja pomiędzy Jelenią a Legnicą jest do bani.No i nie można się dostać na zaporę w Pilchowicach.

Jak czytałem to jest możliwość przyspieszenia drogi kolejowej z J.G do Wrocławia / przez Bolków - Strzegom ( omijamy Wałbrzych i Świebodzice )Jaworzynę Śl i dalej już przez Kąty Wr. Trwa remont torów na trasie Strzegom - Stanowice. A to właśnie już nie daleko do Jaworzyny Sląskiej.Oczywiście Start z Wrocka - Dw. Świbodzki ( słabo wykorzystany)

1. Pomysł...w styczniu...był szacowany na ponad 65 mld PLN - oj grubo musiało być na Sylwestra skoro takie szacunki :-)

2. Rewitalizacja szlaku Jelenia Góra – Lwówek – Złotoryja – Legnica, to jedyna inwestycja, która znalazła się na liście projektów kolejowych - Tak bo cztery poniższe to drogowe :-)

3. szóste miejsce rewitalizacji linii kolejowych 308 i 340 – Jelenia Góra – Kowary – Mysłakowice. - To jakiś grubszy projekt! z Jeleniej do Mysłakowic przez Kowary :-)

4. osiemnaste miejsce budowa nowych przystanków na szlaku Jelenia Góra – Wrocław (1991 r.) - Rozumiem że projekt ma być zrealizowany do 1991 r :-)

Koleją z Jeleniej do Legnicy - SUPER ! Tym bardziej że PKS Legnica splajtował i nie można dojechać ani się wydostać z Legnicy , informacja nie działa , dworzec zamknięty a ludzie pałętają się po dawnym dworcu autobusowym w Legnicy i nie wiedzą co robić , czekać cały dzień aż coś przyjedzie czy ruszać stopem do Jeleniej Góry. Z drugiej strony dziwię się , że PKS Tour Jelenia Góra nie przejął tych kursów jak się zrobiła dziura w rozkładzie .

PKS Jelenia Góra miał udziały w PKS Legnica.Zresztą kondycja jeleniogórskiego PKS wcale nie jest lepsza,budowa zajezdni stoi,brak nowych autobusów i likwidacja kursów.

Jedyna nadzieja na porządny transport to kolej. Ostatnio jechałam Pendolino do Opola. Rewelacja. Kiedy Pendolino zagościło u nas, ludzie psioczyli, że po co, na co? Teraz wiadomo, po co i na co. Żal mi już ludzi z pobliskich miejscowości i miasteczek, którzy niebawem będą musieli zdać się na łaskę/ niełaskę prywatnych przewoźników.

pociągiem z jeleniej do legnicy 2godziny a samochodem 1 godzina - ciekawe czy tyle samo ludzi będzie jeździć co w relacji jelenia góra-szlarska poręba bo tam to pociągi wożą czyste górskie powietrze do kotliny

Nie ma relacji Jelenia Góra-Szklarska Poręba.Jest Wrocław-Szklarska.Wiadomo że nie zawsze pociąg jest pełny ale czasami trudno o miejsce siedzące.Pociąg Jelenia-Legnica większą część trasy jechałby przez miejscowości kompletnie obecnie pozbawione komunikacji publicznej.Może Ty tylko autem jeździsz ale wiedz że jest jeszcze trochę ludzi którzy nie mają samochodów i dużo ludzi którzy mają samochód ale na wycieczkę jadą np pociągiem czy autobusem.

Dokument "Projekt aktualizacji planu inwestycji transportowych o znaczeniu regionalnym w województwie dolnośląskim realizowanych ze środków EFRR 2014-2020" jest obecnie dostępny w ramach konsultacji społecznych. W tekście artykułu poprawnie powinno być : Rewitalizacja szlaku Jelenia Góra – Lwówek – Złotoryja – Legnica, to - NIEjedyna inwestycja, która znalazła się na liście projektów kolejowych. Enigmatyczna informacja, bez konkretnych danych gdzie kto i kiedy, zakończona nie wiadomo skąd wziętym przekazem : koszty szacowane na ponad 65 mld zł to czysta dezinformacja albo manipulacja odczuciami i opiniami czytelników. Koleje Dolnośląskie do września przewiozły o 1.5 mln więcej pasażerów niż w tym okresie w ub. roku. Wszyscy którzy argumentują że pociągi jeżdżą puste, że się nie opłacają, że gminy mogą lepiej wydawać swoje pieniądze a zawsze w końcu posługujący się argumentami, że jedynie rozsądną decyzją jest zamiana torowisk na ścieżki rowerowe to osoby związane bądź podkupione przez grupę ludzi bardzo aktywnie, wręcz agresywnie, zabiegających o swoje finansowe interesy. Określam ich "Mafią Ścieżek Rowerowych". Działają skutecznie podkupując lokalnych radnych a nawet wójtów czy burmistrzów, uczą jak używać argumentów obrazujących, że prawdziwy rozwój regionu, na dodatek za tanie pieniądze nastąpi dzięki rowerom a nie pociągom. Jak cała drobna infrastruktura typu wypożyczalnie rowerów wspaniale rozwinie lokalny rynek pracy i jak tłumnie napędzi turystów. Potrafią skutecznie sprzedać wizję najodpowiedniejszego, na terenach gdzie zlikwidują torowiska, busiarskiego transportu. Bardzo skutecznie udało im się ostatnio w Kamiennej Górze, która miała dostać praktycznie "w prezencie" ekonomicznym rewitalizację linii kolejowej i bezpośrednie połączenia do Wrocławia. Cały samorząd wielokrotnie i bezwzględnie protestował przeciw tej inwestycji i poparł całkowite zerwanie torów (kto zarobi na szynach stających się zwykłym złomem - nie wiadomo). Wiadomo za to, że syn jednego wysoko postawionego samorządowca ma firmę przewozową z autobusami. Jestem od ponad 6 lat zaangażowana w działania na rzecz powrotu pociągów do Karpacza. Sama doświadczyłam zaskakujących telefonów - rzekomo z policji - w których przekonywano mnie, że lepiej będzie dla mnie i osoby z rodziny jak zaprzestaniemy działań, jak oddamy pisma i dokumenty (odpowiednie pozwolenia wydane przez kolej na imprezy drezynowe i in.)wskazanej osobie, która będzie policjantem/policjantką po cywilnemu i że taka forma będzie korzystniejsza dla nas bo pozwoli zaniechać oficjalnych kroków, które skończą się wezwaniami na przesłuchania i nie wiadomo czym jeszcze. To była "życzliwa policja" z Kamiennej Góry. A walka była o popularyzowanie, poprzez drezynowanie, linii kolejowej do Krzeszowa. Wcześniej przesłuchania takie prowadziła policja z Mysłakowic we współpracy z ówczesnym tam samorządem - po legalnym posprzątaniu torowiska z drzewek-samosiejek. Tam też w tym czasie odbywały się spotkania mieszkańców i radnych z przedstawicielami "firmy" od ścieżek rowerowych. Dzisiaj, kiedy do świadomości społecznej dociera powyższy dokument i wizja zrewitalizowanych wkrótce torów m.in. do Karpacza i Kowar - a te miejscowości dały skuteczny odpór Mafii Ścieżek Rowerowych to co się dzieje ? "MŚR" zachęcona zwycięstwem w Kamiennej Górze w ostatnim boju chce zdobyć wielkie interesy na torowiskach Gryfowa Śl. i Mirska odcinając kolejowo Świeradów Zdrój Ofensywnie zwerbowali radnych (pewnie paru dopiero)i lokalny portal lwowecki.info który "kopiuj-wklej" używa argumentów przez lata powtarzanych przez głównych aktywistów MŚR wkładając je kłamliwie w usta "licznych mieszkańców". Pociągi powrócą i znów będziemy jeszcze bardziej pełnoprawnymi mieszkańcami Europy oraz świetnie kolejowo skomunikowanego Dolnego Śląska.

Co to jest "policja z Mysłakowic", jeśli tam nie ma nawet pełnoprawnego komisariatu, tylko otwierany raz na jakiś czas rewir dzielnicowych z dzielnicowym, który przyjeżdża z KMP w Jeleniej Górze? O czym ty w ogóle piszesz? Dlaczego nie umówiłaś się na spotkanie z rzekomymi fałszywymi policjantami, nie poprosiłaś o okazanie legitymacji, a następnie nie zgłosiłaś podszywających się pod funkcjonariuszy osób do prokuratury? Albo konfabulujesz, albo nadinterpretujesz fakty.

do Lutek - policjanci siedzieli na dyżurach w tym samym budynku w którym urzędował wójt Mysłakowic reszta w tekście powyżej. W sprawie osób podszywających się - zgłoszenie było zrobione tam gdzie należy. To co opisałam to nie skarga na policję czy konkretne osoby w samorządach - to opis sytuacji, w której pojawia się "Mafia Ścieżek" oraz opis tego jak działa. Zastrasza również - przez telefon. A wiele osób niestety naiwnie i bezkrytycznie wierzy, że jak dzwoniący przedstawia się jakąś funkcją czy jako policjant to tak jest naprawdę. A ponieważ te osoby najczęściej nigdy nie odbierały telefonu z "prawdziwej" policji i nie wiedzą jakie formułki muszą paść nim zacznie się normalna rozmowa to nie zauważają, że nawet nie pada tekst "informuję, że rozmowa jest nagrywana" itd. Nie wiedzą też jak prawidłowo przedstawia się policjant prowadzący rozmowę, jakiego używa języka. Nawet jak rozmówca przemyśli to po rozmowie i przyjdzie mu do głowy sprawa nagrywania - to usprawiedliwia sytuację innymi słowami rzekomego policjanta/policjantki - że rozmowa jest nieformalna, dla dobra rozmówcy, by .... jak w tekście powyżej. I mało komu zapala się czerwona lampka, że prawdziwy policjant nie ma prawa wykonywać takich telefonów i jeszcze do tego mówić takie rzeczy i nie zrobi tego jak chce dalej w tej służbie pracować. Osoby z grupy organizatorów Mikołaja w Krzeszowie (parafia, szkoła, samorząd) dzwoniły do aktywistów kolejowych organizujących już kolejny wjazd Mikołaja do Krzeszowa na drezynie, by w tym roku jednak zaniechali tej akcji bo - i tu pojawiał się taki "łańcuszek" straszenia stosowany telefonicznie przez pseudopolicjantów - jeśli ten rozmówca (np osoba organizująca z ramienia parafii) nie zawiadomi aktywistów kolejowych i nie "odwiesi" imprezy to dyrektor szkoły (kolejna osoba w "łańcuszku")będzie miał duże nieprzyjemności a po co to. Każdy z lokalnych organizatorów miał taki telefon straszący konsekwencjami wobec kolejnej osoby z łańcuszka. Kółko się zamknęło. Każdy poczuł się na tyle niekomfortowo, że nie odważył się osobiście wyjaśnić sytuacji z osobą, którą rzekomo naraził na nieprzyjemne konsekwencje. I niestety to działało - ogromnie zabiegano, by jednak Mikołaj na drezynie się nie pojawił. W efekcie jedynie grupa kolejowa odebrała od wszystkich te przestraszone telefony i miała ogląd sytuacji. I naprawdę trudno było wyciągnąć lokalnych organizatorów z tego wzajemnego poczucia winy wobec innych oraz przekonać że to wszystko ściema. Wszystkich historii związanych z MŚR nie opiszę bo to ogrom. Każda z miejscowości przy nieczynnych torach w naszym powiecie ma swoją. Również Jelenia Góra, w której w swoim czasie n(praktycznie na początku pojawienia się MŚR na tym terenie) zorganizowano wielkie oficjalne spotkanie przy obecności pana Zawiły z firmą podejmującą się wielkiej inwestycji w ścieżki rowerowe Jelenia Góra - Mysłakowice, oczywiście po torach. Prelegent wdzięczył się do obecnych - w tym sporej grupki rowerzystów zrzeszonych w jednym z rekreacyjnych klubów rowerowych. Rowerzyści zgłaszali wiele krytycznych uwag, nie zgadzali się z tym, że nasyp i ścieżka nim prowadząca jest dobrym rozwiązaniem. Uważali że nie prowadzi najlepszą okolicą oraz nie jest skomunikowana z innymi terenowymi drogami odpowiednimi dla rowerów. Ale nie robiło to wrażenia na przedstawicielach firmy od ścieżek. Dopiero jak jeden z "mikoli" spytał jak ta przedstawiana wizja ma się do tego, że póki co są to tereny nadal pozostające w zasobach PKP (- i czy firma już wie, że będzie mogła wejść na te tereny)oraz jak ta inwestycja ma się do najnowszej Strategii Rozwoju Województwa Dolnośląskiego w której zawarte są zapisy co do wykorzystania tras kolejowych obecnie wyłączonych - to prelegent wymiękł i musiał poprosić o pomoc swojego szefa zalegającego gdzieś z tyłu publiki. A szef musiał oficjalnie wyjaśnić, że to wszystko co prezentowali to wcale nie jest przedstawienie planu i przebiegu inwestycji, którą będą realizować tyko ZARYS WSTĘPNEJ WIZJI I PRPOZYCJI. Oraz że słowa prelegenta o już osiągniętej zgodzie ościennych gmin na tą inwestycję oznaczają że te gminy (np Mysłakowice) PRZYCHYLNIE ZAOPINIOWAŁY powyższą wizję i wstępny projekt. I włodarz miasta powiatowego odetchnął z ulgą, podziękował za prezentację oraz powiedział, że poda temat dalej pod dyskusję.

Ok, czyli chodzi o wspomniany rewir dzielnicowych, czyli taki niby posterunek, otwierany raz na jakiś czas w określonych godzinach i o dzielnicowych z Jeleniej Góry, którzy mają przypisany rejon Mysłakowic.

Co do pisania o mafii ścieżek, to robisz krzywdę normalnym rowerzystą, którzy chcieliby budowy dróg rowerowych. Ja osobiście bardzo bym chciał, żeby powstała droga np. do Karpacza, ale wcale niekoniecznie po torach kolejowych. Wolałbym, żeby pociąg jeździł sobie niezależnie, równolegle do drogi dla rowerów. Nie jest to więc mafia ścieżek rowerowych, tylko mafia busiarzy, którym zależy na likwidacji innych form transportu. Ciekawe, czy do tej mafii należy np. radny Chadży.

Sama jestem osobą czynnie uprawiającą turystykę - rower, narty, wędrówki. Nie robię krzywdy normalnym rowerzystom - bo to nie oni chcą rwać tory czy prowadzić "krajobrazowo piękne ścieżki rowerowe" tyłami zaniedbanych podwórek (Mysłakowice, Kostrzyca, na tyłach fabryk oraz byłych papierni pomiędzy Karpaczem i Miłkowem) czy po mostach kratownicowych używając argumentów, że to "wspaniałe trasy rodzinne". Prawdziwi rowerzyści nie są przeciwni kolejom - spotykam ich w pociągach do Szklarskiej Poręby, Harrahova, czy w weekendy na trasie "Dolina Bobru" - gdy właśnie rodzinnie, z dziećmi i rowerami wysiadają z pociągu na stacji Pilchowice Zapora. Też początkowo tych od ścieżek zaliczaliśmy do mafii busiarskiej. Ale busiarze nie są aż tak zorganizowani - oni często w pojedynkę rywalizują ze sobą i jednoczy ich tylko ujadanie w komentarzach pod artykułami roztrząsającymi powrót pociągów na nieczynne linie. Ci od rowerów i zawsze równocześnie obiecujący sieć wypożyczalni mają jednak na oku zrobienie kasy na tych ścieżkach czy wokół nich bądź tylko na likwidacji torów. W swoim czasie znalazłam na youtube filmik zrobiony przez młodego chłopaka gdzieś z terenów Polski bardziej na północy i wschodzie. Pokazywał on malowniczo biegnący wśród łąk i moren nasyp kolejowy porośnięty trawą (tylko trawą jeszcze po 2 latach)a na nim ślady po wyrwanych torach. Na pewnym odcinku z pozostawionymi podkładami. I w tle głos tego młodego człowieka, który opowiada jak u wójta zjawili się ludzie ze wspaniałą wizją sprowadzenia turystów i ułatwienia mieszkańcom dojazdów na rowerach (w te malownicze łąki chyba tylko), jak zorganizowano spotkanie z mieszkańcami, jak mimo ich sceptycyzmu lokalna władza samodzielnie podjęła decyzje. Opowiadając o przybyszach od ścieżek oraz o ich argumentacji ten młody człowiek używał całych zdań, które znałam np z tego spotkania z rowerzystami w Jeleniej Górze czy powtarzanymi przez samorządowców z Mysłakowic, pewnych radnych z Karpacza czy wiceburmistrza, który też na pewnym spotkaniu z mieszkańcami Karpacza przedstawił gotowe wizualizacje sieci wypożyczalni wzdłuż ścieżki rowerowej do Mysłakowic i Łomnicy po nasypie bo - jak stwierdził - rzeczywiście różnica poziomów jest dość spora i niezaprawieni wczasowicze z dziećmi na rowerach mogliby mieć problem z powrotem do Karpacza. Rozwiązać miał to transport zapewniony przez wypożyczalnie (podrzucanie rowerów do górnej wypożyczalni w Karpaczu oraz tych wczasowiczów). W tym momencie obecni również nasi lokalni busiarze zaatakowali słownie przedstawicieli firmy od ścieżek. Było to nawet zabawne. Ale wracając do filmu - tam daleko w Polsce posługiwano się tym samym językiem i tymi samymi słowami. A koniec był taki, że po zerwaniu stalowych torów firma nagle zniknęła. Żadna ścieżka na tym krajobrazowo pięknym "zadupiu" nie powstała. A możliwość uruchomienia w przyszłości atrakcji turystycznej w postaci niedługiej linii kolejowej z jakimś już trochę zabytkowym pociągiem przepadła na zawsze (bo tam to nie są okolice jak u nas u podnóża Karkonoszy). Autor tego filmiku był wręcz załamany sytuacją, głupotą władz oraz łatwością z jaką rozkrada się za ich przyzwoleniem i dewastuje majątek publiczny - bo najczęściej chodzi o linie zbudowane jeszcze przez Niemców które - jak ja też uważam - po wojnie dostał cały naród a nie tylko PKP.

Rozumiem. Takiej grupy osób, która podszywa się pod wspierających rekreację rowerową w celu zrabowania szyn, nie znałem. Wiem o Niemcach skupujących idealnie wyszlifowany bruk spod asfaltu z remontów naszych dróg, wiem o Niemcach skupujących dobrą dachówkę z remontów zabytkowych dachów i o Niemcach skupujących szyny tramwajowe, bo to najlepiej wywalcowana stal na świecie. Wszystko za półdarmo oczywiście. Można powiedzieć, że w cenie złomu. Jak widać są też chętni na nieczynne linie kolejowe. Czegoś ciekawego się dowiedziałem. Szkoda, że na naszym terenie samorząd wciąż wywodzi się z partii, która przez lata prowadziła tu gospodarkę rabunkową. Trzeba tego pilnować i nie dać całkiem rozkraść.