Sąd uznał, że oskarżony nie działał z bezpośrednim zamiarem pozbawienia życia brata. - Było to pojedyncze uderzenie, zadane ze średnią siłą, oskarżony wyraził szczerzy żal zaraz po tym, co się stało. Było brak jakiegokolwiek motywu, z powodu którego oskarżony miałby dążyć do śmierci swojego brata – mówił w uzasadnieniu wyroku sędzia sądu okręgowego Robert Bednarczyk.
W przypadku zabójstwa minimalna kara przewidziana w kodeksie karnym to 8 lat więzienia. Sąd zastosował nadzwyczajne złagodzenie kary przyjmując, że Waldemar B. działał w obronie koniecznej. Zdaniem sądu doszło jednak do przekroczenia granic tej obrony w postaci tzw. ekscesu intensywnego, czyli zastosowania niewspółmiernego środka obrony do środka zamachu.
- Z wyjaśnień oskarżonego wynika, że Andrzej B. kilka razy w miesiącu wszczynał awantury, groził, że pozabija domowników, że spali dom – uzasadniał sędzia Bednarczyk. - Oskarżony mówił, że rzucał się do niego do bicia i ganiał za nim z siekierą.
Zwykle Waldemar B. dawał sobie z tym radę, ale w krytycznym okresie miał unieruchomioną prawą rękę i możliwości jego obrony były znacznie mniejsze. - I wtedy mógł się obawiać, że nie da sobie rady – wyjaśniał sędzia Bednarczyk.
Sąd wziął też pod uwagę dotychczasową niekaralność Waldemara B., dobrą opinię w środowisku. To, że Waldemar pił alkohol, nie pogarsza tej opinii, gdyż alkohol może pić każdy a w tym domu bezsprzecznie było to normą. Obciąża go jednak to, że w momencie dokonania zabójstwa był w stanie nietrzeźwości.
Wyrok nie jest prawomocny, ale całkiem prawdopodobne, że obie strony odwołają się od niego. Prokurator w mowie końcowej żądał 12 lat więzienia. Adwokat Mirosław Stawiński, obrońca oskarżonego, wnosił o uniewinnienie w przypadku, gdyby sąd przyjął wersję o przypadkowym zadaniu ciosu. W innym przypadku wnosił o nadzwyczajne złagodzenie kary prosił o wytyczenie jej w dolnych granicach.
- Sąd w znacznej części przyjął stanowisko obrony, ale zastanowimy się, czy kara nie jest zbyt wysoka. Z całą pewnością będzie rozważana kwestia wniesienia apelacji i złagodzenia wyroku – powiedział adwokat Stawiński.
Komentarze (1)
Wyroki Sądu w Jeleniej Górze są chyba najłagodniejsze w Polsce.5 lat zazabicie człowieka, potraktowano jako obrona własna.Obydwaj pili napewno nie po raz pierwszy, znali się i brać za nóż?Podobnie jak było z opiekunką która potraktowała 86 dziadka siekierką, dostała 3 lata a po pół roku wypuscili ją. Te wyroki zachęcają do bandyctwa.