To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

„Byłyśmy mobbingowane”

„Byłyśmy mobbingowane”

Trzy zwolnione pracownice, członkinie Solidarności, zarzucają dyrektorce kamiennogórskiego MOPS-u mobbing. Konflikt w placówce trwał przez ponad pół roku, a władze miasta nie zrobiły nic, by napiętą sytuację rozwiązać. Ostatnio pod magistratem, przeciwko praktykom dyrekcji MOPS-u, Solidarność zorganizowała pikietę, domagając się przywrócenia do pracy zwolnionych osób.

„Niestety, ku niezadowoleniu protestujących popieram stanowisko pani dyrektor” - pisze na swoim profilu na Facebooku burmistrz Kamiennej Góry, Krzysztof Świątek. „Ubolewam nad tym, że dorośli i inteligentni ludzie nie potrafią ze sobą współpracować. Niechęć obu stron do siebie była mi znana, ale nie miało to większego wpływu na funkcjonowanie ośrodka”.

Grażyna Jaśnikowska, Danuta Bednarz i Sylwia Feszler-Ogórek to pracownice z wieloletnim stażem pracy w pomocy społecznej. Pierwsza z nich została zwolniona dyscyplinarnie po 34 latach nienagannej pracy. Pozostałe dwie z zachowaniem wypowiedzenia. Wszystkie zwolnione panie były członkiniami Solidarności w MOPS-ie, która - według dyrektorki ośrodka – działała nielegalnie.

Lucyna Nowak, dyrektor kamiennogórskiego MOPS-u, poproszona przez nas o rozmowę na temat sytuacji w ośrodku, najpierw poprosiła o kilka dni zwłoki, bo w placówce był remont i kontrola, a potem odmówiła komentarza twierdząc, że sprawy pracownicze są w sądzie i do czasu zakończenia sporu nie będzie niczego komentowała. Pani dyrektor nie chciała także odnieść się do zarzutów zwolnionych pracownic, dotyczących niewłaściwego zarządzania środkami na pomoc społeczną twierdząc, że w ośrodku trwa jeszcze kontrola.

Zwolnione pracownice twierdzą, że największym problemem był brak kontaktu i wymiany informacji między pracownikami socjalnymi, a dyrektorką ośrodka.

- Nie jesteśmy tam po to, by się lubić, czy nie, tylko po to, by pomagać ludziom. Zawsze wykonywałyśmy swoją pracę jak najlepiej, ale jej specyfika wymagała indywidualnego podejścia do klienta. Było wiele sytuacji, które wymagały przedyskutowania, porady, opinii przełożonej. Gdy prosiłyśmy o pewne wyjaśnienia, informacje czy podanie podstawy prawnej konkretnych decyzji, nie otrzymywałyśmy ich. Pani dyrektor zarzucała nam za to nieznajomość przepisów i nękanie złośliwymi pismami - mówi Danuta Bednarz.

Cały artykuł w „Nowinach Jeleniogórskich” nr 43/11.

Komentarze (8)

Solidarność-zobaczycie co dzięki niej będziecie mieli, tak jak miliony.

żebyście wiedzieli jaki mobbing jest w JP

dziwi mnie bardzo to ze jedna z Pan po 34 latach NIENAGANNEJ PRACY została zwolniona dyscyplinarnie....coś tu chyba nie do końca jest jasne jak można z takim stażem nie znać przepisów.Chyba by należało przyjrzeć się pracy,wykształceniu i znajomości przepisów owej dyrektor.A może to stanowiska były potrzebne kolesiostwu tej Pani,albo ta dyrektor zajmuje stanowisko dzięki kolesiostwu! Innego wytłumaczenia nie widzę,
Mam nadzieje ze Sąd rozstrzygnie spor na stonę tych Pan

Mobbing jest przestępstwem i dowodzi się go w sądzie nie na łamach mediów. Na miejscu Pani Dyrektor złożyłbym zawiadomienie o bezpodstawne pomówienie za pomocą mediów publicznych. Dziwne jak ktoś wstąpi do związków to od razu traci rozum.

Nie udownią tej biednej dyrektorce mobingu tak szybko. Bedą musiały się z nią trochę pościerać w sądach. Na miejscu tych zwolnionych Pań, odrazu wziąłbym adwokata i przenosił sprawę do sądu w innej miejscowości z uwagi na możliwość mataczenia ze strony tej "dyrektorki". pANI jak widać dobrze musi być poukładana ze znaczącymi osobami z Kamiennej Góry. To jest Polska ! Musiała dobrze komuś dawać kiedyś... albo daje nadal ... a o zarządzaniu grupą ludzi i kierowaniu jednostką nie ma pojęcia. Pozostali pracownicy powinni się zbuntować i stanąć w obronie tych Pań. Wszystkich SU.A nie jest w stanie zwolnić. Co do pana świątka to zawsze można go odwołać ze stanowiska burmistrza, są ku temu jak widać znaczne podstawy. To następny przykład nieudacznictwa w zarządzaniu. Skąd ci ludzie wypłynęli na takie stołeczki i posadki ?!

Ano nie potrafią bo różnie z tą inteligencją bywa. Zwłaszcza na kierowniczych stanowiskach. Nic dziwnego, że nie potrafią bo z głupotą trudno jest się dogadać. A mobbing to nawet w przedszkolach stosują co niektóre "inteligentne" dyrektorki.

witam niestety sama przeszłam sprawę sadową o mobbing i niestety w Polsce pracownicy są traktowani jak pieniacze a tego typu sprawy sa rzadkościa, sędziowei nie chcą się w to wgłebiać, życzę powodzenia ale z doświadczenia wiem że potrwa to parę lat, żadko adwokaci chcą się w to bawić polecam OPZZ w Warszawie i ich radców pranych niech Paniom pomogą, ja w I instancji przegrałam, sąd apelacyjny nie zostawił suchej nitki nas wyroku I Instancji i teraz spreawa wróciła do ponownego rozparzenia, kodeks pracy to FIKCJA jesli chodzi o budżetówkę i duże koncerny. Chętnie pomoge prosze podac jakiegoś maila kontaktowego.

Tak jak ktoś tu wczesniej wspomnial w polsce nie ma praw pracownika.Sa tylko obowiazki i tz ciche siedzenie.Sama przez ostatnie dwa lata odczułam na własnej skorze czym jest mobbing nawet poszlam po pomoc do inspekcji pracy ale tam usłyszałam że oni musza pracodawce powiadomic o zamierzanej kontroli.Wiec pytam sie po co ta instytucja istnieje skoro nieuczciwy pracodawca ma dwa tygodnie aby zlikwidowac wszystkie dowody przeciwko sobie.Inni pracownicy sa zmuszeni pod grozba utraty pracy o zeznawaniu na jego korzysc a pokrzywdzony czuje tylko niesmak ze i tak nic nie znaczy.Jak to nasze prawo jest skonstrułowane ze pokrzywdzony i tak jest winny.Jak czlowiek ma ufac panstwu .Czy kiedys bede szla do pracy wiedzac ze jak bede odpowiedzialnym pracownikiem zaden szef nie zrobi mi krzywdy szczegolnie tej psychicznej?:(