To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Ambicja Prystroma zabija „Wspólne Miasto”

Ambicja Prystroma  zabija „Wspólne Miasto”

Rozmowa z Miłoszem Sajnogiem, szefem klubu radnych "Jelenia Góra XXI"

- Wszystkiego najlepszego w nowym roku. Zapewne pan wie, że są tacy, którzy uważają, iż wszedł pan w ten rok jako zdrajca?


- Źle uważają. Nie chciałbym prowadzić z Robertem Prystromem polemiki przez media. „Dolny Śląsk XXI”, którego „Jelenia Góra XXI” jest częścią, ciągle ma dla „Wspólnego Miasta” ofertę współpracy. Robert Prystrom funkcjonuje w mediach poprzez konflikt. W jego interesie jest zatem, aby sprawy te maksymalnie nagłośnić i podgrzać. Prosto kalkuluje, im więcej błota będzie na nas wylewać, tym bardziej będzie obecny w mediach. Wydaje mi się, że jest we „Wspólnym Mieście” odosobniony. Poglądy zarządu stowarzyszenia na całą sprawę wydają mi się być zupełnie inne.

- Rozumieją odejście wszystkich radnych „Wspólnego Miasta” i stworzenie przez nich klubu „Jeleniej Góry XXI”?

- Myślę, że rozumieją, gdyż współpraca radnych z prezesem Prystromem, w świetle ujawnionych przez niego faktów, stała się niemożliwa.

- O jakich faktach pan myśli?
- Powiedział mi na przykład, że radni są mu niepotrzebni. Jak w takiej sytuacji współpracować?

- Czuje się pan zdrajcą?
- Absolutnie nie!

- Czym było zatem pana wyjście ze Wspólnego Miasta?
- Radni Wspólnego Miasta i samo stowarzyszenie otrzymali propozycję wejścia do „Dolnego Śląska XXI” - współtworzenia go. Z tego, co wiem, Prystrom też dostał taką propozycję. Rozmawiał o tym z Piotrem Romanem. Wybrał inną drogę. W pewnej chwili współpraca z nim stała się niemożliwa.

- Dlaczego?
- Próbowaliśmy znaleźć sposób funkcjonowania stowarzyszenia, bo to już całkiem inna organizacja niż jeszcze kilka lat temu. Dyskutowaliśmy o tym, w którą stronę ma iść; jakie powinny być jej priorytety. Prystrom mówił zaś: „Wspólne Miasto to ja”. Tak to odbieraliśmy. Trudno w takich warunkach współpracować. Ja zaś uważam, że organizacje samorządowe, te lokalne, muszą się jednoczyć, bo w przyszłości nie ma dla nich innej możliwości zaistnienia. „Dolny Śląsk XXI” idzie tą drogą - jednoczy lokalne środowiska, stawiając im szersze cele. Niepodejmowanie próby wejścia w taką inicjatywę było jedynie sprawą ambicji jednej osoby - Roberta Prystroma. Zrozumiałem, że ambicja ta zabija „Wspólne Miasto” i z tej właśnie przyczyny przestało być ono moją organizacją. Nie ma w nim dialogu. Jest prezes i więcej nie ma nikogo. To organizacja wodzowska, a wódz prowadzi, niestety, na margines.

- Istnieje dość powszechna opinia, że stworzył pana politycznie Robert Prystrom...
- To Robert przez lata przygotowywał się do zostania prezydentem. Nie z mojej przecież winy nie mógł nim zostać. Gdyby nie jego problemy z prawem, wystartowałby on. Kiedy zatem trzy lata temu w wyborach padło moje nazwisko jako kandydata na prezydenta miasta, to w istocie miałem tylko ratować kampanię „Wspólnego Miasta”. Sprawić, by nie utraciło ono twarzy. Nikt mi nie dawał żadnych szans. Te osoby, które pracowały w kampanii, wykonały jednak ogromny wysiłek, byśmy zaistnieli oraz żeby organizację utrzymać. Zmarnowanie tego potencjału to nie moja wina, tylko prezesa Prystroma. Nie ma dziś we Wspólnym Mieście ludzi, którzy tak mocno pracowali w czasie kampanii. Dokonała się zmiana zarządu i nagle szerokie spotkania z mieszkańcami miasta się skończyły. Usłyszeliśmy: „Możecie odejść, bo ja was nie potrzebuję”. Ja też to usłyszałem. Decyzja o odejściu nie była ani łatwa, ani miła. Przecież zostawiłem we „Wspólnym Mieście” kilka lat swojego życia.

Całą rozmowę czytaj w najnowszym wydaniu "NJ"

Komentarze (3)

Byli i są siebie warci.

:whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle: :whistle:
Miłosz, I love You!!!

Beznadziejne zdjęcie. Co Sajnog ma na prawej ręce pod koszulą? Wygląda na jakąś branzoletkę. Bardzo dziwne... :whistle: