To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

My z Pijarskiej to nie element

My z Pijarskiej to nie element

Kilkanaście rodzin zamieszkałych w dwóch przedwojennych kamienicach w śródmieściu Jeleniej Góry będzie przekwaterowanych do lokali zamiennych. Wszystko to z powodu planowanej budowy łącznika ulicy Pijarskiej i Osiedla Robotniczego. Tyle tylko, że nie wszyscy lokatorzy chcą przyjąć oferowane im mieszkania.

„Prosimy i wskazanie i uzgodnienie terminu przeprowadzki w ciągu siedmiu dni od dnia otrzymania wskazania lokalu zamiennego” - mieszkańcy kamienicy przy Pijarskiej 6 dostali z ZGL-u pisma wymawiające im z końcem stycznia umowy najmu mieszkań. Jest tam też dopisek, że nie opróżnienie lokalu w terminie lub brak uzgodnienia spowoduje wystąpienie ZGL-u na drogą sądową i opróżnienie mieszkań z trybie egzekucyjnym.

- Nie mamy Bóg wie jakich oczekiwań, nie chcemy luksusów, tylko zapewnienia takich warunków, jakie mamy. A jeśli ja mam trzy pokoje z kuchnią i proponuje nam się na zamianę pokój z kuchnią, w której jest ubikacja, to chyba nie dziw, że nie chcemy takiego lokalu. Powiedziałem w lokalówce, że nie upieram się przy trzech pokojach. Mogę dostać dwa pokoje z kuchnią, ale w zamian mogliby dać takie mieszkanie z toaletą – mówi Tadeusz Koperek, jeden z lokatorów kamienicy numer sześć przy Pijarskiej.

Koperkowie nie zdecydowali się także na drugie wskazane im przez miasto mieszkanie przy Szewskiej. Miało około 40 metrów powierzchni – pokój z kuchnią i ciemna alkowa na drugim piętrze.

Zresztą to i wcześniej wspomniany lokal pokazywano także innym lokatorom z Pijarskiej. Nikt się nie zdecydował, choć w obecnym budynku wszyscy lokatorzy mają toalety na półpiętrach i większość nie ma łazienek.

Elżbieta Kuźniewska i jej trzyosobowa rodzina nie przyjęli oferty lokalu na Warszawskiej.
- Tu mamy dwa pokoje z kuchnią i łazienką – 48 metrów powierzchni. A tam zaoferowali nam 35 metrów na poddaszu. Mieszkanie miało wysokość 2 metry 15 centymetrów, a drzwi między pokojami wysokie na metr siedemdziesiąt. A poza tym ogrzewane tylko jednym piecem kaflowym. Ja naprawdę nie oczekuję luksusów, ale nie można nas traktować jak element tylko dlatego,że mieszkamy na Pijarskiej – mówi lokatorka z Pijarskiej 2.

Marianna Macias na Pijarskiej mieszka ponad 50 lat. Dwa pokoje z kuchnią dzieli z byłym zięciem, który nadużywa alkoholu i wnuczką, która ma już swoje dziecko. Pani Marianna oglądała zamienny lokal na Powstańców Wielkopolskich – 30 metrów kwadratowych.

- Zastanawiam się, czy tam iść, bo choć mieszkanie jest po remoncie, to długo stało puste, więc pewnie wilgoć w murach siedzi. Wcale mi się nie podoba, ale jak nie będzie nic lepszego, to co zrobimy? - zastanawia się lokatorka.

Tymczasem urzędnicy z „lokalówki” twierdzą, że ustawa o ochronie praw lokatorów wcale nie nakłada obowiązku wskazania identycznych mieszkań zamiennych.

- W przepisach nawet nie ma mowy o tym, że mamy obowiązek przedstawienia kilku propozycji lokali zamiennych. Ustawa mówi, że warunek powierzchni lokalu zamiennego jest spełniony, gdy na osobę przypada 10 metrów kwadratowych powierzchni pokoi. Trzeba mieć świadomość, że w mieście brakuje mieszkań, a problem zapewnienia lokum dotyczy nie tylko osób z wykwaterowań. Nie mniej jednak lokatorzy nie mogą liczyć na to, że przy okazji przeprowadzi znacznie poprawią sobie swoje warunki bytowe – wyjaśnia Magdalena Sielużycka, kierownik referatu lokalowego wydziału gospodarki mieszkaniowej urzędu miasta.

W ubiegłym roku urząd miasta zakwalifikował do wykwaterowań 32 budynki zamieszkałe przez 80 rodzin. Z tego planu udało się zrealizować 19 przesiedleń do lokali zamiennych. Do listy dołączyli w tym roku kolejni lokatorzy.

We wszystkich mieszkaniach przy Pijarskiej 6 i 2 była przeprowadzona wizja i oceniono ich stan techniczny, a protokoły z wizji lokatorzy podpisali. Wiele mieszkań, zdaniem urzędników, było zaniedbanych i w złym stanie.

Całość czytaj w najnowszym wydaniu "NJ"

Komentarze (17)

Z jednej strony słuszne w odczuciu lokatorów żądania. Nie chcą lokali gorszych niż mieli do tej pory. Z drugiej strony prawo (ustanowione w Sejmie RP - nie w mieście) które określa ile i w jakim standardzie należy się metrów mieszkania lokatorowi mieszkania komunalnego.
Sa jeszcze inne strony zagadnienia. Miszkaniowy zasób komunalny! Miasto dla spełniania swych podstawowych obowiązków musi miec zasób mieszkań które są komunalnymi i zawsze komunalnymi bądą. Te mieszkania po opuszczeniu przez lokatorów (często z powodów naturalnych) znowu wracają do kolejnych najmców. Gdy jednak radni, parę kadencji temu uchwalili iż każdy może sobie kupić mieszkanie za 1%. Gdy radni nie okreslili przy tym które budynki pozostaja w mieszkaniowym zasobie komunalnym, to doprowadzili do sytuacji, że praktycznie naturalnego ruchu mieszkan nie ma! Zwłaszcza mieszkan spełniających współczesne normy. Nie ma więc i dobrych ofert dla tych co czekają w kolejce po mieszkanie, nie ma mieszkań dla lokatorów z wykwaterowań pod trasy komunikacyjne, nie ma mieszkań...
Równocześnie włodarze miasta nie planują budowy domów z mieszkaniami komunalnymi, planuje się mieszkania socjalne, a to już jest zupełnie inna kategoria mieszkań!
Na końcu jest urzędnik który ma trzymać się prawa, spełniać wolę Rady Miejskiej i Prezydentów oraz wysłuchiwać częstych i niestety co i raz częściej słusznych pretensji mieszkańców! Ostatecznie co usłyszymy z ust radnych, dziennikarzy, mieszkanców, że kto jest winny: ...
Kowal zwinił, Cygana powiesili! To przysłowie ma ciagle sens! Niestety!!!

Prawo prawem ale jakieś normy moralności i przyzwoitości obowiązują.Jeżeli rodziny są kilku osobowe i posiadajądzieci dorosłe,to trudno się dziwić,że myślą przyszłościowo.Nie można winić lokatorów tych kamienic,że w Ratyszu ktoś złożył podpis i jedną decyzją naraża tych ludzi na stresy.Przed podjęciem takiej decyzji należało się zastanowić czy miasto posiada lokale komunalne-zamienne.Wiadomo nie od dziś,że jest ich mało lub brak.Wszystkie lokale komunalne co lepsze,atrakcyjniejsze to są wystawione do sprzedaży.Wystarczy przejść się po mieście i wszędzie widać napisy"Lokal komunalny na sprzedaż"i numer telefonu.Może by miasto zaoferowało te lokale tym mieszkańcom z możliwością pierwokupu?.Jeżeli urzędnicy "lokalówki" twierdzą,że ustawa o ochronie praw lokatorów nie nakłada obowiązku wskazania identycznych mieszkań zamiennych,to się pytam co to jest za ustawa.Chyba jej nie ma,bo lokatorzy wynika z tego nie mają żadnych praw.Muszą brać co łaskawy"Pan" daje bo nie dostanie nic i pójdzie do Brata Alberta.Jeszcze jest jeden aspekt sprawy o której nikt nie mówi.Budynki te znajdują się w śrudmieściu.Wielu mieszkańców pracuje w centrum miasta,a proponowane lokale znajdują sie poza,to też utrudni życie tym ludziom.Czy w tym przypadku nie przysługuje im małe co nieco jako zadośćuczynienie. Panie prezydencie Łużniak trzymamy pana za słowo,że pomoże pan tym rodzinom i wszyscy będą zadowoleni.Miło jest przeczytać,że deklaruje pan dialog i pomoc tym mieszkańcom.Nawiązując do pani kierownik "lokalówki" Magdaleny Sielużyckiej,to ta pani czasami przechodzi samą siebie.Mieliśmy też do czynienia z tą panią,która jest niemiła,niesympatyczna wręcz ordynarna.Może tacy pracownicy są potrzebni miasty lecz to nie te czasy.Stanowisko kierownika to tytuł,który jest dziś-jutro go nie ma,a człowiekiem powinno sie być zawsze.Nawiązujac do wypowiedzi pani Sielużyckiej na temat stanu mieszkań to wierutne kłamstwo.Byliśmy tam i oglądaliśmy budynki i mieszkania tych lokatorów.Jeżeli miesto nie łożyło pieniędzy od kilku lat na remonty tych budynków-brak tynków,odpadające cegły z elewacji,czy przeciekające dachy-,bo mówiono,że idą do wyburzenia.Trudno się dziwić mieszkańcom tych lokali,że co roku nie remontowali mieszkań,bo też szanują swoje ciężko zarobione pieniążki.Jak więc wynika z wypowiedzi pani kierownik tak czy inaczej zawsze jest wina najemców, a prawo stoi i będzie stało po stronie miasta i Rady Miejskiej. Wniosek z tego taki,że ZAMIENIŁ STRYJEK SIEKIERKĘ NA KIJEK.

Proszę o kontakt osoby, które miały kontakt z Magdaleną Sielużycką.
Mój e-mail:
florentyna@10g.pl

Proszę o kontakt osoby, które miały kontakt z Magdaleną Sielużycką.
Mój
e-mail:
florentyna@10g.pl

Nareszcie ktoś napisał o Pani M.Sielużyckiej- cale miasto aż huczy na jej temat. Ktokolwiek był w lokalówce to miał z nią styczność i wie że ludzi ma za nic. Zresztą nie tylko ludzi z zewnątrz, pracowników również. Jest okropnie wredną babą, jeszcze nikomu w niczym nie pomogła, nie wie co to jest uprzejmość, a przecież w urzędach są teraz ankiety do wypełniania na temat pracy urzędników.Tę kobietę powinno się dokładnie prześwietlić... wiele jest do powiedzenia na jej temat... i nie jest to dobre zdanie o niej

na brak mieszkań komunalnych jest jedna rada: kredyt, 30 lat pracy i wyrzeczeń i już mieszkanko jest własne:)

Jelgór? Nie rozróżniasz pojęć mieszkenie komunalne, a mieszkanie własnościowe.Równierz nie czytasz dokładnie napisanego artykułu.Mieszkańcy tych kamienic zamieszkują tam średnio po 30 lat i to nia jest ich wina że podjęto taka a nie inną decyzję.Z prawa lokalowego mieszkania te przysługują im przez tak zwane zasiedzenie.Z wypowiedzi twojej wynika,że trzeba ciebie wrzucić do jednego worka z panią kierownik Magdaleną Sielużycką.Poznałam tą kobietę jest naprawdę nieludzka i kontakt z nią nie jest przyjemnością.

Proszę zwrócić uwagę że konieczność budowy łącznika wynika z planowanej budowy centrum handlowego. Nie widzę powodów dlaczego miasto ma ponosic tak wielkie koszty( budowa mostu , przesiedlenie kilkunastu rodzin, rozbiórka dwóch kamienic) tylko dlatego aby potencjalny klient mógł swobodnie dojechać do centrum handlowego. Przy utrzymaniu funkcji mieszkaniowej dla ulicy Pijarskiej ruch samochodowy jest stosunkowo niewielki i dotychczasowe rozwiązania komunikacyjne w zupełności wystarczą, a jeśli firma focus chce mieć dogodny dojazd to niech sama wykupi te kamienice i zaproponuje ich lokatorom inne lokale.

Moja babacia akurat mieszka na ulicy piejarskiej rowniez czeka ja wysiedlenie ma 68lat ma problemy z chodzeniem do mieskzaniowki napisala prozbe o mieszkanie na pierwszym pietrze owszem dostala kontener na ulicy ptasiej oczywiscie odmowila Jak mozna bys tak bezszczelna kobieta i mowic ze ci ludzie mieskzaja w gorszych warunkach chwileczke owszem nie jest to rarytas zgadzam sie ale bez przesady mja babacia ma 2 pokoje w tym 1 z grzybem ale za to ma do dyspozycji strch a oni jeje oferuja 1 pokuj to poprostu rozbuj w bialy dzien a mala tego Nie moge doczekac sie nastepnych wyborow prezydeta bo obecny to totalna pomylka moja babacia ma 68 lat jest po udarze czyli nie funkcjonuje jak kiedys jej reta jest w wysokosci 500zl ale wziela pozyczkee a onia nie trudna zreszta kto daje 68letniej kobiecie z renta taka 2000 zl poprostu zal napisala do prezydeta o umorzenie a zostalo jej do splacenia 1000 ale konkubit zmarl i nie dawala sobie raty a prezydecik napisal ze ni da rady wiec komornik sie pojawil obecnie moja babaci ma 300 zl na caly miesiac i przepraszam bardzo i gdzie tu moralnosc wspoczucie i sprawiedliwosc ...??? smiech nic wiecej

ty frajerze! chlejusy i nieroby?! chyba cos ci sie p***alo w glowce... to ze na tej ulicy zbieraja sie elementy nie oznacza ze sa to jej mieszkancy! wine ponosza sklepy ktore sprzedaja tym ludziom alkohol i pozwalaj sporzywac go na ich terenie. mieszkasz tu ze wiesz jak jest? nie masz prawa nikogo tak nazywac bo zakladam ze wiekszosc tych ludzi jest pozadniejsza od ciebie. a skoro taki cwany jestes to ja chetnie z toba podyskutuje palancie niedorozwiniety

widziałeś w jakim wieku są Ci ludzie"kredyt na 30 lat",niedorozwinięty jesteś ?

do sztrazburga ludzie!!!!

Anonimowy napisał:
do sztrazburga ludzie!!!!
nie dajcie sie! :huh:

Szanowna Pani florentyno, kontakty z jej mościanką M.Sużelnicką nie są niczym przyjemnym i pani ta zdaje się niezauważać, że minęła pora i czasy kiedy urzędy były tymi miejscami, gdzie "urzędasy" robiły co chciały i jak chciały. Pani Sielużycka wciąż stara się być alfą i omegą jeleniogórskiej mieszkaniówki. A ściślej urzędu przy ulicy Piłsudskiego 34.
Robi co i jak chce, czując się osobą niezagrożoną i pełną pychy.
Przydałoby się tej pani pokazać jak winny funkcjonować urzędy w porze kiedy to, jak wiedzą świadomi obywatele tego kraju, urząd jest dla petenta, a nie odwrotnie. Skończyły się czasy kiedy pani za biurkiem decydowała bez wiedzy szefa. A tak przy okazji szefa, to obecny szef miasta Pan Prezydent winien wiedzieć kto to w jego imieniu decyduje o rzeczach ważnych. Wszak przed wyborami coś tam obiecywał i teraz jak wszyscy - zamknął się by nie narobić sobie czegoś co mogłoby kosztować pozycję w szeregu?
Mam nadzieję, że kiedy dowie się jak radzi sobie pani Sielużycka zareaguje w sposób godny władzy zwierzchniej.

Miałem z tą osobą do czynienia i można powiedzieć tylko jedno, a mianowicie to, że jest to osoba niesłychanie niesympatyczna i niemal arogancka.
Występowałem o przydział na mieszkanie po tym jak odszedł mój ojciec. Dodam, że od początku mieszkałem i mieszkam razem z rodzicami, którzy już oboje odeszli. Po niedawnej śmierci ojca, jako jedyny posiadający prawo do pozostania w tym samym lokalu, wystąpiłem o przydział na owo mieszkanie. Wszak mieszkam w tym miejscu i tylko ja mam do niego prawo, jako syn i zawsze zamieszkujący ów lokal.
Pani Sielużycka widząc, że wraz ze mną jest zameldowana moja małżonka, która posiada mieszkanie w innym mieście nie wyraziła zgody na przyjęcie przeze mnie mieszkania, uznała bowiem, że małżonka ma równe prawo i bez podpisu mojej małżonki, bądź jej upoważnienia do podejmowania decyzji w sprawie lokalu, ja prawa do lokalu nie dostanę, mimo, że płacę czynsz i dbam o lokal. Wszak to moje mieszkanie, to coś jak dom rodzinny, a pani Sielużycka dowodzi, że to ona decyduje o tym co i do kogo należeć będzie. Po to mój ojciec i setki, a nawet tysiące rodaków walczyło z komuną by teraz relikt tamtych czasów - pani Sielużycka - decydowała o wszystkim. Oby owej pani przytrafiło coś w czym będzie równie bezradna jak petenci przez nią traktowani.
Mam cichą nadzieję, że Pan Prezydent Jeleniej Góry zechce zajrzeć w miejsca gdzie reprezentująca go osoba zachowuje się jak caryca Katarzyna. Panie Prezydencie pora wyjść z ukrycia i jako osoba nadzorująca urzędy w mieście, jako prezydent miasta - zadbać o interesy jego mieszkańców. Zwłaszcza kiedy swoje rządy uskutecznia ktoś pod płaszczykiem z upoważnienia prezydenta Jeleniej Góry. To uderza w Pana Panie Prezydencie.
Z czołobitnym pozdrowieniem i wiarą, że słowa owe nie pozostaną bez echa.