To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Autobusy MZK bardziej przyjazne rowerzystom

Autobusy MZK bardziej przyjazne rowerzystom

Od 14 lipca weszły w życie oczekiwane przez rowerzystów zmiany w regulaminie przewozów osób i bagażu pojazdami Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego w Jeleniej Górze.

Do tej pory rowery można było przewozić jeleniogórskimi autobusami miejskimi jedynie w wakacyjne weekendy i tylko w pojazdach na liniach „4” i „15” czyli jeżdżących do miejscowości podgórskich. Po wprowadzonych ostatnio zmianach możliwość podróży z jednośladem w wakacje „czerwonymi autobusami” została rozszerzona na wszystkie dni tygodnia i na wszystkie linie.

- Osoba chcąca przewieźć autobusem z rower może to zrobić przy spełnieniu kilku warunków – mówi prezes jeleniogórskiego MZK Jerzy Wolski. Przed wejściem  do pojazdu musi przepuścić wszystkich innych wsiadających i wysiadających. Rower w autobusie musi być umieszczony na miejscu przeznaczonym na wózek dziecięcy lub inwalidzki, a jeżeli w pojeździe pojawi się pasażer z ww. wózkiem, miejsce to należy natychmiast udostępnić, nawet jeśli wymaga to opuszczenia pojazdu. Pasażer przewożący rower zobowiązany jest do unieruchomienia go podczas trwania całego przejazdu w szczególności poprzez zabezpieczenie przed przemieszczeniem, przewróceniem oraz przed zanieczyszczeniem, uszkodzeniem ciała lub mienia pozostałych pasażerów, uszkodzeniem lub zanieczyszczeniem pojazdu, narażeniem pozostałych pasażerów na dyskomfort lub ograniczenie im swobody poruszania się po pojeździe.
 

Komentarze (21)

W czechach autobusy a nawet pociągi maja przyczepki lub bagazniki przystosowane do przewozu rowerów. U nas jak widać cały czas środki zastepcze.a jak rodzina bedzie chciała sie wybrać lub grupa przyjaciół?w autobusie jest zdaje sie 1 miejsce na wózek,czyli 1 autobusem 1 rower.Choreee

Nosz k..a! Człowieku! MZK wykonało gest w kierunku rowerzystów, umożliwiło im przewóz w minimalnym stopniu rowerów, to Ty dalej narzekasz! Grupką przyjaciół albo rodziną to jeździ się rowerem po drodze a nie wozi autobusem. Mam nadzieję że ludzie z tego przywileju będą korzystać raczej w sytuacjach wyjatkowych (zła pogoda, awaria roweru itp...) a nie będą regularnie wozić się z rowerami po mieście.

Gest, gestem, ale opuszczanie pojazdu, bo wsiadła osoba niepełnosprawna jest idiotyczne, bo w końcu zapłacił za bilet + dodatkowe czekanie na kolejny autobus nie raz bardzo długo. Nie mówię, że niepełnosprawnej osobie nie należy zwolnić miejsca, ale w dobie XXI wieku można rzeczywiście wyposażyć autobusy w elementy mocujące rowery. Rowerami jeździ się, owszem, ale pasażer ma prawo je także przewieźć z punktu A do B i stamtąd wyruszyć w trasę lub pojechać pociągiem i zabrać rower w podróż.

czytaj ze zrozuminiem.Prezes zadnego gestu nie ani ukłonu nie wykonał.Owszem 1 rowerzysta może jechać autobusem ale drugi już nie.Napewno nie tym samym.Jak już wsiądzie to raczej będzie w tym autobusie intruzem bez zadnych praw.Wstyd ze JG która często się promuje jako "rowerowa stolica" nie ma taboru do przewozu rowerów zadnego taboru.

Jak grupa przyjaciół będzie chciała się wybrać rowerami po to, aby je wozić w autobusie, to niech wynajmie sobie prywatnego busa. Autobusy MZK służą przewożeniu ludzi, a nie rowerów. Przewożenie rowerów powinno być w wyjątkowych przypadkach - gdy zaskoczy ulewa albo coś się stanie z rowerem i nie ma innego sposobu, aby wrócić do domu,.

jak złapie ulewa to raczej nie wsiadzie bo pobrudzi autobus lub pasażerów.

czas na skutery!

Nasze autobusy MZK poza kilkoma nie są przystosowane do przewożenia rowerów, więc przepis o wychodzeniu z rowerem, gdy ktoś z wózkiem chce wejść do autobusu jest jak najbardziej na miejscu. Wózkiem nikt nikomu nie zrobił krzywdy, a wystającymi częściami roweru jest to bardzo prawdopodobne, zwłaszcza jeśli autobus gwałtownie zahamuje, co bardzo często się zdarza.
Zakup przyczepek byłby bardzo pomocny, ochroniłoby to pasażerów przed wypadkami z udziałem rowerów w autobusach.

Temat rzeka, chciałoby się rzec, ale zmuszanie pasażera do wysiadki jest bezprawne i ma znamiona wyłudzenia, bo raz, że za bilet już zapłacił, a to uprawnia go do przejazdu. Dwa, zmuszony wysiąść = czekanie na inny autobus, co wiąże się ze stratą czasu i obowiązkiem uiszczenia kolejnych 3 zł. Nadto przewoźnik nie wywiązuje się z usługi, bo skoro nie może zapewnić miejsca na rower, niech nie oferuje jej wcale. Poza tym wypadek może zdarzyć się nie tylko z udziałem roweru, ale także wózka inwalidzkiego, dziecięcego, wózka na kółkach na zakupy (z wystającymi elementami), pakunku, kartonu, siatek z zakupami czy walizki. Gdy autobus nagle zahamuje, wykona ostry zakręt, a pasażer nie ma miejsca siedzącego, może tak samo odnieść obrażenia wskutek upadku, potknięcia się, zahaczenia o wystające elementy. Nie przekonuje mnie Twoja argumentacja.

Nasze autobusy nie są konstrukcyjnie przystosowane do transportu rowerów. Ostre hamowanie i ktoś leci na taki rower. Tylko cioty podjezdżają z rowerem autobusem

rodziców którzy będą chcieli zabrać male dzieci na wycizeczke rowerowa do przesieki też nazwiesz ciotami!

A dlaczego 4 rowery mają być w autobusie, a przez to nie zabierze się z 20 pasażerów, bo tyle zajmą rowery? A co jeśli inne małe dzieci ucierpią z powodu rowerów którymi wjedziesz do autobusu?

Dlatego rozwiązaniem jest przyczepka lub bagażnik.To o czym mowa w artykule to nie jest żadne rozwiązanie.Bo o jakim udogodniemu mowa ?Jak tak ma zostać to lepiej niech zostanie tak jak było w "ROWEROWEJ STOLICY".

wsiadam pod domem na rower i pedałuję do Przesieki, a nie jak pipka podjeżdżam autobusem... a poza tym jeśli jest to nowoczesne europejskie małżeństwo lgbt, to nazwanie obu "tatusiów" ciotami, jest trafne ;)

''§ 33 Za każdy przewożony rower lub zwierzę, pasażer obowiązany jest uiścić opłatę w wysokości odpowiadającej cenie normalnego biletu jednorazowego JEDNOKROTNEGO kasowania.''
Przypominam więc jaśnie panu prezesowi, że pobierając opłatę zawiera on umowę cywilnoprawną, z której jego zakichanym obowiązkiem jest się wywiązać.
Jeśli pasażer będzie zmuszony do ''wysiadki'' i ponownego zakupu biletu (biletów)- jest to zwyczajne łamanie prawa. Paragrafów jest kilka- choćby niewykonanie (lub nienależyte wykonanie)usługi, albo paragraf o bezpodstawnym wzbogaceniu się.
A pasażerom radzę upominać się o swoje i nie dawać się skubać, nieważne że to kilka złotych. Tylko tak ten chory kraj ma szansę podążać w stronę normalności...

Nie ma to jak zabrać zmęczony rower na przejażdżkę autobusem ;) Zrobiłem setki km rowerem po naszej okolicy i nigdy nawet nie wpadło mi do głowy by go wozić autobusem... W końcu chyba nie po to on jest ;)

Polecam włodarzom miasta odwiedzić Berlin. Każdy autobus, tramwaj, nie mówiąc już o S-Bahnach - gdzie są specjalne przedziały i miejsca dla rowerzystów. Ludzi masa na rowerach i cały czas się to grono zwolenników jednośladów powiększa. Wiem, bo tam mieszkam.

Wystarczyłoby, gdyby odwiedzili Wrocław. Tyle, że to bardzo duże miasta, które stać na autobusy i tramwaje z miejscami na rowery. U nas zabiera się autobusy, a nie dodaje, a o tramwaju i SKM to można tylko pomarzyć, gdy są wybory, bo wtedy się je obiecuje jak kiełbasę wyborczą, ale nic z tego potem nie jest realizowane.

W każdym cywilizowanym kraju można wozić rower komunikacją miejską bez konsekwencji.

W Polsce też można wozić rowery - w przystosowanych do tego tramwajach, w dużych miastach takich jak Wrocław (nie w każdym tramwaju).
W tych "każdych cywilizowanych krajach" na terenie wiejskim też nie powozisz rowerku komunikacją, bo nie wszędzie ona jest. Np. w takiej Ameryce nie podwieziesz rowerku tramwajem, ani autobusem, bo nie w każdej miejscowości jest komunikacja miejska. Możesz sobie go przymocować na dachu auta i w ten sposób z nim paradować.

Proponuję przystosowanie autobusów mzk do możliwości przewożenia konia z dżokejem, bo musi być taka możliwość, gdy koń się zmęczy albo zgubi podkowę. A jeśli grupa przyjaciół się wybierze na przejażdżkę, to też powinni mieć możliwość wjazdu konno do autobusu. A co, ryzyko pokaleczenia pozostałych pasażerów takie samo, jak w przypadku wjazdu rowerami, zwłaszcza gdy tłok i kierowca wielokrotnie ostro hamuje, a pasażerowie wpadają na siebie.