To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Nie opuszczą Belwederów

Nie opuszczą Belwederów

Reklamowana przez władze Szklarskiej Poręby wielka wyprzedaż nieruchomości nie będzie miała tak szerokiego zasięgu, jak planowano. Pięć z trzynastu budynków, o które chodzi, pozostaje w rękach dzierżawców. Odmówili wyprowadzek.

Chodzi o dawne domy wczasowe FWP, skomunalizowane na początku lat 90. Wszystkie zostały wydzierżawione. Wpływy z dzierżaw do budżetu miasta są katastrofalnie niskie. Czynsz od dawna jest niższy od obowiązującego w mieszkaniach komunalnych. Na początku tej kadencji władze wypowiedziały umowy dzierżaw. Termin minął 9 lutego.

- Nie jest normalne, by do budżetu miasta z dzierżaw 13 budynków o łącznej powierzchni użytkowej prawie 5,5 tysiąca metrów kwadratowych wpływało zaledwie 120 tysięcy złotych rocznie – mówi Grzegorz Sokoliński, przewodniczący Rady Miasta.

Za sprzedaż budynków miasto chce dostać kilkanaście milionów złotych, które mają być przeznaczone na inwestycje drogowe, turystyczne i oświatowe.

Nieustępliwa piątka

Negocjacje w sprawie przedłużenia dzierżaw okazały się w większości sytuacji nieskuteczne. Warunki były następujące: wyższy czynsz, gwarancje inwestycji, ale po 20 latach wyprowadzka z domów bez zwrotu nakładów. Do porozumienia doszło tylko z szefami Muzeum Mineralogicznego i „Roxany”.
Klinika „Wzrok” wyprowadziła się do Karpacza, ale spółka, do której należy, sądzi się z miastem o zwrot nakładów. „Belweder Górski” został opuszczony przez dzierżawcę (miał długi wobec miasta) a następnie sprzedany za niemal 1,5 mln zł. Oddany w ręce samorządu został też „Hubertus”. Na sprzedaż wystawiony został już też „Mirton”. Na razie nie znalazł się chętny. „Hanka” ma zostać zwrócona miastu jesienią.

„Belweder II”, „Belweder VI”, „Chmielnik”, „Janosik” i „Zacisze IV” pozostają w rękach dzierżawców.

- Naszym zdaniem wypowiedzenia są nieskuteczne. Złożyliśmy w sądzie pozwy o ustalenie stanu faktycznego – powiedzieli nam dzierżawcy.

Dajcie nam mieszkania

Dzierżawcy „Zacisza IV” i „Belwederu II” dowodzą, że ich umowy były podpisane z dwoma osobami, a wypowiedzenia otrzymała tylko jedna, więc umowa z tą drugą trwa nadal. Obaj dzierżawy mówią, że są gotowi się wyprowadzić, jeśli miasto przydzieli im mieszkania i zwróci koszty nakładów na remonty dzierżawionych budynków.

- W mojej umowie najmu był zapis o przeznaczeniu na cele użytkowe i mieszkalne – wyjaśnia Anna Sokołowska z „Chmielnika”. Dlatego uważa, że miasto ma obowiązek przydzielić jej mieszkanie.

Podobnie argumentuje Barbara Zając z „Belwederu VI”. - W tym domu mieszkają trzy pokolenia naszej rodziny – mówi. - Skoro nas meldowano, to zgadzano się, że to również lokal mieszkalny, a nie tylko użytkowy. Dlatego nie wyprowadzamy się. Liczymy na przydział dwóch mieszkań.

Ponieważ pani Zając słyszała informacje, że płaci za 508-metrowy „Belweder VI” tylko 400 złotych dzierżawy, pokazuje rachunki i prosi o ich upublicznienie. Dzierżawa wynosi 1295,3 zł (2,09 zł za metr kwadratowy plus 22 procent VAT) miesięcznie, a podatek od nieruchomości – niespełna 6800 zł rocznie, a nowy (za 2010 rok) ponad 7200 zł.

Według władz żądanie mieszkań przez dzierżawców jest bezpodstawne.

Prawa właściciela

Przewodniczący Sokoliński uważa, że miasto musi postępować tak, jak każdy właściciel nieruchomości, który chce mieć jak najwięcej korzyści ze swojej własności. Dlatego władze również wystąpią na drogę sądową.

Za czas zajmowania domów po upływie dzierżawy (po 9 lutego) naliczany jest podwyższony czynsz za bezumowne korzystanie z nieruchomości. Dzierżawcy zamierzają płacić tyle, co do tej pory.

Szef rady chce też przekonać władze, by wystąpiły do sądu przeciw dzierżawcom o odszkodowanie za utracone korzyści przez miasto. Chodzi o pieniądze z odsetek, które miasto miałoby, gdyby budynki udało się sprzedać (np. 7 procent rocznie na lokacie od miliona ze sprzedaży jakiegoś budynku).

Gdy dzierżawcy słyszą o tej groźbie, uśmiechają się i przypominają historię „Husarza” - pięknego pensjonatu, dzierżawionego przed laty przez polsko-szkockie małżeństwo. „Husarz” od kilku lat stoi pusty, a miasto ogłasza kolejne przetargi z coraz niższą ceną. Zaczynało od prawie 4 mln zł, a ostatnio proponowało 2,25 mln. - Ile wydało w tym czasie na zabezpieczenie budynku? Ile straciło na podatku od nieruchomości, którego nikt nie wpłacał i nie wpłaca? - pytają dzierżawcy.

Komentarze (9)

Bardzo mi się podoba cała ta procedura. Nietrudno się domyśleć, że prędzej obiekty zapadną się ze starości pod ziemię niż doczekają się prawdziwego gospodarza. To dla samorządu prawdziwie okrutny spadek po komunie. Nie sądzę aby doszło do pomyślnego zakończenia sprawy.

A podnieść im czynsz, nie zechca płacić, odciąć wodę i prąd - sami się wyniosą i na mieszkania od miasta czekać nie będą.

Wystarczy tyko dobra wola magistratu.
Czy muszą pokazywać swoją głupotę.
Została im wszystkim może tyko 1/4 życia.

Ó - pęknie.

I będzie normalnie i aby żyło im się lepiej.

Gzie jest szaman od cÓdów ?

Urzędowi terrrorrrrysci

To uzasadnia podwyżki za wodę.

2,09 za m2 pensjonatu! Ja też bym nie chciał opuścić.

i kolejne budynki niech popadają w ruinę!!!!!!!!
a co tam...Szklarska to bogate miasto!!!

W pełni popieram władze Szklarskiej Poręby. Już dawno należało położyć kres, prywacie uprawianej przez najemców domów należących niegdyś do FWP. Z której miasto nie miało nic.

I choć święta za pasem, Szklarska Poręba nie zrobi gwiazdkowego prezentu właścicielom kliniki, co to kasę chcą za remonty, jakie rzekomo prowadzili. Sąd drugiej instancji zapewne po przeczytaniu akt i zeznań świadka Jędruli przychylił się do jego zdania, że nikt nie jest Świętym Mikołajem.
Ze 100 tysięcy żądań, pozostała więc figa z makiem. I właściwie to danie całkiem pasuje do wigilijnego stołu.

A z belwederów czas będzie się wyprowadzać po kolei, tak jak po kolei sąd uznaje, że nikt nie jest świętym mikołajem.
Wesołych Świąt!