To jest archiwalna wersja serwisu nj24.pl Tygodnika Nowiny Jeleniogórskie. Zapraszamy do nowej odsłony: NJ24.PL.

Sprawdzili ile kilogramów dźwigają uczniowie na plecach

Sprawdzili ile kilogramów dźwigają uczniowie na plecach

Uczeń powinien nosić na plecach od 10 do 15 procent swojej wagi. Tyle teoria. A jak jest naprawdę? Sprawdzali to dzisiaj (10 października) pracownicy jeleniogórskiego sanepidu. Akcję ważenia plecaków przeprowadzono w Szkole Podstawowej nr 7.

W gabinecie szkolnej higienistki uczniowie „siódemki” kładli na wagę swój tornister. Potem byli sami ważeni i mierzeni przez Annę Jasińską, doświadczoną higienistkę szkolną. Wyniki pomiarów zapisywali pracownicy sanepidu. Zapoznają z nimi dyrektora szkoły oraz rodziców. Podobna akcja odbędzie się w Szkole Podstawowej w Łomnicy.

Cały tydzień w plecaku

- Jeśli waga plecaka wynosi od 10 do 15 proc. ciężaru ucznia, oznacza to prawidłową masę tornistra – wyjaśnia Leszek Forst z sanepidu jeleniogórskiego.

Wstępnie już podczas ważenia było widać, że niektóre dzieci dźwigają na plecach prawdziwe ciężary. Uczeń ważący 30 kg miał plecak, który ważył 8 kilogramów. To stanowczo za dużo.

- Co dźwigał? - Nie możemy zaglądać do środka, ale z doświadczenia wiemy, że uczniowie potrafią zabierać do szkoły przeróżne rzeczy – mówi Anna Jasińska.

- Podręczniki z całego tygodnia, dwie butelki wody do picia, zabawki, gry – wylicza. Nowym elementem są ładowarki do telefonów komórkowych. Uczeń nigdy o nich nie zapomina, a wcale nie są lekkie.

Waga tornistrów uczniów klas piątych w SP nr 7 wahała się od 2,5 kg do 8,5 kg. - Jutro będzie jeszcze więcej – mówią wesoło uczennice. - Bo mamy siedem lekcji, a podręczniki są ciężkie – tłumaczą.

Po co są takie akcje?

Jak tłumaczy Roman Kowalczyk, dolnośląski kurator oświaty, wszystkim zależy, żeby młode pokolenie wyrosło na zdrowych ludzi. A dźwiganie zbyt dużego ciężaru na plecach, szczególnie wśród najmłodszych jest jednym z powodów wad postaw u dzieci. Sprawdzanie wagi tornistrów, to działanie prewencyjne, które ma zwrócić uwagę szkół i rodziców, czy uczniowie nie mają zbyt ciężkich tornistrów.

Ile powinien ważyć szkolny tornister?

Wytyczne Głównego Inspektora Sanitarnego są proste: tornister wraz z zawartością nie powinien ważyć więcej niż 10-15 procent wagi dziecka.

Jak wynika z badań wojewódzkiego sanepidu na Dolnym Śląsku przeprowadzonych dwa lata temu, 15 proc. uczniów podstawówek nosiło plecaki przekraczające 15 proc. masy ich ciała. Wyniki obecnej akcji będą znane pod koniec roku.

Kurator dolnośląski przypomina, że szkoły są zobowiązane do zorganizowania uczniowi miejsca do przechowywania podręczników i pomocy naukowych.

W SP nr 7 są szafki dla uczniów. - Mamy w nich kurtki, rzeczy na plastykę, obuwie na zmianę – wyliczają piątoklasistki. - Ale mamy koleżankę, która nosi wszystko w plecaku. Na pewno jej ciężko – dodają.

Najlżejsze plecaki mają uczniowie klas 3 4 i 5, ponieważ zostawiają pomoce edukacyjnej w klasie, w której mają większość przedmiotów. Potem waga tornistra rośnie.

Rodzice, sprawdzajcie, co dziecko nosi w plecaku

Nauczyciele wskazują, że przeciążenie tornistra nie zawsze jest spowodowane noszeniem zbyt ciężkich podręczników i zeszytów. Ich zdaniem dzieci zabierają niektóre przedmioty do szkoły, bo chcą się pochwalić nową grą czy zabawką. Często także po prostu zapominają wypakować rzeczy z poprzedniego dnia.

Leszek Frost z sanepidu dodaje, że uczniowie często dźwigają na swoich plecach zbyt wiele kilogramów, dlatego że same plecaki są ciężkie. - Modne tornistry ze stelażem i kółkami wcale nie są dobre – przekonuje. Uczniowie takie ciężkie plecaki muszą wnieść po schodach, a to, że trzeba je ciągnąć jedną ręką także powoduje wady postawy.

Specjaliści podkreślają, że pomiędzy 5 a 8 i 10 a 12 rokiem życia wszelkie wady pogłębiają się najmocniej. Ciężki plecak naraża dziecko również na problemy z kolanami oraz zniekształcenie w budowie stóp. Stąd apel do rodziców, by sprawdzali, co ich pociechy wkładają do tornistra.

Zalecenia Państwowej Inspekcji Sanitarnej

Plecak lub tornister szkolny powinien być dostosowany do wzrostu, postawy i budowy ciała dziecka. Posiadać ergonomiczną, odpowiednio usztywnioną ściankę przylegającą do pleców. Ciężar powinien być rozłożony symetrycznie. Tornister powinien mieć równe, szerokie szelki Doradza się również dodatkowe zapięcie spinające szelki z przodu klatki piersiowej Tornister należy nosić na obu ramionach.

IMG_20181010_100700.jpg
IMG_20181010_101338.jpg
IMG_20181010_101439.jpg
IMG_20181010_101650.jpg
IMG_20181010_102209.jpg

Komentarze (27)

Już wam "wiecznie zadowolona" Pani Zalewska da 10,20%wagi ciał dziecka!!!.Sama zważy tornistry pierwszaków,wie najlepiej jak to się robi

Moje dzieci same noszą plecaki. Ja nie mam siły ich podnieść. A tam nie ma niczego poza ksiązkami i śniadaniem!!! 10-15% hahaha

To nie tornistry ciężkie tylko dzieci za mało ważą.

Współczuję takiego tatusia . W toalecie ci też tyłek podcierają bo papier za ciężki?

Zza ministerialnego biurka, perspektywa widzenia ulega ugięciu czasoprzestrzeni i fałszuje grawitację w okolicach plecaków - to, tak ze strony nauki! Takie zjawisko również wystąpiło w obecności pani minister, na wizji TV w pewnej szkole - książki zniknęły, pozostały zeszyty... Ot, jaka potęga "dobrej" reformy!

Litości!!! Ładowarki do telefonu "wcale nie są lekkie"?? Aż poszłam zważyć. 50 gram.

Nie miejcie pretensji do ministerstwa. Po pierwsze ilość i rodzaj książek jakie dzieciaki muszą nosić wybiera nauczyciel. Po drugie, niech szkoły postawią dzieciakom szafki w szkołach żeby mogły tam trzymać książki , przybory i zeszyty, a zabierać do domu tylko to co potrzebują do odrobienia pracy domowej. Po trzecie, dzieciaki w tych swoich tornistrach noszą również sprzęty elektroniczne typu tablety, komórki , laptopy a do nich ładowarki. Niech rodzice się zainteresują zawartością tornistrów, bo dziecko ma iść do szkoły po to aby się uczyć a nie zabierać ze sobą połowę domowego sprzętu rozrywkowego .

To znaczy, co, książki nie będą potrzebne do odrobienia lekcji w domu? Obudź się, chłopie... Jest taki, a nie inny program nauczania (goowniany). I nie wyskakuj mi przypadkiem z e-podręcznikami, bo to jest porażka podobna do informatyzacji zusu, cepika i elektronicznego naboru na akademię ekonomiczną w Jeleniej kilkanaście lat temu... Laptopy, komórki? To faktycznie ciężar... A te ładowarki...

Oj, widzę że czytanie ze zrozumieniem to był twój problem w szkole. Daję ci drugą szansę. Przeczytaj jeszcze raz mój komentarz .

Przeczytałem. 1. Nauczyciel określa ILOŚĆ i RODZAJ książek? Ciekawe gdzie. 2. Książki muszą być zabrane do domu, bo są potrzebne do odrobienia lekcji. 3. Tablety i komórki, a tym bardziej ładowarki do nich nie są takie ciężkie. Czego jeszcze nie rozumiesz? Widzę, że tobie nawet drugiej szansy nie ma co dawać, bo nie zrozumiesz. Może kiedyś się dorobisz potomka (w co wątpię), to wtedy zweryfikujesz swoje brednie. Zaglądniesz sobie do planu lekcji (klasa 6,7,8) i zobaczysz czy da się "zabierać do domu tylko to co potrzebują do odrobienia pracy domowej.". Części o e-podręcznikach widać że nie zrozumiałeś, nie jestem zdziwiony. Nie odpisuj, bo sobie robisz wstyd.

"To znaczy, co, książki nie będą potrzebne do odrobienia lekcji w domu?" To jest twoje pierwsze zdanie w komentarzu. Ja napisałem że dziecko zabiera to co potrzebne do domu a resztę zostawia. Ty masz faktycznie problem z czytaniem tekstów.

W drugim komentarzu pokazujesz ****ski sposób odpowiedzi. W domu cię tego uczyli, że jak ktoś wytknie twój błąd to trzeba go zarzucić ****skimi tekstami?

Po co bredzisz? Lutosław ma rację, a ty sadzisz pierdy i udajesz mądrego. Poczytaj dokładnie wszystko co napisał i spróbuj zrozumieć - bo pisze o tym, że w późniejszych klasach nie zostawi się książek, bo tak jest zrobiony program, że książki są potrzebne z dnia na dzień. Zrozumiałeś, czy mam ci narysować? I nie sadź pierdów o wychowaniu, bo widać, że nie potrafisz się przyznać do błedów, tylko pier.dolisz o ch.amstwie.

Aha, u lutosława są wymienione trzy punkty - odpowiedz na nie swoim tokiem myślenia, pośmiejemy się.

Lutosław, jak zmienisz nick to myślisz że masz wsparcie?

Powiedz że żartujesz, bo nie uwierzę, że można być takim tępym.

Totalne bzdury! Moja wnuczka NIE ma w plecaku ŻADNEGO sprzętu elektronicznego (taka jest umowa), niestety za to wiele książek i ćwiczeń, oraz śniadanie - plecak waży 8kg! Skąd taki stan rzeczy? Ano z genialnej reformy, tak właściwie - jak dotąd - nikt nie jest mi w stanie racjonalnie wytłumaczyć: po co ona była??? No może, żeby było więcej lekcji religii...

Dziadku a przed reformą było inaczej? To odwieczny problem. Takie szczucie tylko.

Zostawianie książek w szkole często jest niemożliwe z tego względu, że z książki trzeba się w domu pouczyć i odrobić zadanie domowe, a w szkole też musisz mieć podręcznik.Jak taki szóstoklasista ma 8 lekcji, w tym w-f to plecak musi swoje warzyć.

Masz rację, ale warzyć możesz piwo, a plecak czy tornister musi swoje ważyć :)

Zresztą sama wiem, że uczniowie mają za dużo podręczników. Do tego dochodzą ćwiczenia, zeszyty i przybory. Sama to przerabiałam i dźwigałam ciężki plecak.

Rzeczywiście należy coś z tym zrobić. E-booki byłyby idealnym rozwiązaniem, ale daleko nam do tego.

jak komus ciężko dlaczego nie kupi dwóch zestawów podręczników jeden do domu i drugi do szkoły?

Zanim napiszesz kolejną bzdurę, sprawdź, ile kosztują podręczniki i ćwiczenia i ile takich zestawów uczniowie potrzebują?

Jeden zestaw wyprawki na dany rok szkolny to setki złotych. Jeśli rodzice mają więcej niż jedno dziecko, koszty wzrastają.

Podręczniki powinny być szkolne. Szkoła kupuje 30 sztuk (tyle ile liczy klasa) na każdy przedmiot i każdy rocznik. Podręczniki leżą w klasie i są wydawane uczniom na lekcje. Jeśli uczeń znisczy podręcznik rodzice płacą.
Drugi komplet kupują rodzice do domu. Proste.

Mam nadzieję, że nie masz dzieci, bo jak mają być takie upośledzone jak tatuś, to nie zazdroszczę. Szkoły specjalnej w Jeleniej już nie ma, więc musiałyby dojeżdżać.

Ty to chyba w tych 5-osobowych protestach zakodowanych występujesz bo taki masz jadzik w swoich komentarzach. Sprawdź w lustrze czy ci paszczy nie poparzyło .

Kiedyś rzeczywiście tak było. Szkoła wypożyczała książki, a rodzice dokupywali ćwiczenia.

Problem w tym, że wydawnictw jest tyle, że nauczyciele przebierają, jak w ulęgałkach - dostają także egzemplarze gratis od wydawnictw, by właśnie zażyczyć sobie ten konkretny podręcznik.

czy to ma znaczenie? W każdym podręczniku tematy są te same tylko opisane w nieco inny sposób.

A w krajach cywilizowanch dzieci ksiazek ani zeszytow nie nosza i nie kupuja bo te sa zapewniane przez szkole.